Sytuacja w Libii "bardzo niebezpieczna" - podał rząd. Pod stolicą płoną zbiorniki paliwa
Libijski rząd ogłosił, że sytuacja jest "bardzo niebezpieczna", ponieważ pod Trypolisem płoną dwa zbiorniki paliwa i trwa nadal ostrzał rejonu przez walczące milicje. Ostrzegł przed przed "katastrofą dla ludzi i środowiska".
"Sytuacja staje się bardzo niebezpieczna po wybuchu pożaru drugiego zbiornika na produkty ropopochodne" - podał rząd w krótkim komunikacie, ostrzegając przed "katastrofą dla ludzi i środowiska, o trudnych do przewidzenia konsekwencjach".
Pierwszy pożar wybuchł w niedzielę wieczorem, kiedy rakieta uderzyła w zbiornik zawierający ponad 6 mln litrów paliwa.
W zbiornikach położonych przy trasie na międzynarodowe lotnisko w Trypolisie znajduje się ponad 90 mln litrów paliwa. Przy tej samej drodze jest też według libijskiej spółki naftowej (NOC) zbiornik gazu. O lotnisko od 13 lipca trwają zażarte walki między rywalizującymi ze sobą milicjami. Są to ugrupowania złożone z byłych bojowników, swego czasu walczących z reżimem płk. Muammara Kadafiego.
Rząd w oświadczeniu wezwał do "natychmiastowego zawieszenia broni", ale w południe rakiety nadal padały w pobliżu miejsca pożarów.
Według rzecznika NOC pożar nie daje się opanować. - Drugi zbiornik został trafiony i strażacy wycofali się z tego miejsca, ponieważ w rejonie znów podjęto ostrzał - powiedział agencji Reutera Mohamed Al-Harrai.
W Trypolisie według ministerstwa zdrowia Libii zginęło od 13 lipca blisko 100 osób, a 400 zostało rannych. Ten podany w niedzielę bilans nie uwzględnia ofiar starć w innych miastach i na wsi.
Po upadku w 2011 roku Trypolisu bojownicy z miasta Az-Zintan i ich sojusznicy kontrolowali obszar obejmujący międzynarodowe lotnisko, podczas gdy rebelianci z portowej Misraty umocnili się w innych częściach stolicy. Te silnie uzbrojone ugrupowania sprzymierzyły się z rywalizującymi ze sobą siłami politycznymi, które w chaotycznym okresie przejściowym po czterdziestoleciu rządów Kadafiego usiłują kształtować przyszłość Libii.
Walki toczące się między frakcjami byłych rebeliantów, którzy swego czasu ramię w ramię walczyli przeciwko dyktatorowi Kadafiemu, doprowadziły do tego, że swój personel dyplomatyczny z Libii ewakuowały ONZ, Turcja, USA, a liczne kraje zaapelowały do swoich obywateli o wyjazd z Libii z uwagi na wzrost przemocy.
Zatroskanie sytuacją w Libii wyrazili specjalni wysłannicy Ligi Arabskiej, USA i krajów europejskich, stwierdzając we wspólnym niedzielnym oświadczeniu, że osiągnęła ona "stadium krytyczne".