Strajk kobiet. Jolanta Kwaśniewska o pierwszej damie: "Oceni ją historia"
Była pierwsza dama Jolanta Kwaśniewska była pytana o swoje emocje względem wyroku Trybunału Konstytucyjnego oraz protestów przetaczających się przez polskie miasta. Kwaśniewska okazała wyraźną sympatię młodym ludziom wychodzącym na ulice swoich miast. Odniosła się także do postawy obecnej pierwszej damy.
28.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:26
Jolanta Kwaśniewska wystąpiła w programie "Kropka nad i" na antenie TVN24. Pytana o swoje wrażenia z protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego powiedziała, że budzą one w niej nadzieję, ale też obawę. Nadzieja związana jest z masową niezgodą jaką wywołał wyrok TK, obawa zaś dotyczy epidemii koronawirusa oraz potencjalnej reakcji władzy.
- Zapis, który mówił o trzech przesłankach (uszkodzenie płodu; zagrażenie życia kobiety i ciąża będąca wynikiem gwałtu - przyp. red.) umożliwiających dokonanie aborcji był najlepszy. Nie był doskonały, nie dawał satysfakcji żadnej ze stron, ale pozwalał unikać wielkich emocji i konfliktów przez 27 lat. Był kruchy, ale miał najwięcej sensu. Odnoszę wrażenie, że to powrotu do tego prawa najbardziej chce społeczeństwo - powiedziała Kwaśniewska.
Jolanta Kwaśniewska o pierwszej damie. "Oceni ją historia"
Kwaśniewska została zapytana o swój stosunek do słów Agaty Kornhauser-Dudy. Przypomnijmy, żona prezydenta komentując wyrok TK powiedziała, że choć sama "nigdy nie usunęłaby ciąży, to ma wątpliwości czy kobiety powinny być zmuszane do heroizmu".
Jolanta Kwaśniewska powiedziała, "pierwszą damę oceni historia", ale bardziej podobały jej się słowa córki prezydenta, Kingi Dudy, która powiedziała, że "każdy człowiek ma wolną wolę". Tym samym zasugerowała, że jest przeciwna wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego.
Była pierwsza dama podzieliła się z widzami programu intymną historią. Opowiedziała, jak w 1981 roku, na krótko przed porodem swojej córki, miała wypadek samochodowy. Od tamtego czasu "przestała czuć, żeby dziecko się ruszało", a "nie było wówczas żadnych badań, które pozwoliłyby sprawdzić, czy nic się nie stało". - Kobiety przekazywały sobie historie o dzieciach, które rodziły się martwe. Leżałam na oddziale sama z tymi wszystkimi myślami, bo to były czasy, kiedy mężowie nie mogli wchodzić do szpitala - relacjonowała Kwaśniewska.
Szczęśliwie poród się powiódł, a dziecko urodziło się zdrowe. Tamta historia wpłynęła jednak na poglądy byłej pierwszej damy.
Jolanta Kwaśniewska: "To rewolucja obyczajowa"
Kwaśniewska stwierdziła, że to co dzieje się na ulicach polskich miast z pewnością można nazwać "rewolucją obyczajową". - Protestujący mają większą chęć okazywania siły. Nie zdarzyło się nawet, kiedy wybuchały kolejne skandale pedofilskie, żeby ludzie protestowali wewnątrz kościołów. Uważam, że to jest jeden krok za daleko. Haseł nie trzeba umieszczać na murach świątyń, wystarczy na prześcieradle. Nastroje są rewolucyjne, ale nie można przeciągnąć struny, bo jest ona blisko pęknięcia - komentowała.
Z kolei mówiąc o języku, jakiego używają protestujący powiedziała, że sama nie chciałaby się takim posługiwać, ale rozumie "dziewczyny". - Ja bym powiedziała, że jestem wściekła, że jest we mnie złość, której wcześniej nie obserwowałabym. Powiedziałabym, to pewnie będziecie później państwo cytować w różnych miejscach, że jestem wk...wypikane...ona - powiedziała Kwaśniewska.
Była pierwsza dama dodała, że choć język protestów jest wulgarny, to nie posługuje się nim margines. - To świetne dzieciaki. Wykształceni, oczytani, młodzi ludzie, którzy wiedzą czego chcą od życia - zakończyła swoją wypowiedź.