"To poszło od K..." - oto rozmowa Leppera z Sakiewiczem

Andrzej Lepper chciał w prokuraturze podać nazwisko osoby, która była źródłem przecieku o planowanej tajnej akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Mówił, że na potwierdzenie swoich słów ma dowody. Szef Samoobrony deponował ważne dla siebie dokumenty i nagrania u zaufanych ludzi. Jednym z nich był prawnik Ryszard Kuciński, który zmarł w maju br. - pisze "Gazeta Polska".

"To poszło od K..." - oto rozmowa Leppera z Sakiewiczem
Źródło zdjęć: © AFP

09.08.2011 | aktual.: 09.08.2011 14:14

Śledztwo w sprawie śmierci Andrzeja Leppera Prokuratura Generalna objęła specjalnym nadzorem. Stało się to po przesłuchaniu redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewicza, który przekazał prokuraturze nagranie rozmowy z szefem Samoobrony, i po apelu polityków PiS.

Do tej pory „Gazeta Polska” nie opublikowała artykułu dotyczącego informacji przekazanych przez Andrzeja Leppera, ponieważ nie było na to jego zgody.

– W związku ze śmiercią szefa Samoobrony uznałem, że muszę nagranie rozmowy przekazać prokuraturze – mówi Tomasz Sakiewicz.

Informacja o przesłuchaniu redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” i przekazaniu nagrania rozmowy prokuraturze stała się w niedzielę tematem numer jeden portali internetowych i komercyjnych stacji w kraju i za granicą. Informacji tej nie podały jednak Wiadomości TVP – po raz kolejny okazało się, że publiczna telewizja podlega cenzurze.

Nagrana rozmowa

W końcu września ubiegłego roku Andrzej Lepper, poprzez wspólnego znajomego, poprosił Tomasza Sakiewicza o spotkanie.

– Usłyszałem, że Andrzej Lepper boi się o swoje życie, że chce podać, kto powiedział mu o akcji CBA, kto był źródłem przecieku. Chciał, żebym zorganizował mu spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. Zaproponowałem, żeby na razie spotkał się tylko ze mną, a po rozmowie zadecyduję, co dalej – mówi Tomasz Sakiewicz.

Lider Samoobrony i redaktor naczelny „Gazety Polskiej” spotkali się 1 października 2010 r. w Łazienkach, przy Pałacyku Myśliwskim. Tomasz Sakiewicz był już w parku, gdy na ul. Myśliwiecką przyjechał Andrzej Lepper.

– Przywiózł go jeden z działaczy Samoobrony, ale rozmawialiśmy tylko we dwóch. Andrzej Lepper był zdenerwowany. Całe spotkanie zostało nagrane – mówi Tomasz Sakiewicz.

Poniżej przedstawiamy fragmenty stenogramu rozmowy.

(…)

Tomasz Sakiewicz: (…) mi mówił, że ma pan jakieś ciekawe informacje i dlatego się zainteresowałem.

Andrzej Lepper: (…) mówił mi, że ma pan dojście do Jarosława.

Tomasz Sakiewicz: Wiadomo, że dziennikarze wszystkich znają. Jedni mnie bardziej lubią, drudzy mniej. No, dobrze, ale po co to panu? Przecież pan ich nie lubi.

Andrzej Lepper: (…) widzi pan, co wyprawiają koło mnie.

Tomasz Sakiewicz: Nie rozumiem pana intencji, przecież pan sam dostarcza na siebie materiał.

Andrzej Lepper: Nie na siebie.

Tomasz Sakiewicz: A na kogo?

Andrzej Lepper: (…) To poszło od K…….. (nazwisko wykropkowane przez redakcję).

Tomasz Sakiewicz: Ja to wiedziałem od początku akurat. (…) Widzi pan, to jest niezwykle ciekawe i to jest rzeczywiście wartościowe, a nawet powiedziałbym, że zrobiłby pan coś dobrego dla społeczeństwa, gdyby pan o tym powiedział, tylko dlaczego pan to mówi? No bo oni dzisiaj niczego panu nie załatwią, oni są passé. (…) Czy pan chce im pomóc, czy pan chce, żeby się o tym głośno zrobiło?

Andrzej Lepper: Pomóc.

Tomasz Sakiewicz: Ale czy są na to jakieś dowody? Czy oprócz tego, że byłoby pana świadectwo, jest coś, co pomogłoby jeszcze to wyjaśnić?

Andrzej Lepper: Są.

Tomasz Sakiewicz: Ja nie mówiłem (…) o naszym spotkaniu. Najpierw chciałem się dowiedzieć, o co chodzi, tym bardziej że mnie to interesuje jako dziennikarza. Oczywiście, póki pan będzie chciał, żeby to było w tajemnicy, to etyka nakazuje mi, żeby to było w tajemnicy. Jak kiedyś będzie możliwość opublikowania tego, to bardzo chętnie (…).

(…)

Tomasz Sakiewicz: Czemu K........ (nazwisko wykropkowane przez redakcję) chciał pana uprzedzać? Chodziło o interesy (…) czy byliście kumplami?

Andrzej Lepper: Dziwny był (…).

Tomasz Sakiewicz: Rozumiem. (…) To, że to dziwny człowiek, to myśmy o tym pisali. To, że wyście się znali, to było dla nas zaskoczenie.

(…)

– Po zakończonej rozmowie skontaktowałem się z prawnikami Jarosława Kaczyńskiego. Później już nie miałem bezpośredniego kontaktu z Andrzejem Lepperem, podtrzymywałem jedynie kontakt z naszym wspólnym znajomym. To jemu Andrzej Lepper przekazywał wiele szczegółów, które później trafiły do mnie. Dowiedziałem się m.in., że Andrzej Lepper miał spisane informacje na temat afery przeciekowej i innych w dwóch notesach i zeszycie. Przekazał mi, że znajdują się one w siedzibie Samoobrony – mówi Tomasz Sakiewicz.

Nakłoniony do samobójstwa?

Warszawska prokuratura pod nadzorem Prokuratury Generalnej wszczęła śledztwo w sprawie śmierci Andrzeja Leppera z art. 151 kodeksu karnego, czyli doprowadzenie do samobójstwa poprzez namowę lub udzielenie pomocy w odebraniu życia.

7 sierpnia br. szef Samoobrony przebywał w biurze partii w centrum Warszawy. Ok. godz. 16.20 znalazł go zięć. Andrzej Lepper wisiał w łazience na sznurze przymocowanym do worka bokserskiego. Według śledczych zgon nastąpił ok. godz. 12.00.

Współpracownicy i znajomi Andrzeja Leppera nie wierzą w jego samobójstwo. W rozmowie z mediami podkreślali, że miał silną osobowość i twardy charakter.

– Samobójstwo to była ostatnia rzecz, której mógłbym się po nim spodziewać – stwierdził Artur Balazs, były minister rolnictwa, przyjaciel lidera Samoobrony.

– Miał plany, chciał wprowadzić partię do Sejmu, miał dla kogo żyć. Nie wierzę w samobójstwo – mówiła Danuta Hojarska, była posłanka partii Andrzeja Leppera. Jeszcze w piątek pracował nad listami wyborczymi Samoobrony, która miała startować w najbliższych wyborach do Sejmu, o czym świadczą znalezione dokumenty.

Niektóre zagraniczne media podały, że śmierć Andrzeja Leppera mogła być nieprzypadkowa i możliwe, że była związana z nadchodzącymi wyborami.

To, że Andrzej Lepper czegoś się obawiał, potwierdzają jego znajomi.

– Od roku pytał o swoje bezpieczeństwo, miał lęki. On się nie bał spraw sądowych związanych z seksaferą. Nie bał się też problemów finansowych – kłopoty te miał od dawna, od wielu lat. Bał się tylko o własne bezpieczeństwo – mówił „Faktowi” tuż po śmierci Andrzeja Leppera jasnowidz Krzysztof Jackowski, z którym lider Samoobrony od lat utrzymywał bliskie kontakty.

Znajomość z jasnowidzem w przypadku Andrzeja Leppera nie jest niczym nowym – od wielu lat korzystał on z porad wróżek i jasnowidzów.

– Uczestniczył w seansach spirytystycznych, a przed ważnymi decyzjami pytał wróżbiarzy. Mówił, że nauczył się tego na Wschodzie. Pierwszy raz z wróżkami zetknął się w Rosji – mówi nam jeden ze znajomych Andrzeja Leppera.

Pytania bez odpowiedzi

W czwartek, dzień przed tragedią, do Ryszarda Czarneckiego, europosła PiS, zadzwonił Janusz Maksymiuk.

– Byłem ogromnie zaskoczony tym telefonem. Nie rozmawiałem z nim parę lat i nagle on do mnie dzwoni. Mówił bardzo ogólnie, chciał się ze mną natychmiast spotkać. Odpowiedziałem, że jest to teraz niemożliwe, może w przyszłym tygodniu. „To może być już za późno” usłyszałem – powiedział nam Ryszard Czarnecki.

W piątek przed południem w siedzibie Samoobrony był Janusz Maksymiuk, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Andrzeja Leppera, oraz trzech innych współpracowników. Spotkała ich dziennikarka TVN, która przyszła na umówiony wywiad.

„(…) Maksymiuk poprosił, by kobieta poczekała chwilę w gabinecie Leppera. A sam poszedł do niego dzwonić, na numer stacjonarny, na komórkę, by wywołać go przed kamerę. (…)” – pisał dziennikarz „Faktu”, który rozmawiał z dziennikarką. Ostatecznie do spotkania nie doszło. Janusz Maksymiuk miał obiecać, że zadzwoni w tej sprawie, ale tego nie zrobił.

Dlaczego Janusz Maksymiuk wyszedł, by zadzwonić do Andrzeja Leppera, a nie zrobił tego przy dziennikarce? Dlaczego, mimo obietnicy, nie odezwał się do niej? Gdzie był w tym czasie szef Samoobrony?

Chcieliśmy zadać te pytania Januszowi Maksymiukowi, ale nie odbierał telefonu.

Kolejne wątpliwości dotyczą godziny śmierci Andrzeja Leppera. Według śledczych zgon nastąpił ok. godz. 12.

Tymczasem według radia RMF obraz telewizora w gabinecie Leppera został zatrzymany stopklatką o godzinie 13:15:04.

– Był to program telewizji informacyjnej Polsat News. Na ekranie widniał obraz z Donaldem Tuskiem, a w podpisie komentarz do kampanii wyborczej. Jak sprawdził nasz reporter, o tej porze prezentowano serwis informacyjny, w którym była mowa m.in. o wyborach, a także o likwidacji 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Na pierwszy rzut oka – praktycznie bez związku ze sprawą, jednak ktoś musiał nacisnąć stopklatkę na pilocie. Najprawdopodobniej więc Andrzej Lepper żył jeszcze po godz. 13 – podało RMF.

Czy to sam Andrzej Lepper wyłączył telewizor, czy też zrobiła to inna osoba? Jeżeli poza szefem Samoobrony był jeszcze ktoś w biurze, to co tam robił? Co się działo w siedzibie partii Andrzeja Leppera w piątek do momentu znalezienia jego zwłok?

Przeprowadzona trzy dni po śmierci sekcja zwłok nie wykazała żadnych obrażeń na ciele lidera Samoobrony, a na specjalistyczne badania trzeba poczekać. Śledztwo zostało wszczęte dopiero w poniedziałek, podczas gdy zgon nastąpił w piątek.

– Nie ma żadnego uzasadnienia tej opieszałości. Nie rozumiem, dlaczego od razu nie rozpoczęto dochodzenia, dlaczego czekano 3 dni na sekcję zwłok – mówi Bogdan Święczkowski, prokurator w stanie spoczynku.

Biegli, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że im późniejsza sekcja zwłok, tym mniejsze szanse na wykrycie niektórych substancji, które mogły znajdować się w organizmie denata przed śmiercią.

– Takim przykładem jest Pavulon, który m.in. wpływa paraliżująco na mięśnie oddychania, czy chlorek potasu, wstrzymujący błyskawicznie akcję serca. Zrobiona po 12 godzinach od momentu zgonu sekcja zwłok już nie da jednoznacznej odpowiedzi na pytania, czy te substancje zostały użyte czy też nie – mówi nam biegły z zakresu medycyny sądowej. (...)

Dorota Kania

Zobacz także
Komentarze (1)