PolskaZamykają ośrodek boromeuszek. Wychowankowie trafią do innych placówek

Zamykają ośrodek boromeuszek. Wychowankowie trafią do innych placówek

Żaden z wychowanków likwidowanego przez boromeuszki specjalnego ośrodka w Zabrzu nie zostanie bez opieki - zapewniają przedstawiciele lokalnych władz. Dzieci, którymi dotychczas zajmowały się zakonnice, mają wkrótce trafić do innych placówek lub rodzin zastępczych.

18.08.2015 | aktual.: 18.08.2015 13:59

Decyzję o likwidacji specjalnego ośrodka wychowawczego do końca sierpnia podjął zarząd Kongregacji Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza w Trzebnicy. Zamknięcie ośrodka oznacza konieczność znalezienia dla podopiecznych miejsc w innych placówkach.

- Nie ma obaw, że któreś z dzieci pozostanie bez dobrej opieki. Spotkaliśmy się kilkakrotnie z zakonnicami, by rozmawiać na temat przeniesienia podopiecznych do innych placówek lub rodzin zastępczych. Kolejne spotkania zaplanowano na najbliższe dni. Na pewno każdemu z wychowanków zapewnimy miejsce, w którym będzie dobrze się czuło. Zależy nam, by ten proces przebiegał sprawnie - powiedział PAP zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Zabrzu Jacek Pankiewicz.

Wyjaśnił, że zabrzański MOPR zadba o 15 wychowanków ośrodka boromeuszek - dzieci z Zabrza. Pozostałymi podopiecznymi, pochodzącymi z innych miast, będą musiały zająć się tamtejsze lokalne władze.

W wydanym oświadczeniu przełożona generalna zgromadzenia s. Claret Król napisała, że Kongregacja "została zobligowana" do zamknięcia ośrodka zgodnie z istniejącym ustawodawstwem oświatowym.

"W ślad za tym, wespół z odpowiednimi instytucjami lokalnymi, organ prowadzący podjął starania o zapewnienie wszystkim wychowankom odpowiednich miejsc, zgodnie z ich statusem prawnym. Jednakże Ośrodek będący w procesie likwidacji nadal podejmuje wszelkie działania, by zapewnić dzieciom - wymagane poprzez ustawę - opiekę, pomoc psychologiczną oraz odpowiednie indywidualne programy terapeutyczne" - napisała s. Król.

Nowe przepisy miały wpływ na decyzję o zamknięciu placówki?

Wszystko wskazuje na to, że wpływ na decyzję kongregacji o likwidacji ośrodka miały nowe przepisy Ustawy o systemie oświaty, nakładające na niepubliczne placówki oświatowe - jak ośrodek boromeuszek - takie same obowiązki, jakie mają placówki publiczne.

- To zasadnicza zmiana, znacznie poszerzająca działanie specjalnych ośrodków wychowawczych o zadania, które do tej pory były dedykowane tylko placówkom publicznym - powiedziała PAP dyrektorka gliwickiej delegatury Kuratorium Oświaty w Katowicach Jadwiga Króliczek.

Wyjaśniła, że do 31 marca niepubliczne placówki działały na podstawie napisanych przez siebie statutów. Teraz "podciągnięto" je pod przepisy dotyczące placówek publicznych. Muszą spełnić warunki z blisko 10 rozporządzeń dotyczących różnych obszarów funkcjonowania. Chodzi m.in. o organizację wewnętrzną, liczbę zatrudnionych, wykonywane zadania, liczebność grup wychowawczych, prowadzenie dokumentacji.

- Faktycznie siostry informując nas o swej decyzji dotyczącej likwidacji ośrodka napisały, że "przyczyną likwidacji jest istniejące obecnie ustawodawstwo, wykluczające działalność tego typu placówki funkcjonującej na obecnych zasadach", natomiast nie podają, z czym konkretnie jest kłopot - wskazała dyrektor Króliczek.

- Siostry nie widzą się - tak ja to rozumiem - w tych nowych przepisach z ośrodkiem, który działał do tej pory pod tym samym szyldem - dodała.

Skandal w ośrodku boromeuszek. Dzieci były bite i poniżane

O zabrzańskiej placówce, do której przez wiele lat trafiały dzieci z trudnych rodzin, zrobiło się głośno kilka lat temu. Okazało się, że dochodziło tam do aktów przemocy wobec wychowanków.

Kilka lat temu Agnieszka F., czyli siostra Bernadetta - która kierowała ośrodkiem - w procesie karnym została prawomocnie uznana za winną znęcania się nad wychowankami. W 2011 r. gliwicki sąd okręgowy skazał ją na bezwzględną karę dwóch lat więzienia. Zaostrzył wyrok sądu rejonowego, który wymierzył karę w zawieszeniu.

Mimo prawomocnego wyroku Agnieszka F. trafiła do więzienia dopiero po orzeczeniu sądu w Zabrzu z kwietnia 2014 r., który nie zgodził się na warunkowe zawieszenie kary. Tuż przed pójściem do więzienia przesłała do sądu pismo, w którym przeprosiła za swoje czyny i poprosiła o wybaczenie tych, których z jej powodu dotknęło cierpienie, ból, czy poczucie zgorszenia.

"Głęboki ból" wyraziły też, pod koniec kwietnia ub.r., siostry boromeuszki. Przeprosiły za cierpienie podopiecznych ośrodka. Przeprosiny wystosowała s. Claret Król.

Prokuratura oskarżyła s. Bernadettę m.in. o bicie podopiecznych i przyzwalanie na przemoc, także seksualną, między wychowankami. Druga odpowiadająca w procesie zakonnica została skazana na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu.

Kilka miesięcy temu do warszawskiego sądu trafił pozew złożony w imieniu jednego z wychowanków ośrodka, który za doznane krzywdy domaga się miliona złotych zadośćuczynienia i 2,5 tys. zł comiesięcznej renty. Paweł, w imieniu którego złożono pozew, był jedną z ofiar. Jego pełnomocnik za cierpienia w ośrodku domaga się solidarnej zapłaty od Kongregacji Sióstr Miłosierdzia Św. Karola Boromeusza, Agnieszki F. oraz PZU, czyli ubezpieczyciela Kongregacji.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)