ŚwiatRaport CEPA o możliwych zagrożeniach ze strony Rosji. Polska jednym z "państw frontowych"

Raport CEPA o możliwych zagrożeniach ze strony Rosji. Polska jednym z "państw frontowych"

Kraje nordyckie, bałtyckie i Polska to nowe europejskie "państwa frontowe", które powinny lepiej współpracować w zakresie obronności, bo łączy je zagrożenie ze strony Rosji - takie wnioski płyną z niedawno opublikowanego raportu amerykańskiego ośrodka Centrum Analiz Polityki Europejskiej (Center for European Policy Analysis, CEPA). Dokument ostrzega też: "Jeśli regionalne bezpieczeństwo nie zostanie poprawione, NATO, najpotężniejszy sojusz wojskowy na świecie, może objawić się jako bezsilny, i być może nastąpi to nawet bez ani jednego wystrzału. A koniec roli Ameryki jako ostatecznego gwaranta europejskiego bezpieczeństwa byłby kwestią godzin".

Raport CEPA o możliwych zagrożeniach ze strony Rosji. Polska jednym z "państw frontowych"
Źródło zdjęć: © AFP | Ria Novosti / Alexei Druginyn

30.06.2015 | aktual.: 30.06.2015 19:05

Autor dokumentu CEPA o tytule "Nadchodząca burza. Raport o bezpieczeństwie Morza Bałtyckiego", Edward Lucas, do "państw frontowych" zalicza pięć krajów nordyckich (Danię, Finlandię, Islandię, Norwegię i Szwecję), trzy bałtyckie (Estonię, Litwę i Łotwę) oraz Polskę, które określa się wspólnie jako "NBP9". I choć kraje te bardzo się od siebie różnią - nie wszystkie należą do UE czy NATO, i tylko sześć z nich bezpośrednio graniczy z Rosją - to jednak wszystkie są narażone na "prowokacje i zastraszanie" ze strony Moskwy - podkreśla dokument.

Na poparcie takiej oceny w raporcie przypomniano m.in. o rosyjskich ćwiczeniach wojskowych z ostatnich lat. O manewrach Zapad 2009, gdy rosyjskie siły nuklearne miały symulować atak na Warszawę, czy ostatnich ćwiczeniach z marca tego roku, których scenariusz zakładał zajęcie wysp należących do Norwegii, Szwecji i Danii jako odpowiedź na zainicjowane przez Zachód protesty w Moskwie.

Jeśli do tych niepokojących ruchów Kremla dodać także wzmożone rajdy rosyjskich samolotów wojskowych w pobliżu przestrzeni powietrznych europejskich państw i działania propagandowe Rosji, zwłaszcza w krajach bałtyckich, maluje się niepojących obraz.

Do czego więc dąży Moskwa?

Obraz
© (fot. WP)

Czego chce Rosja?

Według Edwarda Lucasa "Rosja nie chce odnowienia Układu Warszawskiego". Zależeć ma jej bardziej na posiadaniu wpływu na to, co dzieje się w jej sąsiedztwie.

"Jest możliwe, choć mało prawdopodobne, że Rosja faktycznie planuje niespodziewany atak militarny na pełną skalę na państwa bałtyckie, ich skandynawskich sąsiadów i Polskę" - czytamy w raporcie, którego autor zastrzega jednak, że Moskwa nie jest w stanie prowadzić dwóch wojen jednocześnie i musiałaby najpierw wycofać swoje siły z Ukrainy. Możliwy jest jednak szereg innych agresywnych scenariuszy, które opisuje dokument CEPA. Np. inwazja i błyskawiczne zajęcie jednego z państw bałtyckich, nim NATO zdążyłoby podjąć decyzję ws. reakcji. Inna opcja zakład odpowiedź Rosji na rzekome zamachy terrorystyczne. Gdyby zaatakowany został jeden z rosyjskich tankowców, Moskwa mogłaby się domagać utworzenia w regionie dodatkowej bazy marynarki wojennej. Albo, w przypadku zamachu "tajemniczych islamistów" w Szwecji, zajęłaby Gotlandię "na prośbę lokalnych aktywistów ubiegających się o ochronę" - przedstawia raport.

Lucas podkreśla jednak, że wszystkie te opcje niosą dla Rosji ryzyko, dlatego bardziej prawdopodobne wydaje się , iż Moskwa poszłaby drogą "zastraszania i działalności wywrotowej". Z jednej strony zagrażałaby więc państwom bałtyckim, z drugiej zniechęcała pozostałe kraje Zachodu do szybkiej i spójnej reakcji. Jak wynika z raportu, najwrażliwszym miejscem w takim wypadku byłby Obwód kaliningradzki - enklawa Rosji nad Bałtykiem. Moskwa przesyła do Kaliningradu gaz i energię elektryczną przez terytorium Litwy, ma też z Wilnem umowę na tranzyt kolejowy. "Atak terrorystyczny" na którąś z tych instalacji mógłby stać się pretekstem dla Kremla do utworzenia eksterytorialnego korytarza. "Czy NATO naprawdę byłoby gotowe iść na wojnę , by przeciwstawić się żądaniom Rosji, aby jej wojskowi inżynierowie brali udział w zabezpieczaniu naprawy gazociągu?" - pyta w raporcie jego autor.

Podobnych scenariuszy jest więcej, ale istotna jest reakcja na nie NATO i USA. Zbyt późna czy uległa wobec Rosji kosztowałaby bardzo dużo Sojusz. Z drugiej strony, jak zauważa CEPA, przeciwstawienie się Moskwie oznaczać będzie ryzyko krytyki opinii publicznej i wewnętrzne podziały. W dokumencie zaznaczono, że jeszcze gorzej wyglądałby sytuację, gdyby w grę wchodził "nuklearny blef".

Tymczasem kwestia bezpieczeństwa w Europie Środkowo-Wschodniej nie pozostaje w oderwaniu od reszty świata. Już na początku raportu jego autor podkreśla, że amerykańskim gwarancjom na Starym Kontynencie przyglądają się sojusznicy Waszyngtonu w Azji - Korea Południowa, Japonia czy Tajwan.

Regionalna współpraca

W ostatniej części raport zawiera szereg zaleceń, jak nie dopuścić do groźnych scenariuszy. Dokument rekomenduje większą współpracę państw NBP9 nie tylko w wymiarze militarnym, ale także w zakresie wymiany informacji o działalności szpiegowskiej, zorganizowanej przestępczości czy korupcji.

"Polska będzie musiała brać bardziej na poważnie swoich mniejszych sąsiadów. Państwa bałtyckie muszą zaakceptować nie tylko natowskie zaangażowanie w ich obronność. Szwecja i Finlandia muszą zintensyfikować swoją współpracę z sąsiadami należącymi do NATO. Sojusz będzie musiał pogodzić się z tym, że szczególne potrzeby bezpieczeństwa w rejonie północno-wschodnim wymagają specyficznych pozanadnatowiskich rozwiązań. Stany Zjednoczone, jak zawsze w Europie, będą musiały unieść ryzyko i wydać pieniądze" - czytamy w raporcie.

Zobacz również wideo: Dowódca NATO odpowiada Putinowi.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (170)