Wraca sprawa rakiety. Morawiecki ostro zareagował na pytanie TVN
Premier Mateusz Morawiecki kolejny raz oświadczył, że o rakiecie, która w grudniu wleciała w polską przestrzeń powietrzną i spadła pod Bydgoszczą, dowiedział się dopiero po kilku miesiącach. - Mogę tylko powtórzyć to, co powiedziałem wczoraj, że oczywiście dowiedziałem się pod koniec kwietnia - powiedział Morawiecki podczas konferencji prasowej.
Pod koniec kwietnia resort obrony narodowej poinformował, że w grudniu okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Miejsce znaleziska badają policjanci, żandarmi i saperzy, a Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła śledztwo.
W środę premier Mateusz Morawiecki był pytany m.in. o to, kiedy dowiedział się o incydencie pod Bydgoszczą oraz o to "dlaczego śledztwo zostało wszczęte tak późno". - Dowiedziałem się o tym incydencie wtedy, kiedy poinformowałem o tym. To było pod koniec kwietnia, kilka dni przed końcem kwietnia, w środku tygodnia - odpowiedział Morawiecki.
Temat ten wrócił również podczas czwartkowej konferencji premiera w Częstochowie.- Czy może pan potwierdzić to, co powiedział pan już kilka dni temu, że o rakiecie, która w grudniu wleciała nad Polskę, i o poderwaniu w związku z tym polskich myśliwców, dowiedział się pan dopiero pod koniec kwietnia? - pytała dziennikarka TVN24.
- Szanowni Państwo, w pytaniach z TVN-u znowu są ukryte odpowiedzi. Ja oczywiście nie zgadzam się na tego typu manipulacje. Mogę tylko powtórzyć to, co powiedziałem wczoraj, że oczywiście dowiedziałem się pod koniec kwietnia i prokuratura wraz z biegłymi bada zarówno miejsce zdarzenia, jak i ten obiekt, który spadł - oświadczył Morawiecki.
Zapewnił, że szef MON Mariusz Błaszczak "niebawem" przedstawi w tej sprawie "odpowiedni raport".
W czwartek o sprawę rakiety był pytany również prezydent Andrzej Duda. - Nie ma jeszcze ostatecznych wyników postępowania prokuratury w tej kwestii (...). Ja czekam na oficjalne informacje w tej sprawie. Wiele wskazuje na to, że faktycznie mógł to być upadek rakiety, natomiast nie było tam żadnej eksplozji, nie było żadnego ładunku wybuchowego. W istocie nie stworzyło to żadnego poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa Rzeczpospolitej - odparł Andrzej Duda.
Co spadło pod Bydgoszczą? To rakieta Ch-55
We wtorek pojawiła się informacja, że Instytut Technicznych Wojsk Lotniczych miał potwierdzić, iż w lesie pod Bydgoszczą spadł rosyjski pocisk manewrujący Ch-55. - Z każdego punktu widzenia to jest nadal kompromitacja i katastrofa z naszej strony. Poziom komunikacji wobec ludności cywilnej jest zatrważający - tak o działaniach polskich służb powiedział WP gen. Roman Polko, były oficer wojsk powietrznodesantowych i sił specjalnych.
Następnego dnia dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski nawiązał do wydarzeń z połowy grudnia ub.r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę. - Powstały pewne hipotezy, mamy pewne wątki, które można byłoby powiązać ze zdarzeniem w Zamościu pod Bydgoszczą - oświadczył.
Źródło: WP Wiadomości