Przyjęli uchodźców z Ukrainy. "Zobaczyliśmy, jak jesteśmy zjednoczeni, gdy nie dzieli nas polityka"

– Wojna w Ukrainie zaczęła łączyć Polaków – mówi Wirtualnej Polsce Emilia Siedlecka. – Po raz kolejny w naszej historii pojawiło się słowo solidarność. Pierwszy raz w moim życiu czuję, co ono oznacza. Urodziłam się w latach 80., więc z Solidarnością nie miałam zbyt wiele wspólnego. Teraz to słowo klucz. Zobaczyliśmy, jak nasz naród jest zjednoczony, gdy nie dzieli go polityka.

Przyjęli uchodźców z Ukrainy. "Zobaczyliśmy, jak jesteśmy zjednoczeni, gdy nie dzieli nas polityka"Przyjęli uchodźców z Ukrainy. "Zobaczyliśmy, jak jesteśmy zjednoczeni, gdy nie dzieli nas polityka"
Źródło zdjęć: © East News | Łukasz Gdak

Tanya i jej syn Maksim swoje życie zmieścili w dwóch plecakach. Nie wiadomo, o czym myśleli, gdy wrzucali do nich kolejne ubrania. Być może słyszeli przelatujące nad Korostyniem samoloty. Może pakowaniu towarzyszył akompaniament wyjących syren. Wiedzieli jedynie, że nie mogą zabrać zbyt wielu rzeczy. W końcu mieli wrócić za dwa tygodnie, jak tylko sytuacja się uspokoi. Jednak wojna nie zna spokoju.

W nocy z 3 na 4 marca dojechali do Suchego Lasu. Kilka dni później usiedli w salonie, co jakiś czas uśmiechając się do swoich polskich gospodarzy. Na stole pojawiło się ciasto drożdżowe z owocami. Mieszkanie wypełnił zapach przygotowanej kawy.

– Spędziliśmy ze sobą raptem trzy doby, ale mam wrażenie, że znamy się od dawna – mówiła wtedy Emilia Siedlecka. – To niewiarygodne, że można kogoś tak poznać, polubić i nawet się zżyć. Szkoda, że poznaliśmy się w takich okolicznościach. Wolelibyśmy spotkać się w czasie pokoju. Ale jesteśmy już umówieni, że za rok pojedziemy do Korostynia. Mam nadzieję, że będzie to realne. Chcemy poznać bliskich Tanyi i Maksima. Zobaczyć ich rybki i orchidee.

Łańcuch pomocy

Rosjanie weszli do Ukrainy 24 lutego. Nad Korostyniem, znajdującym się niedaleko ukraińsko-białoruskiej granicy, przelatywały samoloty. Tamtejsi mieszkańcy nauczyli się reagować na dźwięk syren. Każdy kolejny alarm kierował ich do schronu. Każdy kolejny sygnał przybliżał też Tanyę i Maksima do podjęcia decyzji o wyjeździe. Nie byłby on możliwy, gdyby nie łańcuch, który się wtedy wytworzył. Jej pierwszym ogniwem była synowa Tanyi Alina, a ostatnim – rodzina Siedleckich.

- Tamten czwartek był nas trudnym i przerażającym dniem – mówi Emilia. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że dzieje się tragedia. Zastanawialiśmy się, jak wojna wpłynie na nasz kraj.

25 lutego ustąpił pierwszy szok. Rodzinie Siedleckich nie udało się oswoić z nową sytuacją, ale nie chcieli ulec beznadziei. – Wydawało nam się, że najlepsze co możemy zrobić, to zaprosić do siebie osoby uciekające przed wojną – wyjaśnia Emilia. – Przeprowadziliśmy się tutaj niedawno. Stwierdziliśmy, że mamy niezależny pokój i niezależną łazienkę, więc czemu by nie pomóc. Teraz uważam, że większe mieszkanie do czegoś się przydało.

Emilia zaczęła szukać punktu zaczepienia. – Wyraziliśmy gotowość do ugoszczenia dwóch osób pod naszym dachem – relacjonuje. – Zaczęliśmy szukać potrzebujących. Nawiązałam kontakt z osobami z Ukrainy, które mieszkają w Poznaniu. To było duże ułatwienie, że jeszcze przed wojną w naszym regionie mieszkało wielu Ukraińców. Postanowiliśmy też działać lokalnie. Napisałam post na grupie facebookowej.

O tym, że była to dobra decyzja, rodzina Siedleckich przekonała się na drugi dzień. – Odezwała się pani, która koordynowała pomoc w Suchym Lesie – mówi Paweł Siedlecki. – Powiedziała nam o Tanyi i Maksimie, którzy jadą w stronę granicy. Dała nam numer do dziewczyny, z którą kontaktowała się Alina, synowa Tanyi.

Przyjęli uchodźców z Ukrainy. "Zobaczyliśmy, jak jesteśmy zjednoczeni, gdy nie dzieli nas polityka"
Przyjęli uchodźców z Ukrainy. "Zobaczyliśmy, jak jesteśmy zjednoczeni, gdy nie dzieli nas polityka" © East News | Łukasz Gdak

Przyjechała rodzina

Łańcuch zaczął się rozbudowywać o kolejne ogniwa. Ich łącznikiem był pan Łukasz, który pokonał 1200 kilometrów, by odebrać Tanyę i jej syna z polsko-ukraińskiej granicy i zawieźć do Suchego Lasu. – To pokazuje, ile osób było zaangażowanych w jeden przyjazd – zauważa Emilia. – Wszystko potoczyło się sprawnie. Duża w tym zasługa Aliny. Postanowiła zostać w Ukrainie, bo miała termin porodu, ale wszędzie szukała możliwości pomocy dla Tanyi i Maksima. Udało jej się skontaktować z dziewczyną, do której dostaliśmy numer. Później przekazała nam numer do pana Łukasza.

Rodzina Siedleckich była w stałym kontakcie z panem Łukaszem, który pojechał po Tanyę i Maksima do Dorohuska. – Nie znaliśmy go wcześniej – przyznaje Emilia. – Wojna w Ukrainie zaczęła łączyć Polaków. Po raz kolejny w naszej historii pojawiło się słowo solidarność. Pierwszy raz w moim życiu czuję, co ono oznacza. Urodziłam się w latach 80., więc z Solidarnością nie miałam zbyt wiele wspólnego. Teraz to słowo klucz. Zobaczyliśmy, jak nasz naród jest zjednoczony, gdy nie dzieli go polityka.

Tanya z Maksimem przekroczyli próg domu rodziny Siedleckich o godz. 2 w nocy. – Wyściskaliśmy się, ale zbyt wiele nie rozmawialiśmy – relacjonuje Emilia. – Była noc, nie chcieliśmy ich męczyć. Pokazaliśmy tylko mieszkanie. Wtedy jeszcze nie czułam, że przyjechała do nas rodzina. W krótkim czasie naprawdę stali się dla nas bliscy.

Realna pomoc

Tanya i Maksim mogli w końcu odpocząć po długiej podróży. Rano czekało na nich śniadanie. Piątek miał upłynąć pod znakiem formalności. – Uznaliśmy jednak, że musimy poczekać – przyznaje Paweł. – Zdecydowaliśmy podejść do tego na spokojnie, bez zbędnego pośpiechu. Postawiliśmy się w sytuacji Tanyi i Maksima, którzy ledwo co przyjechali, a ktoś chciał organizować życie od nowa. Postanowiliśmy działać drobnymi krokami.

Przykład rodziny Siedleckich zachęcił innych do działania. – W naszym środowisku byliśmy jednymi z pierwszych, którzy zdecydowali się ugościć osoby z Ukrainy – dodaje Paweł. – Wielu znajomych dopytywało o szczegóły, zdając sobie sprawę z mnogości istniejących inicjatyw. Nie było wiadomo, jak pomagać, by ta pomoc była faktycznie realna.

Sytuacja uruchomiła kolejny łańcuch pomocy. – Ludzie pytali nas, co mogą zrobić dla Tanyi i Maksima – wyjaśnia Emilia. – Pragnęli pomóc, bo wiedzieli, że znamy te osoby i wiemy, jakie mają potrzeby.

Pewnego dnia na wycieraczce pojawił się prezent. – Napisałam koleżance, że Tanya uwielbia storczyki – relacjonuje Emilia. – Na drugi dzień przyszła i zostawiła podarunek. To są małe gesty, które mają ogromne znaczenie. Tanya uwielbia kwiaty. W Ukrainie wyhodowała dwumetrowego fikusa.

Przyjęli uchodźców z Ukrainy. "Zobaczyliśmy, jak jesteśmy zjednoczeni, gdy nie dzieli nas polityka"
Przyjęli uchodźców z Ukrainy. "Zobaczyliśmy, jak jesteśmy zjednoczeni, gdy nie dzieli nas polityka" © East News | Łukasz Gdak

Drugi Steve Jobs

Tanya jest krawcową. By mogła dalej szyć w Polsce, udało się załatwić nową maszynę. – W Ukrainie prowadziła dom. Obiecała, że ugotuje nam barszcz ukraiński. Wspólnie spędzamy czas, spacerujemy, rozmawiamy i oglądamy nasze rodzinne zdjęcia.

Gdy rozmawiamy, Maksim co chwilę zerka na zegarek. – Jest strasznie ambitny – wyjaśnia Emilia. – Ma dopiero 16 lat, a już programuje. Sam się nauczył, jego tata jest informatykiem. Pięknie mówi po angielsku. Był na wycieczce w Londynie, z której wrócił z 700 zdjęciami. Bierze udział w dodatkowych zajęciach z matematyki, ukraińskiego i angielskiego.

Znajomi z pracy Emilii, jak tylko usłyszeli o zainteresowaniach chłopca, postanowili podarować mu komputer. – Pracuję w dużej agencji reklamowej – wyjaśnia kobieta. – Już teraz zapuszczam wici w dziale IT. Kto wie, może rośnie nam drugi Steve Jobs?

Dwa światy

W pierwszym tygodniu pobytu rodzina Siedleckich wybrała się z swoimi gośćmi do Poznania. – Chcieliśmy pokazać im miasto i starówkę – mówi Emilia. – W pewnym momencie Maksim się przestraszył. Usłyszał nadlatujący helikopter. Przypomniało mu się to, czego jeszcze niedawno doświadczał w domu. Dopiero wtedy dowiedzieliśmy się, że każdego dnia słyszeli latające samoloty. Alarmy potrafiły wyć nawet 10 razy dziennie.

Przyjęli uchodźców z Ukrainy. "Zobaczyliśmy, jak jesteśmy zjednoczeni, gdy nie dzieli nas polityka"
Przyjęli uchodźców z Ukrainy. "Zobaczyliśmy, jak jesteśmy zjednoczeni, gdy nie dzieli nas polityka" © East News | Łukasz Gdak

Emilia i Paweł mają dwójkę dzieci: sześcioletnią Zojkę i prawie dwuletniego Ignasia. Szybko przekonały się do Tanyi i Maksima.

– Zapytałam córkę, co czuje, że są u nas goście. Powiedziała, że się cieszy. Sama z siebie namalowała dla Tanyi i Maksima obrazek z flagą Ukrainy. Z kolei Ignaś znał Tanyę godzinę, a podszedł do niej i się przytulił - opowiada Emilia.

Wojna przewartościowała dotychczasowe życie rodziny Siedleckich. – Jeszcze dwa tygodnie temu nie byłabym tak szczęśliwa, że żyjemy w wolnym kraju i nie słyszymy spadających bomb – przekonuje Emilia. – Niedawno byłam zmęczona tematem pandemii. Teraz bym z chęcią o nim porozmawiała. Serce się łamie, gdy obserwuję to, przez co przechodzą Ukraińcy. Chcieli tylko żyć swoim życiem, ale komuś się to nie podobało i postanowił ich tego pozbawić.

Zobacz też: Firmy pomagają uchodźcom. "Mamy ogromny magazyn, który trzeba uzupełniać"

Wybrane dla Ciebie

Dramatyczne odkrycie. Zwłoki dwóch mężczyzn w samochodzie
Dramatyczne odkrycie. Zwłoki dwóch mężczyzn w samochodzie
Poseł KO chce "ściszyć" kościelne dzwony. "Gigantyczny problem"
Poseł KO chce "ściszyć" kościelne dzwony. "Gigantyczny problem"
Zmarł młody DJ. Trafił do szpitala w krytycznym stanie
Zmarł młody DJ. Trafił do szpitala w krytycznym stanie
Działo się w nocy. Decyzja Netanjahu. "Zawieszamy zwolnienie więźniów"
Działo się w nocy. Decyzja Netanjahu. "Zawieszamy zwolnienie więźniów"
Spotkanie z Trumpem w kuluarach. Tak przebiegła wizyta Dudy w Waszyngtonie
Spotkanie z Trumpem w kuluarach. Tak przebiegła wizyta Dudy w Waszyngtonie
Putin opublikował przesłanie. Mówi o "szybkich zmianach" i zwiększaniu zdolności bojowych
Putin opublikował przesłanie. Mówi o "szybkich zmianach" i zwiększaniu zdolności bojowych
Pogoda na niedzielę. Mogą przydać się parasole
Pogoda na niedzielę. Mogą przydać się parasole
Grecja pod śniegiem. Burza Coral daje się we znaki
Grecja pod śniegiem. Burza Coral daje się we znaki
Franciszek przygotował się wcześniej. Mówił o szczegółach dokumentu
Franciszek przygotował się wcześniej. Mówił o szczegółach dokumentu
Coroczne przemówienie Orbana. Wspomniał o Ukrainie
Coroczne przemówienie Orbana. Wspomniał o Ukrainie
Wojska USA w Polsce. Prezydent Duda o szczegółach
Wojska USA w Polsce. Prezydent Duda o szczegółach
Tusk po spotkaniu Duda-Trump. "Nie ma się z czego śmiać"
Tusk po spotkaniu Duda-Trump. "Nie ma się z czego śmiać"