Jak informowała grecka gazeta "Dimokratia", prezydent USA Donald Trump miał wydać rozkaz zamknięcia amerykańskiej bazy w Aleksandropolis. Wskazywano, że baza ta została utworzona przez administrację byłego prezydenta USA Joe Bidena i pełniła kluczową rolę logistyczną dla USA i NATO w południowo-wschodniej Europie.
Decyzja - zgodnie z podawanymi informacjami - miała zapaść pod wpływem wspólnej prośby ze strony Władimira Putina i prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzecia rocznica wojny w Ukrainie. Delegacja w Kijowie oddała hołd ofiarom
Amerykański urzędnik zaprzecza doniesieniom
W poniedziałek wieczorem do tych doniesień odniósł się w poście w mediach społecznościowych turecki dziennikarz Ragip Soylu, zajmujący się sprawami regionu. Powołując się na słowa amerykańskiego urzędnika zajmującego się sprawami obronności, zaprzeczył, jakoby Waszyngton zamknął bazę w greckim Aleksandropolis.
Źródło miało też poinformować, że w tym mieście nie ma żadnej amerykańskiej bazy, jest to natomiast grecka placówka, do której USA mają dostęp na mocy Umowy o współpracy obronnej.
- Służy on po prostu jako węzeł transportowy, gdy amerykański sprzęt napływa do i z Europy - przekazał urzędnik, dodając, że "nie jest to amerykańska 'baza', którą USA mają zamknąć".
Czytaj też: