ŚwiatSzczyt NATO po raz pierwszy od dłuższego czasu bez Rosji

Szczyt NATO po raz pierwszy od dłuższego czasu bez Rosji

Zapowiadając zbierający się w czwartek w Newport szczyt NATO, rosyjskie media podkreślają, że w odróżnieniu od poprzednich takich spotkań przywódców państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, na obecne demonstracyjnie nie zaproszono przedstawicieli Rosji.

Szczyt NATO po raz pierwszy od dłuższego czasu bez Rosji
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Daniel Naupold

02.09.2014 | aktual.: 02.09.2014 18:12

Tłumaczą to tym, że szczyt zajmie się wypracowywaniem nowej strategii NATO, która zakłada, że zagrożenie dla Zachodu może przyjść z Rosji. Zaznaczają jednak - pisał o tym m.in. dziennik "Wiedomosti" - że nawet, jeśli w Newport zostaną podjęte zapowiadane decyzje, to nie będzie to oznaczać, że Rosja zostanie uznana za wroga Sojuszu.

Według cytowanego przez tygodnik "Profil" dyrektora moskiewskiego Instytutu Ocen Strategicznych Siergieja Oznobiszczewa, "po wydarzeniach na Ukrainie Rosja ma szansę zająć pustą od czasu zakończenia zimnej wojny niszę, jeśli nie potencjalnego przeciwnika, to na pewno nieprzewidywalnego sąsiada, na którego trzeba uważać".

Powołując się na źródła w kwaterze głównej NATO w Brukseli, dziennik "Kommiersant" tłumaczy, że udział delegacji Federacji Rosyjskiej w walijskim szczycie uznano za "niecelowy". Gazeta przytacza też źródło w rosyjskich kołach dyplomatycznych, które przekazało, że w obecnych warunkach w Moskwie nikt na zaproszenie nie liczył.

"Sojusz już w kwietniu podjął decyzję o ograniczeniu współpracy z Rosją. To nie była nasza inicjatywa. My byliśmy gotowi do kontynuowania współdziałania. Szkoda, że zamrożono ważne projekty. Piłka jest teraz po stronie Sojuszu. My narzucać się nie będziemy" - oświadczył rozmówca "Kommiersanta".

Media w Moskwie zwracają też uwagę, że w pierwszym dniu szczytu w Newport odbędzie się posiedzenie Komisji NATO-Ukraina z udziałem ukraińskiego prezydenta Petra Poroszenki. W tym kontekście przypominają, że sekretarz generalny Sojuszu Anders Fogh Rasmussen zadeklarował, że NATO gotowe jest pomóc Kijowowi w modernizacji sił zbrojnych i rozszerzyć program wspólnych ćwiczeń z Ukrainą.

W ocenie rosyjskich mediów, silną irytację w Moskwie może też wywołać ewentualna decyzja Sojuszu o rozmieszczeniu na stałe jego sił bojowych w Europie Wschodniej. "Kommiersant" informuje, że domagają się tego Polska, Litwa, Łotwa i Estonia, uważające, iż priorytetowym zadaniem NATO znów powinno być powstrzymywanie Rosji.

Dziennik ten zauważa również, że w rosyjskich kołach dyplomatycznych panuje przekonanie, że stosunki między Rosją i Sojuszem ulegną poprawie po tym, jak Rasmussena na stanowisku sekretarza generalnego NATO zastąpi były premier Norwegii Jens Stoltenberg. "W Moskwie stosunek do pana Stoltenberga jest pozytywnie neutralny, podczas gdy obecny sekretarz generalny od pewnego czasu wywołuje wyłącznie rozdrażnienie" - tłumaczy "Kommiersant".

Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej Aleksiej Puszkow przekonuje, że Rosja niczego nie straci na możliwym wstrzymaniu współpracy z NATO w różnych sferach. "Oprócz symbolicznej Rady NATO-Rosja z tej współpracy nic nie mieliśmy. Oprócz wymiany poglądów nic tam się nie działo" - powiedział dziennikarzom w Moskwie. "Natowcy zawsze stawiali na swoim" - dodał.

W opinii Puszkowa współpraca z Sojuszem miała dla Rosji czysto umowny charakter. "W ramach tej współpracy NATO zawsze wychodziło z założenia, że Rosja go poprze, a poprzeć Rosji Sojusz w żadnej sprawie nie chciał" - oznajmił. "NATO nie udzieliło nam nawet najmniejszej pomocy, gdy terroryści w Czeczenii otrzymywali wsparcie z zagranicy. Wprost przeciwnie, kraje NATO, przede wszystkim USA spotykały się z przedstawicielami bojowników czeczeńskich, a od Moskwy domagały się zgody na faktyczne oddzielenie Czeczenii od Rosji" - wskazał parlamentarzysta.

Puszkow wyraził wątpliwość, by Sojusz zdecydował się na całkowite zerwanie współpracy z FR. "Jeśli tak się stanie, to NATO straci na tym bardziej, niż Rosja" - zaznaczył, dodając, że pod znakiem zapytania stanie m.in. wykorzystanie przez Sojusz punktu tranzytowego w Uljanowsku przy wycofywaniu żołnierzy i sprzętu wojskowego z Afganistanu.

Z kolei stały przedstawiciel FR przy NATO Aleksandr Gruszko oświadczył, że Sojusz prędzej czy później będzie musiał przyznać, że konsolidacja na antyrosyjskim gruncie jest błędem. "W Brukseli widzą, jak poważne zagrożenia płyną z Południa. Czas pomyśleć o przeciwdziałaniu coraz silniejszemu ekstremizmowi w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, pojawianiu się gigantycznych terytoriów kontrolowanych przez terrorystów i handlarzy bronią, a także przenikaniu radykałów do Europy" - wyjaśnił.

Na Twitterze stałe przedstawicielstwo Rosji przy Sojuszu otwarcie ostrzegło, że Moskwa nie pozostawi działań NATO bez reakcji. "Bardziej odczuwalna obecność NATO na Wschodzie zaszkodzi stabilności euroatlantyckiej" - podkreśliło. "NATO chce zaspokoić fobie wschodnich sojuszników. A co z walką z rzeczywistymi wyzwaniami dla bezpieczeństwa międzynarodowego?" - zapytało.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (92)