Tusk o pomyśle Kaczyńskiego: dobra intencja, ale...
Przed godz. 16 zakończyły się konsultacje polityczne u prezydenta Bronisława Komorowskiego poświęcone obniżeniu agresji w życiu politycznym. Ostatnimi gośćmi prezydenta byli premier Donald Tusk i marszałek sejmu Grzegorz Schetyna. Premier zapowiedział, że chce wspólnie z prezydentem zastanowić się nad stworzeniem nieformalnego regulaminu zachowań, pod którym mogliby podpisać się politycy różnych opcji. Skrytykował też "deklarację łódzką" przedstawioną przez prezesa PiS. Tusk stwierdził, że "woli przyjąć założenie, że to jest próba z dobrą intencją, tylko z nie najlepszym wykonaniem".
22.10.2010 | aktual.: 22.10.2010 17:11
Wcześniej prezydent spotkał się z szefami SLD i PSL: Grzegorzem Napieralskim i Waldemarem Pawlakiem oraz przewodniczącymi klubów: PO - Tomaszem Tomczykiewiczem, PiS - Mariuszem Błaszczakiem, PSL - Stanisławem Żelichowskim.
Prezydent przeprowadził cykl spotkań z liderami partyjnymi po tragicznych wydarzeniach w biurze PiS w Łodzi, gdzie we wtorek 62-letni Ryszard C. zastrzelił jednego z pracowników, drugiego ciężko ranił.
- Dobrze byłoby się zastanowić nad próbą wspólnego sformułowania nie deklaracji politycznej, żeby znowu kogoś obijać słowami, tylko takiego wspólnego zobowiązania, pod którym mogliby się spokojnie podpisać politycy różnych opcji i który byłby takim nieformalnym regulaminem zachowań - powiedział premier przed spotkaniem.
Tusk, odnosząc się do "deklaracji łódzkiej" prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, powiedział, że "tak sformułowana deklaracja jest raczej znowu przeciwko komuś, a nie po to, żebyśmy się starali lepiej zrozumieć".
- Ja wolę przyjąć założenie, że to jest próba z dobrą intencją, tylko z nie najlepszym wykonaniem i może znajdziemy jakiś sposób, żeby rzeczywiście wspólnie ustalić lepsze reguły gry, lepsze niż do tej pory - powiedział premier.
Przedstawiona przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego tzw. deklaracja łódzka "przeciw przemocy i nienawiści w życiu publicznym i mediach" podkreśla m.in., że walka polityczna trwająca od kilku lat "przyniosła ofiarę śmiertelną". Kaczyński mówił, że deklaracja "jest zobowiązaniem do nieposługiwania się w życiu publicznym sformułowaniami obraźliwymi". Zapowiedział, że dopuszcza spotkanie z prezydentem Bronisławem Komorowskim, jeśli i on podpisze dokument.
- To nie jest najgorszy trop, szukanie czegoś co może być wspólnym sformułowaniem oczekiwań wobec polityków - powiedział szef rządu, przed spotkaniem z prezydentem Bronisławem Komorowskim dotyczącym obniżenia agresji w polityce. W jego opinii "jest rzeczą ważną, aby lekcja, jaką wszyscy chcą wyciągnąć z łódzkiego dramatu, była wspólna". - Aby Łódź nie stała się pretekstem do kolejnej wymiany ciosów czy złośliwości - dodał. W ocenie premiera treść propozycji PiS "nie ma na celu wspólnej lekcji".
Premier zapowiedział, że razem z prezydentem będzie chciał się zastanowić nad próbą sformułowania wspólnego nieformalnego regulaminu zachowań, pod którym "mogliby się podpisać politycy różnych opcji". - Być może jest taka potrzeba, ale ważne, by tego typu starania miały charakter neutralny - powiedział Tusk.
- Trzeba mieć bardzo dużą determinację i bardzo głęboką wiarę w to, że człowiek jest raczej dobry niż zły i dlatego zakładam, że emocje powodują, że sformułowania i słowa jakie proponuje dzisiaj PiS nie leczą ran, nie wygaszają emocji, ale może nie potrafią, choć może rzeczywiście chcą - powiedział Tusk.
W jego ocenie, prezydent podjął poważny wysiłek, aby "rozmawiać i spotkać się z politykami wszystkich środowisk" w sprawie złagodzenia polskiej polityki. Według premiera prezydent "to jest ta instytucja i ten człowiek, który jest predestynowany do tego, aby proponować wspólnotowe działanie".
- Dla PiS propozycja formułowana przez lidera PO, przeze mnie, nie będzie mile widziana, dlatego chętnie bym podporządkował się bardziej obiektywnej próbie tworzenia nowych reguł. Może także poprzez ludzi spoza polityki, bardziej ze świata etyki, filozofii. Może udałoby się kilka takich propozycji wspólnych deklaracji wypracować - zaznaczył Tusk.
Jak dodał, polityka pozostanie "domeną konkurencji, sporu i czasami ostrego konfliktu", ale - jak mówił - "krok po kroku może uda się założyć, że epitety 'zdrajca', 'morderca' czy 'wariat' będą stosowane z umiarkowaniem i rzadziej niż do tej pory".