Wojna na teczki z fałszywą amunicją?
IPN sprawdza, jakie materiały na temat
Dariusza Fikusa zgromadziła Służba Bezpieczeństwa PRL - pisze
"Gazeta Wyborcza". Informacje rozpowszechniane obecnie na temat
Fikusa nie pochodzą z archiwów Instytutu - podkreśla Leon Kieres,
szef IPN.
30.12.2004 07:00
Sprawa zaczęła się od oskarżeń wypowiedzianych we wtorek podczas konferencji prasowej przez Krzysztofa Wyszkowskiego, działacza gdańskiej opozycji i b. sekretarza redakcji "Tygodnika Solidarność". Wyszkowski nie podając żadnych szczegółów stwierdził, że kierując rządem premier Tadeusz Mazowiecki świadomie tolerował wokół siebie osoby współpracujące z SB. Wśród takich osób wymienił nieżyjącego Dariusza Fikusa - współzałożyciela "Polityki", sekretarza Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i naczelnego "Rzeczpospolitej". Dziennik co roku przyznaje nagrodę im. Fikusa - podaje gazeta.
Po raz kolejny z ust tej samej osoby padają niczym nie udokumentowane oskarżenia. Nie wiem na jakiej podstawie pan Wyszkowski je formułuje - powiedział "Gazecie Wyborczej" Jan Skórzyński, zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej".
Poleciłem zebrać wszystkie dostępne materiały, ale uważam, że nie należy zaczynać dyskusji na temat Fikusa w tonacji oskarżeń. Na razie nie mam informacji, by w archiwach znaleziono coś, co potwierdzałoby twierdzenia pana Wyszkowskiego - mówi Leon Kieres. Kieres dodaje, że IPN nie udzielał nikomu żadnych informacji na temat Fikusa aż do wczoraj, gdy o taką informację zwróciła się redakcja "Rzeczpospolitej" - informuje "Gazeta Wyborcza".
Według dziennika, kierująca obecnie SDP Krystyna Mokrosińska oglądała część archiwów dotyczących inwigilacji stowarzyszenia w stanie wojennym. Na nazwisko Fikusa natknęłam się tam dwa razy, ale w pozytywnym kontekście, był to raport mówiący, że organizuje pracę dla wyrzuconych z powodów politycznych dziennikarzy i bierze udział w rozdzielaniu dla nich pomocy finansowej. W tej pierwszej sprawie był nawet wzywany na rozmowę ostrzegawczą - opowiada Mokrosińska.