To politycy wymuszają taki styl jazdy. Były kierowca z ochrony rządu komentuje drogowe szarże SOP
- Politycy i to za każdej opcji wymuszają ryzykowny styl jazdy. Uważają, że jazda na bombach jest dodatkową usługą, która jest przynależna do ich stanowiska - komentuje sprawę szalonej konwoju SOP były funkcjonariusz.
- Były funkcjonariusz BOR komentuje szaloną jazdę polityków
- Ujawnia, że naciski na kierowców SOP, aby jechali ostro i na bombach są regułą
- Spychanie innych kierowców z drogi jest naruszeniem procedur
Nie milką komentarze w sprawie ujawnionych ostatnio nowych filmów dokumentujących chamstwo drogowe polityków. Kierowca wicepremiera Jarosława Gowina urwał zderzak, zahaczając o TIRa. Wcześniej na włączonych sygnałach szarżował po wąskim odcinku drogi krajowej S7.
Przejazd kolumny SOP, która kilka dni wcześniej na drodze krajowej 74 spychała na pobocze drogi innych kierowców, zamieścił kanał "Stop Cham" na YouTube.com.
SOP spycha innych kierowców z drogi. Zaproszenie do tragedii
- Priorytetem SOP jest ochrona najważniejszych osób państwie, a nie usługa jazdy szalonym tempem na sygnałach. Taki film jak ostatni z przejazdu kolumny SOP paradoksalnie pokazuje, że wokół chronionej osoby powstaje szereg niebezpiecznych sytuacji - komentuje nagranie były funkcjonariusz BOR. - Wystarczy, że jeden cywilny kierowca nie zjedzie im z drogi, bo się zagapi, pisze sms-a, albo ma rowerzystę na poboczu i dojdzie do tragedii - komentuje rozmówca WP.
- Jestem zaskoczony, że po wypadku premier Beaty Szydło nadal nie ma refleksji. Spychanie innych kierowców z drogi jest naginaniem procedur. Podczas zwykłej jazdy w kolumnie, pasażerowi nic nie zagraża, nie ma powodu do takich manewrów - komentuje dalej były funkcjonariusz tej służby.
Zobacz też: Tymoteusz Szydło rezygnuje z kapłaństwa. Sebastian Kaleta: wszyscy jesteśmy z premier Szydło
Były funkcjonariusz podkreśla, że uprzywilejowana kolumna aut wiozących najważniejsze osoby nie jest zwolniona z odpowiedzialności. - Przy wielu kolizjach, było to już analizowane przez sądy. Funkcjonariusze SOP nie mogą narażać innych kierowców albo przechodniów na ryzyko wypadku - dodaje funkcjonariusz BOR.
Dla porównania zobaczcie, z jaką ostrożnością i uprzejmością funkcjonariuszy służb wobec innych kierowców jeździ premier Japonii. Tymczasem goszcząca w Polsce para japońskich następców tronu książę Akishino i księżna Kiko, jadąc konwojem SOP przeżyła stłuczkę (sprawę ujawnił TVN).
Jedziemy na bombach. Od tego jest SOP
Przypomnijmy, że rocznie dochodzi do 20-30 kolizji z autami SOP (wcześniej służba nazywała się BOR). Media ujawniły, że od grudnia 2018 roku do kwietnia 2019 było 11 kolizji. Naprawy uszkodzeń wyniosły w sumie ponad 133 tys. zł. Kiedy posłowie PO złożyli interpelację w sprawie kompetencji i przeszkolenia kierowców SOP, wiceminister MSWiA odpowiedział im, że to informacja niejawna.
Rozmówca WP komentuje, że stłuczki to wynik stałej presji wywieranej na kierowców polityków. - Słyszą, od tego jesteście. Długą trasę, która na spokojnie zajęłaby trzy godziny, muszą pokonać w dwie. Zazwyczaj ktoś źle planuje spotkania chronionej osoby i zakłada się, że średnie tempo jazdy z ochroną przekracza 100 km/h. To oznacza, że kierowca limuzyny będzie musiał przyspieszać do 150-170 km/h, gdzie tylko się da - mówi były funkcjonariusz ochrony rządu.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl