Trump chce 500 miliardów dolarów od Ukrainy. "A czego się było można spodziewać?"

Donald Trump chce, żeby Ukraina odpłaciła się za pomoc wojskową. I przekazała USA surowce o wartości 500 mld dolarów. – A czego można było się spodziewać po biznesmenie Trumpie? Przyszedł czas, żeby robić z Zełenskim korzystny interes – mówi WP płk. rez. Maciej Matysiak.

Donald Trump chce od Ukrainy 500 miliardów dolarów za pomoc w wojnie
Donald Trump chce od Ukrainy 500 miliardów dolarów za pomoc w wojnie
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | HANDOUT
Sylwester Ruszkiewicz

- Mają niezwykle cenną ziemię pod względem rzadkich minerałów, pod względem ropy i gazu, pod względem innych rzeczy. Chcę zabezpieczyć nasze pieniądze, ponieważ wydajemy setki miliardów dolarów na Ukrainie — powiedział Donald Trump w wywiadzie dla Fox News. I, jak dodał, Ukraina "w zasadzie zgodziła się" na pomysł USA dotyczący pozyskania surowców leżących na jej ziemi. Kijów ma rzekomo przekazać Stanom Zjednoczonym metale ziem rzadkich warte 500 miliardów dolarów.

Zdaniem Trumpa, USA powinny mieć dostęp do zasobów naturalnych Ukrainy niezależnie od tego, czy uda mu się wynegocjować porozumienie pokojowe z Rosją. Argumentował to tym, że jego kraj przekazał więcej pieniędzy na pomoc niż jakiekolwiek inne państwo. - Powiedziałem im: "Musimy coś zdobyć. Nie możemy dalej płacić takich pieniędzy. Dalsze udzielanie pomocy ogarniętej wojną Ukrainie za nic byłoby "głupie" - mówił Trump.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Trump przeszarżował? Ekspert o rozmowach USA z Rosją. "Putin wie"

Według ekspertów, słowa Trumpa nie zaskakują. – Swoją politykę transakcyjną głosił wcześniej wszem wobec. Teraz jako prezydent USA ją realizuje – mówi Wirtualnej Polsce płk. rez. Maciej Matysiak, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i ekspert fundacji Stratpoints.

Jak przypomina, Trump traktuje prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego jako komiwojażera. - Mówił o nim, że jest lepszym sprzedawcą niż ktokolwiek. Teraz więc przyszedł czas, żeby zrobić z nim korzystny dla USA biznes. Obiecał wyborcom, że Stany Zjednoczone nie będą już hojnym i bezkompromisowym darczyńcą. I obietnice wdraża w życie – podkreśla były wiceszef SKW.

W podobnym tonie wypowiada się prof. Maciej Milczanowski, zastępca dyrektora Instytutu Nauk o Polityce w Uniwersytecie Rzeszowskim i ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego.

- Trump nie ukrywał tego i zawsze mówił, że jest biznesmenem. I politykę traktuje jak biznes, a nie jak głębszą refleksję. On chce zrobić show i odnieść przy tym dla USA wymierną korzyść. Pieniądze, które zażądał od Ukrainy, działają na wyobraźnię amerykańskiego społeczeństwa – mówi WP prof. Milczanowski.

W jego ocenie Trump chce pokazać Amerykanom, że za pomoc Stanów Zjednoczonych, USA dostaną miliardy dolarów. - Do tej pory interesy Waszyngtonu z państwami Europy nie były widoczne gołym okiem. Były zrozumiałe dla ekspertów czy polityków, ale nie dla przeciętnego obywatela USA. W tej chwili Trump sprowadza to do najprostszych czynników. Tyle i tyle Stany Zjednoczone mają dostać za pomoc. To bardzo niebezpieczny trend. Polityka to nie tylko transakcja – ocenia prof. Maciej Milczanowski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zaskakujący pomysł Trumpa. Ekspert: Ukraina przejdzie do innej ligi

W ubiegłym tygodniu Wołodymyr Zełenski zasugerował "poparcie dla wzajemnej umowy o zasobach surowcowych" ze Stanami Zjednoczonymi w zamian za gwarancje bezpieczeństwa w ramach potencjalnego porozumienia pokojowego. Przy okazji mówił, żeby chronić cenny region Dniepru. Na Ukrainie znajdują się bogate złoża tytanu, uranu, żelaza, manganu i litu, a także metale ziem rzadkich, do których zalicza się m.in. lantan czy cer.  

- Zełenski z jednej strony mówił, że rozmawiał już wcześniej na ten temat z Białym Domem. A z drugiej strony deklarował, że Ukraina nikomu nie będzie przekazywała swoich zasobów. Diabeł tkwi w szczegółach. Tu głównie chodzi o terytorium Donbasu, na które trzeba patrzeć przez pryzmat zasobów i złóż oraz jako przemysłowe zaplecze. To nie są tylko zgliszcza – przypomina płk. rez. Maciej Matysiak, ekspert fundacji Stratpoints.

Z kolei prof. Maciej Milczanowski przypomina, że Ukraina aktualnie nie kontroluje złóż surowców w Donbasie.

- Zełenski powinien więc złożyć ofertę Trumpowi: pomóż mi te złoża odzyskać, a ja się z tobą podzielę. Być może w tym kierunku zmierzają negocjacje, tylko że amerykański prezydent – mając na uwadze ewentualny konflikt z Rosją – szuka najlepszego rozwiązania. Wiadomo, że Putin na coś takiego nie zgodzi. I będzie traktował to, jako kolejny element konfrontacji. Tak czy siak, Trump nie ucieknie od polityki. To nie tylko będzie biznes – ocenia prof. Maciej Milczanowski.

Według płk. rez. Macieja Matysiaka, Ukraina dla Trumpa będzie się liczyć z trzech powodów. - Politycznie i propagandowo w Stanach Zjednoczonych. Jako terytorium bogate w zasoby naturalne. Ale także będzie chciał wykorzystać siłę napędową gospodarki Ukrainy, czyli rolnictwo. Jeśli Kijów będzie zmierzał w kierunku przyjęcia do Unii Europejskiej, będzie to realne zagrożenie dla UE i Polski. To Ukraina "skonsumuje" największe dopłaty do rolnictwa, a zboże ponownie rozleje się po całej Europie – przestrzega były wiceszef SKW.

Eksperci zwracają również uwagę na to, że Trump udostępnił w swoich mediach społecznościowych wypowiedź Władimira Putina, który stwierdził, że Europa szybko ulegnie pod naciskiem USA po wprowadzeniu ceł. "Wkrótce stanie u stóp pana i będzie merdać ogonem" - stwierdził prezydent Rosji.

- Pod rządami Trumpa dla USA Unia Europejska jest gospodarczym rywalem. Tak samo jak dla Rosji. I Kreml będzie grał na rozbicie UE. Dla Moskwy jak Unia nie będzie silna gospodarczo, nie będzie silna militarnie. Trump to wie, dlatego od dawna wysyła sygnały o zwiększeniu wydatków europejskich państw NATO na obronność. Z kolei posługując się cłami wobec Europy, chce zwiększyć konkurencyjność swojej gospodarki nie tylko wobec Unii, ale głównie w stosunku do Chin. Jednak wojna na cła nikomu niczego dobrego nie przynosi — uważa płk rez. Maciej Matysiak.

Według prof. Macieja Milczanowskiego, nic dobrego nie wróży podejście Trumpa do Unii Europejskiej.

- Ale także do próby uczynienia z Kanady kolejnego stanu USA. Widać, że to efekt zachwytu Trumpa nad Putinem. Skoro rosyjski przywódca zagarnął Krym, amerykański prezydent grozi, że przejmie Grenlandię. To taka prosta polityka. Chcę coś, to sobie biorę. Albo to kupuję lub zajmuję, bo jestem silniejszy. Niestety w dużej mierze amerykańskie społeczeństwo to popiera. Polityka Trumpa jest więc nie tylko transakcyjna, ale też zmierza w siłową stronę – podsumowuje Milczanowski.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Donald Trumpwołodymyr zełenskiwojna w Ukrainie

Wybrane dla Ciebie