Świat"Wojna domowa w Iraku grozi wojną na całym Bliskim Wschodzie"

"Wojna domowa w Iraku grozi wojną na całym Bliskim Wschodzie"

Irak stoi na skraju wojny domowej albo jest już nią ogarnięty. Stanowi to poważne zagrożenie rozszerzenia się konfliktu na inne kraje regionu - ostrzegają czołowi amerykańscy eksperci, wzywając rząd USA do podjęcia kroków zaradczych.

"Wojna domowa w Iraku grozi wojną na całym Bliskim Wschodzie"
Źródło zdjęć: © AFP

21.08.2006 | aktual.: 21.08.2006 21:11

"Koniec dyskusji: według jakiejkolwiek definicji, Irak znajduje się w stanie wojny domowej. Jedynym czynnikiem powstrzymującym Irak przed zniszczeniem, jakie spotkało Bośnię, jest 135 tys. wojsk amerykańskich, i nawet one jedynie zwalniają ten proces" - piszą w "Washington Post" Daniel L. Byman z Uniwersytetu Georgetown i Kenneth Pollack z Brookings Institution.

Przewidują oni, że konsekwencją dalszych walk etniczno-religijnych w Iraku będzie migracja setek tysięcy uchodźców, którzy przenosić będą źródła konfliktu do innych krajów, powstanie nowych baz terrorystów w Iraku, secesja grup etnicznych prowadząca do rozpadu kraju, i prawdopodobnie interwencja krajów sąsiednich, jak Iran.

Pollack, były wyższy urzędnik administracji za prezydentury Billa Clintona, był jednym z najbardziej zagorzałych zwolenników inwazji Iraku i obalenia reżimu Saddama Husajna.

Zdaniem obu ekspertów, sytuacja w Iraku nie pozwala USA na wycofanie się z tego kraju bez ryzyka destabilizacji w całym regionie. Grozi ona m.in. katastrofalnymi skutkami ekonomicznymi, np. zwyżką cen ropy naftowej ponad 100 dolarów za baryłkę.

W razie rozwinięcia się konfliktu w Iraku w "wojnę domową na pełną skalę", rząd USA powinien opracować strategię: rozwiązania problemu uchodźców, minimalizowania ataków terrorystycznych inicjowanych w Iraku, zapobieżenia gorączce secesji i powstrzymania sąsiednie kraje od interwencji.

Eksperci zaznaczają jednak, że do stłumienia irackiej wojny domowej potrzeba aż 450 tys. żołnierzy USA - prawie czterokrotnie więcej niż obecnie tam przebywa.

Według Nialla Fergusona, historyka z Uniwersytetu Harvarda, wojna domowa w Iraku może doprowadzić do wojny na całym szeroko rozumianym Bliskim Wschodzie.

Twierdzi on, że w regionie tym istnieją wszelkie warunki sprzyjające wybuchowi takiego konfliktu: niestabilność gospodarcza, dezintegracja etniczna, oraz słabnący wpływ Stanów Zjednoczonych.

To ostatnie, jego zdaniem, jest objawem ogólnego słabnięcia USA jako globalnego imperium. Kryzys mocarstw imperialnych zwykle zwiększa ryzyko wojen regionalnych.

Podobnie jak publicyści "Washington Post", Ferguson uważa, że wojna domowa w Iraku będzie skłaniać sąsiednie państwa do interwencji, co podsyci analogiczne konflikty etniczno-religijne w tych krajach.

"Rząd irański już teraz interesuje się sytuacją polityczną w Iraku. A przecież Iran, ze swoimi mniejszościami: sunnicką i kurdyjską, nie jest bardziej homogeniczny niż Irak. Od Jordanii, Arabii Saudyjskiej i Syrii nie można oczekiwać, że będą spokojnie patrzeć jak mniejszość sunnicka w Iraku traci wpływy na rzecz tyranii szyickiej, popieranej przez Iran większości. Najnowsza historia Libanu pokazuje, że na Bliskim Wschodzie nie ma czegoś takiego, jak izolowana wojna domowa" - czytamy w artykule Fergusona.

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)