Wrocław. Strzały na ulicy Zwycięskiej. Uciekiniera znaleziono w Szczecinie
Po kilku tygodniach poszukiwań zatrzymano 34-letniego Gruzina, który uciekł policjantom podczas interwencji na parkingu przy ul. Zwycięskiej we Wrocławiu. Funkcjonariusze oddali wówczas strzały w kierunku samochodu mężczyzny. Nie przeszkodziło mu to w ucieczce.
24.09.2021 08:31
Zdarzenie miało miejsce na początku września. Jeden z mieszkańców dostrzegł osoby, które wcześniej go okradły. Mężczyzna powiadomił policję, a funkcjonariusze na miejscu zatrzymali dwóch podejrzanych.
Trzeci mężczyzna postanowił rozpocząć ucieczkę samochodem. - Nie reagował na wielokrotnie wydawane przez mundurowych wyraźne sygnały do opuszczenia pojazdu i zatrzymania, a w pewnym momencie, ruszył gwałtownie z parkingu, na którym się znajdował - przypomina sierż. szt. Krzysztof Marcjan z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Wrocław. Strzały na Zwycięskiej. Uciekiniera znaleziono dopiero w Szczecinie
Aby zatrzymać mężczyznę, policjanci oddali strzały w oponę w jego samochodu, ale mimo to udało mu się uciec. Efektów nie przyniosła też ogłoszona obława, ani publikacja wizerunku mężczyzny podejrzanego o kradzież.
Największy problem Kaczyńskiego? Prof. Dudek ocenia działanie PiS-u
Uciekinier zatrzymany po trzech tygodniach
Jednak uciekiniera udało się dopaść. Nie było to łatwe, bo ukrywał się na terenie Szczecina. To właśnie tam doszło do zatrzymania 34-letniego obywatela Gruzji.
- Zatrzymany mężczyzna był bardzo zaskoczony, kiedy do mieszkania, w którym przebywał, zapukali wrocławscy funkcjonariusze. Miał nadzieję, że odległość dzieląca Wrocław i Szczecin zapewni mu bezkarność. Policjanci udowodnili mu jednak, że bardzo się mylił - komentuje sierż. szt. Krzysztof Marcjan.
34-letni Gruzin został przewieziony ze Szczecina do Wrocławia, gdzie prowadzone są z nim dalsze czynności. - 34-latek podejrzewany jest o kilka przestępstw, w tym wielokrotne kradzieże. Zgodnie z obowiązującymi przepisami grozić mu może kara pozbawienia wolności nawet na okres 5 lat. O jego dalszym losie będzie teraz decydować sąd - podsumowuje sierż. szt. Marcjan.