W nocy Joe Biden powiedział, że rakieta nie została wystrzelona z terytorium Rosji. Według kolejnych doniesień był to pocisk ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Agnieszka Kopacz-Domańska pytała w Programie Specjalnym Wirtualnej Polski gen. Tomasza Drewniaka, byłego inspektora sił powietrznych o możliwe wersje zdarzeń. - Nie chciałbym spekulować, bo to zbyt poważne sprawy, by prowadzić spekulacje. Na pewno wcześniej czy później się dowiemy. Analiza danych z radarów, analiza danych samolotów jasno wskażą, skąd rakieta przyleciała i jaka była jej trajektoria lotu. Same szczątki rakiety będą mogły nam powiedzieć skąd przyleciała. To kwestia kilku godzin i będziemy mieli informację bardzo pewną. Nie ma co spekulować, bo pójdziemy w nieznanym kierunku - mówił gen. Tomasz Drewniak. - Pamiętajmy, że Polska ma własny system radarów zintegrowany z systemem radarów NATO. Radary stoją na wschodniej ścianie, najprawdopodobniej były tam też radary, które Polska w związku z kryzysem rozlokowała przy granicy. Dane z tych radarów mamy. Na pewno widać na nich część trajektorii lotu rakiety. Pamiętajmy o samolotach rozpoznawczych. Zbiera się dane z tych źródeł, kompiluje się je i na podstawie tego buduje się obraz sytuacji. Będzie dokładnie widać skąd i jak ta rakieta leciała. Druga rzecz to rozmowy z naszymi partnerami. Zapytać trzeba Ukrainę o dane z jej radarów. Może się okazać, że mają dokładniejsze dane. Trzecia rzecz to zbadanie samej rakiety. Eksperci ocenią, czy jest to rakieta wystrzelona z ziemi, samolotu czy jest to element obrony przeciwlotniczej. To nie jest skomplikowany proces. Kilka rzeczy się nałoży, z tych puzzli powstanie jednolita układanka i będzie dokładnie widać, co jest na obrazku - stwierdził wojskowy. - Dla nas najważniejsze jest, żebyśmy dokładnie zbadali intencje. Jeżeli to jest intencjonalne uderzenie z terytorium Rosji czy Białorusi, to zmienia to postać rzeczy. Jeżeli to cykl nieszczęśliwych wydarzeń, to należy inaczej to traktować. Miejmy wszystkie fakty na stole, potem zbadajmy cel i wtedy podejmujmy decyzję. Inaczej Polska i NATO będą reagować jeżeli będzie to intencjonalne zdarzenie wywołane przez Rosję, a inaczej jeśli to nieszczęśliwe zdarzenie. Skala działań jest znacznie inna - dodał ekspert Fundacji Stratpoints.