35-letni Paweł we wtorek przekroczył granicę rosyjsko-polską w Bagrationowsku/Bezledach. - Nie było w ogóle ludzi, Rosjanie o nic nie zapytali, Polacy też - mówi. Musiał jedynie zainwestować w rower, by przejechać granicę, a wcześniej miał szczęście, bo uzyskał polską wizę humanitarną. Pewnie dlatego rosyjska straż nawet nie zapytała o obowiązek wojskowy. Inni mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego raczej takiego szczęścia nie mają. Paweł mówi, że już pięciu jego znajomych otrzymało wezwania "pod broń". Są bezradni.