Sprawa "Wujka" - zarzut IPN wobec b. porucznika MO
Były porucznik Milicji Obywatelskiej Henryk
N. miał grozić jednemu z górników postrzelonych w czasie
pacyfikacji kopalni "Wujek", chcąc uzyskać od niego określone
zeznania, a potem zmusić go do podpisania zafałszowanego protokołu
przesłuchania.
Taki zarzut byłemu milicjantowi postawił katowicki Instytut Pamięci Narodowej - poinformowała naczelnik pionu śledczego w katowickim IPN Ewa Koj.
Zdaniem Instytutu wymuszając zeznania od świadka i każąc mu podpisać protokół, milicjant utrudniał śledztwo w sprawie tragedii w "Wujku" i pomagał uniknąć odpowiedzialności sprawcom, którzy 16 grudnia 1981 r. strzelali do strajkujących górników.
Zbigniew W. jest jednym z górników postrzelonych w czasie pacyfikacji tej kopalni. Obrażania, jakie odniósł, nie były poważne. W styczniu 1982 r. był na zwolnieniu lekarskim, ale przebywał już w domu. Wtedy został wezwany na przesłuchanie do Komendy Miejskiej MO w Katowicach.
7 stycznia 1982 przesłuchanie świadka - na potrzeby prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Garnizonową w Gliwicach śledztwa w sprawie wydarzeń w kopalni "Wujek" - prowadził Henryk N.
Zdaniem prokuratorów Instytutu oficer MO stosował wówczas groźby bezprawne w celu uzyskania od świadka określonych zeznań. Miał też zmusić Zbigniewa W. do podpisania protokołu, który odbiegał od treści złożonych przez niego zeznań.
Podczas przesłuchania do protokołu wpisano nieprawdziwe i sprzeczne z zeznaniami świadka sformułowania, a podpisanie protokołu wymuszono na nim groźbami pobicia i uwięzienia - powiedział prowadzący sprawę prokurator IPN Andrzej Majcher.
W zeznaniach chodziło o uwypuklenie rzekomego niebezpieczeństwa, w jakim mieli się znaleźć pacyfikujący kopalnię milicjanci - wyjaśnił Majcher (pierwsze postępowanie w sprawie tragedii w "Wujku", prowadzone na przełomie 1981 i 1982 r., zostało umorzone po przyjęciu tezy o obronie koniecznej milicjantów).
Sprawa ta jest jednym z wątków, wyłączonych z wcześniejszego śledztwa, w którym zarzuty postawiono byłym prokuratorom wojskowym. Zdaniem IPN, utrudniali oni pierwsze śledztwo w sprawie tragedii w "Wujku". Henrykowi N. może grozić do 10 lat więzienia. 69-letni dziś mężczyzna nie przyznał się do winy i złożył bardzo obszerne wyjaśnienia.
W czasie pacyfikacji kopalni "Wujek" zginęło dziewięciu górników. Pierwsze postępowanie w tej sprawie prokuratura wojskowa wszczęła bezpośrednio po tragedii i umorzyła po miesiącu "z uwagi na brak ustawowych znamion przestępstwa". Przyjęto bowiem tezę o obronie koniecznej milicjantów, którzy pacyfikowali zakład.
Sprawa pacyfikacji śląskich kopalń toczy się przed katowickim sądem już po raz trzeci. Pierwszy proces trwał 4,5 roku, drugi 2 lata. Oba wyroki, uniewinniające 22 byłych milicjantów lub umarzające wobec nich postępowania, uchylił Sąd Apelacyjny w Katowicach. Trzeci proces, który objął 17 oskarżonych, rozpoczął się we wrześniu ubiegłego roku.