Ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski podczas ceremonii podpisania kontraktu na zakup 250 czołgów Abrams przez Polskę© Getty Images | Mateusz Włodarczyk

Ambasador USA: W Waszyngtonie pytają, jak jeszcze pomóc Polsce robić dobrą robotę

Ćwiczyliśmy z Polakami scenariusz, który rozegrał się w Przewodowie i wiemy, że potrafimy wspólnie poradzić sobie z takim kryzysem - mówi WP Mark Brzezinski. Pytany o obiekt, który spadł pod Bydgoszczą, ambasador USA odsyła do polskich władz. I podkreśla, że Polska jest bezpieczna, bo kolektywna obrona NATO działa.

Michał Gostkiewicz, Magazyn WP: Panie ambasadorze, zaryzykuję tezę: atak Rosji na Ukrainę nadał nową dynamikę stosunkom polsko-amerykańskim. Stany Zjednoczone, aktywne w ostatnich latach m.in. w regionie Azji i Pacyfiku, nie zostawiły Europy Środkowo-Wschodniej. Jak pan ocenia rozwój współpracy gospodarczej, politycznej i wojskowej z perspektywy swojej półtorarocznej już pracy w Polsce?

Mark Brzezinski, Ambasador Stanów Zjednoczonych Ameryki w Polsce: Główna myśl, jaka przyświeca w tej chwili stosunkom amerykańsko-polskim, to: nigdy nie przegap okazji, by wykorzystać kryzys do osiągnięcia postępu.

Nigdy nasze relacje nie były bliższe niż teraz, w maju 2023 roku, ponieważ nigdy nie robiliśmy razem tyle, co teraz. Mamy na polskiej ziemi ponad dziesięć tysięcy amerykańskich żołnierzy, zarówno rozproszonych po polskich bazach wojskowych, jak i w pierwszej stałej placówce armii USA w Polsce, tu – w Poznaniu.

Współpracujemy w sposób wcześniej niespotykany w sferze gospodarczej – w branżach technologii cyfrowych, finansów, techniki i inżynierii. Ale bardzo mocne jest też nasze połączenie międzyludzkie – ponieważ łączy nas wyzwanie rzucone nam ze Wschodu.

To naprawdę wyjątkowy moment, w wielu aspektach wykuty przez lata historii stosunków amerykańsko-polskich. A także ukształtowany przez to, że nasze interesy i nasze cele, związane z kryzysem w Ukrainie, to cele wspólne, sojusznicze.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Biorąc pod uwagę historię pana rodziny, odbiera ten polsko-amerykański postęp, niewyobrażalny 30-40 lat temu, osobiście?

Absolutnie! Mój dziadek, Tadeusz Brzeziński, był polskim dyplomatą, w przedwojennym polskim MSZ. Mój ojciec, Zbigniew Brzezinski, został doradcą ds. bezpieczeństwa prezydenta USA Jimiego Cartera w szczycie zimnej wojny. A teraz ja jestem amerykańskim ambasadorem w Polsce…

Trzy pokolenia pracujące w polityce zagranicznej, które los związał z oboma krajami, Polską i USA. Serce mocniej bije na tę myśl?

Doceniam każdą milisekundę mojej służby jako ambasadora w Polsce. Dziadek, którego kariera została przerwana przez inwazję nazistowskich Niemiec na Polskę, byłby bardzo szczęśliwy, gdyby mógł pełnić funkcję ambasadora. I czuję, że każdego dnia tutaj jego cień idzie za mną.

To, w jaki sposób Polska reaguje na wojnę Rosji z Ukrainą, to wieloaspektowy proces. Ale widzę, jak historia mojej rodziny i jej związku z Polską zatacza pełne koło, kiedy w tym procesie mają miejsce wydarzenia o charakterze uniwersalnym. Pracujemy z Polakami ramię w ramię, aby opanować kryzys humanitarny spowodowany przez okrutny atak Rosji na Ukrainę.

Na litość boską, przecież wiele z tego, co widzimy na nagraniach wideo z Ukrainy, jako żywo przypomina drugą wojnę światową.

Putin jest agentem KGB, synem agenta KGB. To, co próbuje uczynić Ukrainie, to powrót do przeszłości. Próbuje wskrzesić jakąś wizję carskiej Rosji, tylko w granicach byłego bloku wschodniego. Naprawdę w tej chwili stawka jest ogromna.

Ambasador USA Mark Brzezinski podczas konferencji Impact 2023 w Poznaniu
Ambasador USA Mark Brzezinski podczas konferencji Impact 2023 w Poznaniu© Impact CEE | Jakub Włodek

Ale teraz dobra informacja. Naród ukraiński wygrywa, ukraińskie społeczeństwo wygrywa, a obrona kolektywna NATO działa. Polska jest bezpieczna – i Polska jest zabezpieczona. Byłem w ubiegłym tygodniu w Waszyngtonie – w Białym Domu, w Departamencie Stanu, w Departamencie Obrony i w Senacie. W każdej z tych instytucji usłyszałem jedno i to samo pytanie: co więcej możemy zrobić, aby pomóc Polsce robić tę dobrą robotę, którą robi teraz? To jest najlepsze pytanie, jakie można usłyszeć.

A nie było w tym Białym Domu i w Departamencie Obrony zakłopotania albo zamieszania w związku z pewną rakietą, która wleciała w polską przestrzeń powietrzną kilka miesięcy temu?

Właściwie to ta właśnie pewna rakieta, która wleciała w przestrzeń powietrzną Polski parę miesięcy temu, spowodowała zdyscyplinowaną reakcję, na którą się przygotowywaliśmy w ambasadzie Stanów Zjednoczonych we współpracy z właściwymi polskimi urzędnikami – Pawłem Solochem, Jakubem Kumochem, ministrem Mariuszem Błaszczakiem. To był scenariusz, który ćwiczyliśmy wiosną i latem ubiegłego roku: co zrobimy, jeśli rakieta wleci na terytorium Polski i zginą polscy obywatele? I niestety to się właśnie stało w początkach listopada ubiegłego roku w Przewodowie.

A to, co było wspaniałe – i czego nie mogliśmy wiedzieć trenując ten scenariusz, bo symulacja to jedno, a prawdziwa gra to drugie – to to, że tego dnia, kiedy to się stało, nasi prezydenci, Andrzej Duda i Joe Biden, natychmiast się skontaktowali – choć nasz prezydent był wtedy w podróży do Azji. Nasi doradcy do spraw bezpieczeństwa połączyli wysiłki, podobnie jak amerykańscy sekretarze stanu i obrony i odpowiedni polscy ministrowie. I okazało się, że reakcja była opanowana i pewna jak to, że jutro wstanie słońce.

Razem potrafiliśmy przeprowadzić śledztwo, co się tam właściwie stało. Razem ustalić, co z tym zrobimy, jak to zakomunikujemy naszym społeczeństwom i jak zadziałamy kolejnego dnia w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego. I tak zrobiliśmy – a to dało moim przełożonym w Waszyngtonie mocną pewność, że ten sojusz, amerykańsko-polski, potrafi poradzić sobie z kryzysem.

Ambasador USA Mark Brzezinski podczas konferencji Impact 2023 w Poznaniu
Ambasador USA Mark Brzezinski podczas konferencji Impact 2023 w Poznaniu© Flickr, Impact CEE | Jakub Włodek

A ta druga rakieta czy cokolwiek, co spadło pod Bydgoszczą?

Polska i Stany Zjednoczone współpracują ściśle w sprawach bezpieczeństwa i doskonale się komunikują. Dzielimy się informacjami i koordynujemy działania między sobą oraz innymi członkami NATO. Nie mamy nic więcej do zakomunikowania w sprawie tego konkretnego incydentu i odsyłamy do polskich władz.

Panie ambasadorze, czego możemy oczekiwać w – oby jak najbliższej - przyszłości, kiedy wojna się skończy, jeżeli chodzi o zaangażowanie USA w europejski wektor polityki zagranicznej? Ameryka jest swego rodzaju imperium, choć innym niż pewne imperium na Wschodzie. Ale w Waszyngtonie koordynowane są różne wektory polityki zagranicznej – Azja i Pacyfik, zachodnia hemisfera z Ameryką Łacińską – i Europa. Napaść Rosji na Ukrainę pokazuje, że w tym wektorze europejskim nie wszystkie karty są rozdane, nie wszystkie granice bezpieczne, historia się tu nie skończyła. Czy możemy przypuszczać, że będzie pan miał dużo pracy - na przykład przy organizacji pobytu kolejnych amerykańskich żołnierzy, którzy przybędą do Polski?

Pozwolę sobie na małą korektę sformułowania, którego pan użył, żeby być precyzyjnym. Ameryka istotnie jest superpotęgą – ale nie jest imperium w klasycznym znaczeniu tego słowa. Nie angażujemy się w kolonializm – my wspieramy pluralizm. Wspieramy absolutną suwerenność państw i ich prawo do samostanowienia.

Ale tak, superpotęgą jesteśmy i jako taka potęga pracujemy razem z innymi – z Polakami, z państwami bałtyckimi, z Rumunami, ze Słowakami, budujemy wspólnie bezpieczeństwo naszych obywateli – a nie ma ważniejszej funkcji władzy.

Swoją drogą – jaki to jest wielki moment dla Polski: dla normalnego kraju, w którym dzieci chodzą do szkoły, a ludzie spokojnie jadą do pracy, bo są bezpieczni dzięki kolektywnej obronie, podczas gdy niedaleko stąd trwa wojna. Rozmawiamy dziś w Poznaniu na konferencji Impact, na którą zjechali eksperci i ekspertki z różnych branż z całego świata. Amerykańscy żołnierze czują się tu komfortowo, zostali powitani tu z tradycyjną polską gościnnością. A my w ten sposób wspieramy naszych polskich przyjaciół.

Nie zawsze tak wyglądała sytuacja Polski.

Ale właśnie dlatego jestem pewien, że Ukraińcy nie tylko wygrają wojnę, która do nich przyszła, ale że stanie się to momentem przełomu dla Europy Wschodniej – przełomu katalitycznego, szansy dla Polski, Ukrainy i innych państw, a także dla Stanów Zjednoczonych na "finish the job", na dokończenie dzieła odbudowy - w wielu aspektach - ruin po upadku bloku wschodniego.

To wrócę do pytania o to, w którą stronę po wojnie pójdzie Ameryka. Czy kiedy wszystko się – w dużym skrócie – uspokoi, uwaga Waszyngtonu nie zostanie przekierowana z powrotem do Azji i nie skoncentruje się na Chinach, Indiach? Być może coś pan na ten temat również słyszał ostatnio w Waszyngtonie? Ameryka to duży kraj i ma, jak wiadomo, różnorodne interesy…

Ameryka istotnie ma różnorodne interesy, ale potrafimy iść i żuć gumę jednocześnie. Jestem dumny, że pracuję dla rządu i prezydenta, który reprezentuje podejście globalne do zagadnień polityki międzynarodowej.

Zdajemy sobie sprawę, o co w Europie Środkowo-Wschodniej toczy się gra. To jest starcie autorytaryzmu i demokracji – i jest absolutną koniecznością, aby to starcie Ukraińcy wygrali. Możemy koncentrować się na Europie Środkowo-Wschodniej i Azji, i Ameryce Łacińskiej i Afryce, a także w innych częściach Europy w tym samym czasie.

Jestem przekonany, że to jest moment szczególny - także dla samych Stanów Zjednoczonych w świecie, gdzie razem z innymi krajami jak równi z równymi pomagamy rozwiązywać wspólne problemy. Na przykład takie, jak trwająca w Ukrainie wojna.

A czy to podejście, które pan właśnie opisał, ogranicza się do obecnie rządzącej w Waszyngtonie ekipy, czy jest ponadpartyjne?

Panie redaktorze, jako ambasador USA w Szwecji gościłem przez cztery lata sześcioro członków Kongresu. W ubiegłym roku gościłem w Polsce ponad 150 członków Kongresu z obu partii – Demokratycznej i Republikańskiej.

Mamy taką regułę w USA: "politics stop at the water’s edge", co oznacza, że poza granicami naszego kraju odkładamy na bok różnice polityczne. Widzę międzypartyjne poparcie i pełną jedność między Republikanami i Demokratami, między Amerykanami, jeśli chodzi o to, co w przyszłości nastąpi w Ukrainie.


* * *

Mark Francis Brzezinski - ur. 7 kwietnia 1965 r. Amerykański prawnik i dyplomata pochodzenia polsko-czeskiego. Ambasador Stanów Zjednoczonych w Szwecji w latach 2011–2015, od 2022 ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce. Syn polsko-amerykańskiego politologa Zbigniewa Brzezińskiego, wnuk polskiego dyplomaty Tadeusza Brzezińskiego.

Michał Gostkiewicz jest dziennikarzem Magazynu Wirtualnej Polski. Wywiad odbył się podczas Impact CEE – największego w Europie Środkowo-Wschodniej forum biznesu i nowych technologii.

Masz temat lub komentarz? Napisz do autora: michal.gostkiewicz@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP magazyn