"Rosja będzie się starała uzależnić od siebie Polskę"
Rosja wróciła do kursu neoimperialnego, bardzo agresywnego i jest oczywiste, że będzie się starała uzależnić Polskę od siebie, przede wszystkim w sensie energetycznym - powiedział w "Sygnałach Dnia" poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin.
20.08.2008 | aktual.: 20.08.2008 11:18
"Sygnały Dnia": W "Gazecie Wyborczej" sondaż, kogo się boimy, no i na pytanie: „Czy boją się Państwo Rosji?” aż 65% Polaków powiedziało: „Tak, boimy się”. Czy pan boi się Rosji?
Jarosław Gowin:Nie tyle boję, ile mam świadomość fundamentalnego konfliktu strategicznych interesów naszych dwóch państw. Strategicznym interesem Polski jest stworzenie takiego bufora pomiędzy Polską a Rosją, bufora państw demokratycznych i należących do struktur zachodnich. Mam na myśli przede wszystkim oprócz państw bałtyckich, które już się znalazły w strukturach zachodnich, przede wszystkim Ukrainę, być może w dalszej kolejności Białoruś. I to jest interes, w ramach którego warto nawet zdecydować się na zadrażnienie stosunków z Rosją.
Stosunek czy interesy strategiczne rosyjskie są inne pod rządami Władimira Putina, Rosja wróciła do kursu takiego neoimperialnego, bardzo agresywnego i jest oczywiste, że będzie się starała uzależnić Polskę od siebie przede wszystkim w sensie energetycznym. Stąd chciałem zwrócić uwagę na bardzo ważną wczorajszą decyzję rządu, przesądzającą to, że w Świnoujściu powstanie Gazoport, ten terminal gazu skroplonego. To pozwoli nam w przyszłości uniezależnić się od rosyjskich czy od monopolu rosyjskiego w sprawie dostaw gazu.
Prof. Jadwiga Staniszkis w "Rzeczpospolitej" mówi tak: „To, co się dzieje dziś jest jednym ze zwrotnych momentów w historii z poważnymi wieloletnimi konsekwencjami. Dlatego polscy przywódcy nie powinni prowadzić małostkowych walk o swój prestiż ani mnożyć wzajemnych oskarżeń”. Zgadza się pan z tą wypowiedzią?
- Bardzo głęboko się z tą wypowiedzią zgadzam. Uważam, że w sprawach polityki zagranicznej i polityki obronnej różnice zdań są nieuchronne, ale one nie powinny być wyrażane jawnie, powinniśmy sobie te różnice wyjaśnić i uzgodnić wspólne stanowisko w zaciszu gabinetów po to, żeby na zewnątrz w stosunku do naszych partnerów zagranicznych mówić możliwie jednym głosem. Myślę, że to jest taka pora i te rosyjskie czołgi nieomal na przedmieściu Tbilisi są dowodem, że ta pora już nastąpiła, pora, żeby zacząć rozmawiać o nowym consensusie w sprawach polityki zagranicznej. Najlepiej, żeby ten consensus objął wszystkie partie. Sądząc po ostatnich wypowiedziach liderów lewicy, dosyć niejednoznacznych w sprawach Gruzji, w sprawach Gazociągu Północnego...
Także w sprawie tarczy antyrakietowej.
- W sprawie tarczy antyrakietowej, ma pan rację. No, tutaj wypowiedzi są już nie tyle niejednoznaczne, co całkiem jednoznaczne – bardzo krytyczne. Więc wydaje się dosyć trudne osiągnięcie tego consensusu czy włączenie do tego consensusu SLD. Natomiast nie widzę powodów, poważnych powodów, dla których taki consensus nie mógłby zapanować między koalicją rządową a Prawem i Sprawiedliwością czy prezydentem z drugiej strony.
Panie pośle, to w takim razie po co ta ciągła walka rządu, Platformy z prezydentem o każdy ruch, każdy krok, każdą wypowiedź i tak dzień w dzień?
- Powiem w ten sposób, że polska polityka ma swoje chwile wielkości. Myślę, że postawa i prezydenta Kaczyńskiego, i rządu Donalda Tuska w sprawie Gruzji to był przejaw wielkości polskiej polityki, no a mamy też takie elementy, jakby to powiedzieć...
Ale początki tego consensusu były bardzo trudne w sprawie Gruzji, prawda? Chodziło o lot prezydenta i prezydentów państw środkowoeuropejskich do Gruzji, o wypowiedź prezydenta w czasie wiecu w Tbilisi. Nie było jednoznaczności.
- Ma pan rację. I rzeczywiście w polskiej polityce za dużo jest takich elementów, powiem ostrożnie, mniej wielkich. Byłoby dobrze, żebyśmy te wszystkie względy takie pijarowsko–marketingowe odsunęli na bok i kierowali się wyłącznie polską racją stanu, a ta racja stanu wymaga tego, żeby rząd i prezydent mówili możliwie jednym głosem.