Theresa May straszy Brytyjczyków. Przekonuje, że rezygnacja z brexitu będzie katastrofą
Premier May uważa, że odrzucenie umowy z UE przez parlament zatrzyma brexit. Jej zdaniem, to katastrofa nie mniejsza, niż brak porozumienia z Brukselą. To ostatnia próba pozyskania poparcia przed kluczowym głosowaniem w Izbie Gmin.
Premier Theresa May wygłosiła przemówienie, w którym przekonywała, że odrzucenie umowy z UE przez parlament doprowadzi do pozostania Wielkiej Brytanii we Wspólnocie. To oznaczać będzie odrzucenie woli społeczeństwa wyrażonej w referendum i katastrofę dla całej klasy politycznej. Zdaniem szefowej brytyjskiego rządu brexit bez porozumienia nie wchodzi w grę. Według ekspertów miałby dewastujące skutki dla kraju.
Wcześniej do Londynu dotarło pismo wyjaśniające stanowisko Brukseli podpisane przez Donalda Tuska i Jean-Clauda Junckera. Politycy powtórzyli w nim, że żałują wyjścia Wielkiej Brytanii z UE i podkreślili, że nie ma możliwości zmiany postanowień wynegocjowanego porozumienia.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Szczególnie ważne są warunki tzw. backstopu, czyli tymczasowego porozumienia na wypadek, gdyby do wyjścia Wielkiej Brytanii z UE nie udało się zawrzeć nowej umowy handlowej. Chodzi o to, aby uniknąć ponownego podzielenia Irlandii granicą. Zgodnie z tym rozwiązaniem Wielka Brytania utrzyma warunki wymiany handlowej obowiązujące we Wspólnocie do chwili wynegocjowania nowego rozwiązania.
Przeciwnicy porozumienia uważają to za pułapkę mająca utrzymać Londyn w sytuacji, w której musi przestrzegać reguł UE bez wpływu na ich kształtowanie. May podkreśliła, że pismo z Brukseli rozwiewa te wątpliwości. Mało jednak prawdopodobne, aby przekonała tym oponentów.
Szefowa rządu do ostatniej chwili, czyli aż do głosowania w Izbie Gmin po południu 15 stycznia, będzie straszyć i namawiać deputowanych do poparcia umowy. To "gra w cykora", w której dwa samochody pędzą naprzeciwko siebie. Jeśli nikt nie ustąpi, wtedy dojdzie do zderzenia katastrofalnego w skutkach dla wszystkich – tak wygląda scenariusz brexitu bez porozumienia.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Grę nerwów wygrywa ten, kto wyczeka przeciwnika i zmusi go do rezygnacji. To jest właśnie taktyka Theresy May, która kreśli czarne scenariusze i pokazuje, że tylko jej rozwiązanie gwarantuje uszanowanie woli obywateli i zapewnia znośną przyszłość Wielkiej Brytanii.
Kłopot w tym, że nie wierzy jej nie tylko opozycja, ale również znaczna część deputowanych jej własnej Partii Konserwatywnej. Około 100 prawicowych deputowanych zamierza głosować przeciwko szefowej partii. Jeżeli tak się stanie, wtedy w praktyce parlament przejmie kontrolę nad rozwojem wypadków.
May będzie miała zaledwie 3 dni na przedstawienie planu awaryjnego. Już w środę 16 stycznia będzie o nim rozmawiać w Brukseli, ale pismo Tuska i Junckera nie pozostawia wątpliwości, że UE nie pójdzie na żadne istotne ustępstwa.
Nie tylko brexit. Zobacz, co czeka Europę w 2019 r.
Sytuacja może się jednak skomplikować jeszcze bardziej, jeżeli Partia Pracy przegłosuje wotum nieufności wobec rządu. Termin brexitu wyznaczony na 29 marca 2019 r. zbliża się nieuchronnie, a to oznacza, że nie ma czasu na kampanię wyborczą ani na drugie referendum. Jedną z możliwości jest porzucenie planów wyjścia, co Londyn może jednostronnie zrobić w każdej chwili, płacąc cenę zaufania do całej elity politycznej, o której dzisiaj mówiła Theresa May.
W przypadku coraz bardziej prawdopodobnego odrzucenia umowy brexitowej przez Izbę Gmin rząd Wielkiej Brytanii będzie musiał zacząć poważnie zajmować się "ograniczaniem szkód", a nie budowaniem "świetlanej przyszłości" kraju. Niezależnie od dokonanych wyborów, chaos na Wyspach będzie się pogłębiał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl