Rozmowa Wołodymyra Zełenskiego i Donalda Trumpa w Gabinecie Owalnym na temat perspektyw zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie początkowo przebiegała w stosunkowo dobrej atmosferze, ale zakończyła się bezprecedensową kłótnią, w czasie której Trump i wiceprezydent JD Vance podniesionym głosem rugali Zełenskiego, oskarżając go o brak wdzięczności i szacunku dla USA.
Po kłótni Trump zerwał rozmowy, a Ukraińcy zostali wyproszeni – przekazało źródło stacji CNN. Planowana wspólna konferencja prasowa Trumpa i Zełenskiego została odwołana, a obie strony nie podpisały zgodnie z zapowiedziami umowy o minerałach
Do sytuacji w programie w TVP Info odniósł się były polski premier Leszek Miller. - Ten dzień przejdzie do historii światowej dyplomacji i światowej polityki. Nie wiem jeszcze, czym to się wszystko zakończy, ale niestety niczego dobrego się nie należy spodziewać. Ja byłem dwukrotnie w gabinecie owalnym w Białym Domu na rozmowach z prezydentem Bushem. Teraz tak się zastanawiam, jak ja bym zareagował, gdyby Bush tak mnie potraktował - stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Posłowie PiS klaskali Trumpowi. "Chwilowa euforia"
- Niewątpliwie Zełenski znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Być może to jest koniec jego kariery politycznej, a w każdym razie koniec wypełniania funkcji prezydenta Ukrainy. Cały świat to widzi, a jak nie widział, to zobaczy. On teraz nie ma dostatecznej pozycji, żeby reprezentować Ukrainę i prowadzić jakieś negocjacji - dodał Miller zaznaczając, że taki scenariusz rozmowy mógł być wcześniej opracowany przez amerykańską stronę.
"Zagrane po mistrzowsku"
- To, co widzieliśmy, to były role, które zostały zagrane po mistrzowsku przez jednego i drugiego prezydenta - powiedział Miller. – Najgorsze, co mogłoby się teraz zdarzyć, to ostre pęknięcie między Europą a Stanami Zjednoczonymi – wyjaśnia Miller. Zdaniem byłego premiera współczesna Europa niewiele znaczy na mapie świata bez wsparcia USA.
źródło: TVP Info