Prezydent Gdańska potwierdziła, co znajdowało się w spalonej hali

Pożar wybuchł w środę po godz. 13 w dawnych Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego przy ul. Siennickiej w Gdańsku. Przed przybyciem straży pożarnej ewakuowano ok. 60 osób.

Zastępca komendanta głównego PSP st. bryg. Grzegorz Szyszko wyjaśnił, że duże wyzwanie dla akcji gaśniczej stanowi powierzchnia płonącego obiektu. Dodał, że działania prowadzone są na terenie obiektu zabytkowego, którego konstrukcja jest niestabilna.

- Dlatego też wykorzystujemy robota gaśniczego, żeby można było w tych najbardziej zagrożonych miejscach ten pożar ugasić i żeby się on dalej nie rozprzestrzeniał - powiedział.

Strażak podkreślił, że akcja będzie trudna i może potrwać nawet jeszcze w czwartek.

- Podejrzewam, że nawet w dniu jutrzejszym będziemy prowadzić działania. Konstrukcja tej hali też nie pozwala na to, aby wprowadzić od razu dużą liczbę strażaków i przeprowadzić dogaszanie - powiedział.

Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz, podkreśliła, że najważniejsze jest bezpieczeństwo ratowników i mieszkańców.

"Na miejscu służby w specjalistycznym samochodzie badają jakość powietrza i nie ma w tym momencie zagrożenia zatruciem" - napisała Dulkiewicz na mediach społecznościowych.

Prezydent zaapelowała o zamknięcie okien i unikanie zbliżania się do miejsca pożaru.

W pożarze ucierpiały magazyny, w których przechowywano miejskie rowery Mevo. Dulkiewicz poinformowała, że trwają prace nad oszacowaniem strat oraz możliwościami odtworzenia floty rowerowej przed sezonem wiosennym.