Rakieta pod Bydgoszczą. Błaszczak wskazuje winnego

Rakieta pod Bydgoszczą. Błaszczak wskazuje winnego

Minister obrony narodowej zabrał głos ws. rosyjskiej rakiety znalezionej w lesie pod Bydgoszczą
Minister obrony narodowej zabrał głos ws. rosyjskiej rakiety znalezionej w lesie pod Bydgoszczą
Źródło zdjęć: © East News | Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Radosław Opas
11.05.2023 15:25, aktualizacja: 11.05.2023 15:49

Minister obrony narodowej zabrał głos ws. rosyjskiej rakiety znalezionej w lesie pod Bydgoszczą. - Zgodnie z ustaleniami kontroli dowódca operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej - oświadczył w czwartek szef MON.

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podczas konferencji prasowej odniósł się do znalezienia szczątków rosyjskiego pocisku, na które natrafiono w okolicach miejscowości Zamość niedaleko Bydgoszczy.

- Zapoznałem się z wynikami kontroli. Ustalono, że 16 grudnia podległe dowództwu operacyjnemu Centrum Operacji Powietrznych otrzymało od ukraińskiej strony informacje o zbliżającym się w stronę polskiej przestrzeni obiekcie, który może być rakietą - przekazał minister.

Błaszczak: dowódca operacyjny zaniechał obowiązków

Błaszczak dodał, że następnie nawiązano współpracę ze stroną ukraińską i amerykańską. - Właściwie uruchomiono procedury współpracy sojuszniczej, podwyższono gotowość bojową naszych środków dyżurnych, w powietrze wyleciały dyżurne samoloty: polskie i amerykańskie. Obiekt był odnotowany przez polskie naziemne stacje radiolokacyjne. Ustalenia kontroli wskazują, że działania Centrum Operacji Powietrznych były prawidłowe - przekonywał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Zgodnie z ustaleniami kontroli dowódca operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej, ani nie informując Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i innych przewidzianych służb. W sprawozdaniu operacyjnym z 16 grudnia, które otrzymałem, znalazła się informacja, że nie odnotowano naruszenia ani przekroczenia przestrzeni powietrznej RP, co jak później się okazało było nieprawdą - podkreślił szef MON.

Minister dementuje medialne doniesienia

Mariusz Błaszczak przekazał, że ustalenia kontroli "jasno wykazały niepodjęcie wystarczających działań przez dowódcę operacyjnego w zakresie poszukiwania obiektu".

- Na miejsce skierowano jedynie patrol policji, a poszukiwania za pomocą śmigłowca przeprowadzono dopiero w dniu 19 grudnia. Do poszukiwań nie włączono żołnierzy WOT pełniących dyżury. Po 19 grudnia całkowicie zaniechano poszukiwań - powiedział na konferencji prasowej.

- Stanowczo dementuję informacje, które pojawiły się w mediach o tym, że odmówiłem zlecenia poszukiwania obiektu oraz skierowania na miejsce dodatkowych Wojsk Obrony Terytorialnej. Taka prośba nigdy nie została do mnie skierowana - zaznaczył minister obrony narodowej. Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, w czwartek do prokuratury zostanie skierowane zawiadomienie w sprawie działania polskich władz w związku z rosyjską rakietą, która spadła pod Bydgoszczą.

Podsumowując ustalenia kontroli, stwierdził prost, że "procedury i mechanizmy reagowania w takiej sytuacji zadziałały prawidłowo do poziomu dowódcy operacyjnego, który nie wywiązał się właściwie ze swoich obowiązków".

Rosyjski pocisk znaleziony w lesie

27 kwietnia MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo.

Dzień później dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski poinformował, że "trwają intensywne dochodzenia" w tej sprawie. Jak wskazał, chodzi o ustalenie, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć i jakie jest jego pochodzenie. Gen. Piotrowski nawiązał też do wydarzeń z połowy grudnia ub.r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę, wskazał też na próby działań psychologicznych podejmowane przez Rosję.

- Powstały pewne hipotezy, mamy pewne wątki, które można byłoby powiązać ze zdarzeniem w Zamościu pod Bydgoszczą - oświadczył.

W środę radio RMF FM podało, powołując się na nieoficjalne informacje, że ze wstępnych ustaleń Instytutu Technicznego Wojsk Lądowych wynika, iż w Zamościu koło Bydgoszczy znaleziono pocisk manewrujący Ch-55; zaznaczono, że pocisk prawdopodobnie przyleciał zza wschodniej granicy Polski, a polska armia nie ma takiego uzbrojenia na wyposażeniu ani w magazynach.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także