Ch‑55 wleciała do Polski. Komentarz szefa Sztabu Generalnego
Premier Mateusz Morawiecki przekonuje, że dowiedział się o incydencie pod Bydgoszczą dopiero w kwietniu. Szef Sztabu Generalnego przekonuje zaś, że informował o sprawie swoich przełożonych. Kiedy? - Wtedy kiedy to miało miejsce - mówi gen. Rajmund Andrzejczak.
Szef Sztabu Generalnego gen. Rajmund Andrzejczak przekonuje, że zrobił wszystko co trzeba w sprawie rosyjskiej rakiety, która wleciała na teren Polski. Dopytywany przez RMF FM, kiedy poinformował o tym fakcie swoich przełożonych, powiedział: - Wtedy, kiedy miało to miejsce.
Dopytywany przez RMF FM o konkretny termin gen. Rajmund Andrzejczak nie chciał podać żadnej daty. - Poczekajmy, aż prokuratura skończy swoje dochodzenie i wtedy będziemy mieli oficjalną wersję. Proszę zapytać pana premiera, pana ministra. Ja robię to, co mam w zakresie swoich obowiązków - powiedział Andrzejczak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rakieta pod Bydgoszczą. Kiedy premier się dowiedział?
W środę premier Mateusz Morawiecki był pytany m.in. o to, kiedy dowiedział się o incydencie pod Bydgoszczą oraz o to "dlaczego śledztwo zostało wszczęte tak późno". - Dowiedziałem się o tym incydencie wtedy, kiedy poinformowałem o tym. To było pod koniec kwietnia, kilka dni przed końcem kwietnia, w środku tygodnia - odpowiedział Morawiecki.
To może oznaczać, że premier nie wiedział o tym, że rakieta wleciała w grudniu do Polski.
Co spadło pod Bydgoszczą? Rakieta Ch-55
We wtorek Instytut Technicznych Wojsk Lotniczych potwierdził, że w lesie pod Bydgoszczą spadł rosyjski pocisk manewrujący Ch-55. - Z każdego punktu widzenia to jest nadal kompromitacja i katastrofa z naszej strony. Poziom komunikacji wobec ludności cywilnej jest zatrważający - tak o działaniach polskich służb powiedział WP gen. Roman Polko, były oficer wojsk powietrznodesantowych i sił specjalnych.
27 kwietnia MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego.
Następnego dnia dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski nawiązał do wydarzeń z połowy grudnia ub.r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę. - Powstały pewne hipotezy, mamy pewne wątki, które można byłoby powiązać ze zdarzeniem w Zamościu pod Bydgoszczą - oświadczył.
A gdyby uderzyła w blok w Bydgoszczy? Wzywają Błaszczaka
- Wzywamy ministra obrony do złożenia pilnej informacji na temat tego, co stało się w Zamościu koło Bydgoszczy. Oczekujemy odpowiedzi na już, tu nie ma czasu i nie ma możliwości czekania i zwlekania. Minister Błaszczak obiecywał w grudniu tamtego roku, że polskie niebo jest bezpieczne, nad polskim niebem mysz się nie przeciśnie. I oto przedostała się rakieta, która ma sześć metrów i może przenieść tonę trotylu. Panie ministrze to wstyd, że pan nie wychodzi i nie informuje społeczeństwa co się wydarzyło - powiedział w środę Krzysztof Gawkowski, szef klubu Lewicy.
- Gdyby ta rakieta uderzyła w blok w Bydgoszczy, mielibyśmy katastrofę największą od czasu drugiej wojny światowej i de facto bylibyśmy w stanie wojny. Potwierdzenie tego, że mamy do czynienia z rosyjską rakietą oznacza, że nad terytorium Polski wleciał pocisk innego państwa, które prowadzi wojnę. To oznacza, że powinny zostać podjęte czynności związane z Radą Bezpieczeństwa Narodowego, z NATO, z sojusznikami - dodał polityk.
Czytaj także:
Źródło: RMF FM, WP, PAP