Sytuacja w Iraku jest poważna. "To realne zagrożenie" - ocenia ekspert
Siły lotnicze USA bombardują pozycje irackich dżihadystów. Waszyngton zdecydował się też wesprzeć irackich Kurdów dostawami broni. Według Patrycji Sasnal, analityka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, zaangażowanie się przez Amerykanów w konflikt jest dowodem powagi sytuacji.
Gdy okazało się że peszmergowie, czyli żołnierze kurdyjscy, nie dają sobie rady z dżihadystami, stało się jasne że bojownicy są niebezpiecznie silni. - Przez ostatnie dni trwały walki o miasta jedynie 30 kilometrów od stolicy irackiego Kurdystanu. Było to już realne zagrożenie, na które Stany Zjednoczone postanowiły odpowiedzieć - mówi ekspertka.
Waszyngton nie planuje zbrojnej interwencji w Iraku, ale czynnie wspiera działania przeciwko Państwu Islamskiemu. Jak mówi analityk PISM - taka decyzja to także sygnał dla rządu w Bagdadzie, który prosił już o pomoc w czerwcu, ale nie otrzymał pozytywnej odpowiedzi. - Stany Zjednoczone innymi słowy mówią: popatrzcie, Kurdowie poprosili o pomoc i im pomagamy, wy też prosiliście ale wam nie pomagamy, bo mamy pewne wymagania - komentuje decyzję USA Patrycja Sasnal.
Według niej Stany Zjednoczone komunikują potrzebę stworzenia w Iraku nowego rządu, w którym będzie miejsce dla szyitów, sunnitów i Kurdów, ale nie dla obecnego premiera Nuriego al-Malikiego.
W trakcie gdy na północy kraju trwa ofensywa dżihadystów, w Bagdadzie dochodzi do wewnętrznych rozgrywek politycznych. Amerykańscy politycy niejednokrotnie już apelowali o pojednanie. W momencie nasilenia się oskarżeń pomiędzy politykami Waszyngton zadeklarował "pełne poparcie" dla prezydenta Iraku Fuada Masuma.