Trwa ładowanie...

Puławy. Radny PiS trafił do sądu. Jest oskarżony o kradzież prądu

Radny PiS z Puław trafił przed Sąd Rejonowy. Powodem oskarżenia wobec Zbigniewa A. są zarzuty o kradzież prądu na kwotę około 10 tys. złotych. Radny nie przyznaje się do winy.

Puławy. Radny PiS trafił do sądu. Jest oskarżony o kradzież prądu
d1eludj
d1eludj

Akt oskarżenia wobec Zbigniewa A. wpłynął do Sądu Rejonowego w Puławach w pierwszych dniach lipca. Radnemu klubu Prawa i Sprawiedliwości zarzuca się kradzież prądu w latach 2016-2020.

Puławy. Radny PiS przed sądem. Powodem kradzież prądu

Jak informuje portal lublin112.pl, proceder ujawniono dopiero w styczniu 2020 roku, gdy na posesję Zbigniewa A. weszła policja wraz z pracownikami PGE.

W trakcie czynności prowadzonych na posesji radnego PiS odkryte zostało nielegalne przyłącze. Jak wynika z dokumentacji sprawy, do której dotarł lokalny portal, przewody miały być podłączone bezpośrednio do linii elektrycznej i prowadziły do starego budynku. Z niego zaś instalacja była przeprowadzona do kolejnych dwóch, zlokalizowanych tuż obok budynków.

Zobacz też: Wybory 2020. Duda z piłką na okładce. Schetyna o skuteczności prezydenta

Puławy. Biegły: Radny PiS pobrał prąd na kwotę 10 tys.

W toku śledztwa powołany do sprawy biegły ustalił, że prąd na posesji Zbigniewa A. był pobierany z sieci z pominięciem licznika energii elektrycznej. W okresie od listopada 2016 do stycznia 2020 roku radny PiS miał nielegalnie pobrać energię elektryczną na kwotę około 10 tysięcy złotych.

d1eludj

Zbigniew A. nie przyznaje się do winy. Jak twierdzi, instalacja wykryta na jego posesji nie działała prawidłowo. Radny PiS próbował tłumaczyć się już w styczniu, zaraz po kontroli ze strony policji i pracowników PGE.

W rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" zapewniał, że nie dokonał on kradzieży energii elektrycznej. - Przysięgam, że nie kradłem prądu. Ale nieprawidłowości faktycznie były i sam wielokrotnie je zgłaszałem - podkreślał A.

Jak tłumaczył, wszystkiemu winny jest dom ojca, który znajduje się na działce należącej do radnego. - Mimo tego, że nikt w nim nie mieszka i zużycie powinno być minimalne, przychodziły rachunki o różnej wysokości, nawet do 500 zł. A licznik raz chodzi, raz nie. Na pewno nie powinno tak być - mówił w rozmowie z mediami.

Źródło: lublin112.pl

Masz newsa? Daj znać na dziejesie.wp.pl. Czekamy na zdjęcia, nagrania oraz informcje!

d1eludj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1eludj
Więcej tematów