O podaniu się Jabłońskiego do dymisji resort zdrowia poinformował na początku października. Wcześniej głośno zrobiło się o pojawieniu się w sklepach alkoholu w saszetkach, które przypominają tubki, w jakich sprzedaje się musy owocowe dla dzieci.
Oburzenie tą sytuacją wyraziło m.in. wielu polityków. Premier Donald Tusk zapowiedział, że "ten numer u nas nie przejdzie".
Jabłoński po raz pierwszy zabrał głos w tej sprawie w wywiadzie, którego udzielił Bogdanowi Rymanowskiemu. Rozmowa została opublikowana w piątek wieczorem na kanale "Rymanowski Live" w serwisie YouTube.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: "Tusk się myli". Zandberg oburzony propozycją rządu
Odszedł za alkotubki. "Nie czuję się winny"
- Nie czuję się winny za tę całą sytuację. Zdecydowałem się na ten wywiad, dlatego że do tej pory nie zabierałem głosu w tych sprawach, bo uważałem, że znacznie ważniejsze od tego, co się ze mną dzieje, jest to, żeby zapewnić ciągłość pracy mojej instytucji oraz spokój i bezpieczeństwo moim koleżankom i kolegom, którzy dalej wykonują swoje działania - mówi Jabłoński w "Rymanowski Live" .
- Natomiast ponieważ pojawiły się pewne głosy, które według mnie w nieprawdziwym świetle pokazują moją rolę, zdecydowałem się zabrać głos - dodaje.
Były już dyrektor Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom odrzuca zarzuty resortu zdrowia, jakoby zbagatelizował sprawę alkotubek. Przekonuje, że Krajowe Centrum wyraźnie sygnalizowało niebezpieczeństwa, jakie wiążą się ze sprzedażą alkoholu w saszetkach. Podkreśla, że instytucja, którą kierował, nie ma żadnego wpływu na to, jakie alkohole są dopuszczone do sprzedaży.
- Dlaczego podał się pan do dymisji, skoro nie czuje się winny? - dopytuje Rymanowski. - Dlatego, że uznałem, że chociaż to nie jest moja ugruntowana decyzja, to ona jest lepsza, niż pójście w konflikty, w przedłużające się procesy. Wtedy musiałbym zaskarżyć decyzję do sądu pracy. Na tym mi nie zależy. Zależało mi na tym, żeby dobrze funkcjonowała moja instytucja - powtarza Jabłoński.
Jabłoński kozłem ofiarnym Leszczyny? "Taka jest sytuacja"
- Czy pańska rezygnacja była wymuszona? - pyta wprost Rymanowski. - Oczywiście, że tak. To nie jest tak, że ja miałem taki zamiar - słyszy w odpowiedzi.
Jabłoński dodaje, że na jego odejście naciskał wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny. - Pan minister Konieczny powiedział, że ceni moją pracę i moje dokonania, ale że taka jest sytuacja i że pewnie powinienem ją zrozumieć - relacjonuje.
Podkreśla, że dłuższym pozostawaniem na stanowisku "nie chciał wciągać Krajowego Centrum w przedłużającą stresową, sytuację".
- Ja byłem tak zaskoczony tą sytuacją, wydawała mi się ona tak nierealistyczna, niemająca w ogóle żadnego oparcia w faktach, że uznałem, że sprawa już wcześniej została przesądzona i to, co do tej pory robiłem, nie ma żadnego znaczenia - dodaje.
Rozmówca Rymanowskiego przyznaje , że jest "dotknięty" sposobem, w jaki musiał zakończyć swoją dotychczasową karierę. - Nie będę udawał, że mnie to nie bolało. Bolało i to bardzo mnie, moją rodzinę, moich przyjaciół - podsumowuje.
Źródło: youtube.com/@RymanowskiLive/WP Wiadomości