Tajemnicze obiekty nad Polską. "Trzeba się przyzwyczaić"
W okolicach wsi Kierwik w województwie warmińsko-mazurskim spadł niezidentyfikowany obiekt latający. To przedmiot przypominający balon. To kolejny taki incydent w rejonie. - Trzeba się przyzwyczaić do tego, że takie zdarzenia będą miały miejsce - mówi w rozmowie z WP gen. Bogusław Pacek.
Jak podaje RMF FM, balon mógł nadlecieć z obwodu królewieckiego. Świadczyć o tym mogą napisy cyrylicą. To kolejny taki incydent w ostatnich dniach. Wczoraj odnaleziono balon w miejscowości Hersz koło Węgorzewa oraz we wsi Warkałki koło Miłakowa.
- Te przypadki będą przedmiotem kolejnego komitetu ds. bezpieczeństwa, który będzie zwołany w przyszłym tygodniu - mówił wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Społeczeństwo "bardziej podatne na panikę"
Prof. gen. Bogusław Pacek, były rektor Akademii Obrony Narodowej i dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że "problemy z balonami meteorologicznymi występują od zawsze i nie tylko w Polsce". - To, co dzisiaj widzimy, to jest po prostu większa wrażliwość na tego typu sytuacje - dodaje.
Ekspert podkreśla, że dzieje się tak "po balonach w Stanach Zjednoczonych, przede wszystkim słynnej historii z podejrzeniem o szpiegostwo chińskie, po rakietach w Polsce i nie tylko, w związku z tym, że jest wojna w Europie, nasza wrażliwość jest słusznie dużo większa".
- Reagowanie ma trochę bardziej emocjonalny charakter, ale też natychmiast znajduje odzwierciedlenie w komunikatach ministrów, mediów itd. Trzeba się przyzwyczaić do tego, że takie zdarzenia będą miały miejsce. Dobrze, że każdorazowo je wyjaśniamy i dobrze, że o nich informujemy - zaznacza wojskowy.
Jak podkreśla, "trzeba o tym informować opinię publiczną, bo dzisiaj jest ona bardziej podatna także na panikę". - Dobrze, że tego nie ukrywamy. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że w przestrzeni powietrznej jest bardzo dużo różnych obiektów - od motolotni, balonów, latawców, prywatnych samolotów... Dlatego też tego typu zdarzenia nie są niczym nadzwyczajnym - zaznacza.
"Element walki psychologicznej"
- Reagowanie, z którym mieliśmy do czynienia teraz, jest reagowaniem właściwym: ustalenie, sprawdzenie, poinformowanie ludzi, uwrażliwienie odpowiednich służb. Właśnie tak powinno się robić - mówi.
Dodaje, że istotny aspekt to możliwość wywierania psychologicznej presji na drugiej stronie. - Gdyby się zdarzyło, że tego typu balonów czy innych obiektów będzie więcej, one będą powodowały różne reakcje, czasami włącznie z podrywaniem par samolotów dyżurnych - wyjaśnia.
Rozmówca Wirtualnej Polski mówi, że to z całą pewnością jest element również walki psychologicznej. - Ma on miejsce przez cały okres tej wojny, zarówno w przestrzeni medialnej, jak i w tej prawdziwej przestrzeni, która nas otacza, więc też trzeba się z tym liczyć - dodaje ekspert.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski