Prof. Chmaj: ta ustawa narusza naczelne zasady konstytucji
Nie cichnie burza wokół nowelizacji ustawy o Trybule Konstytucyjnym, którą podpisał prezydent Andrzej Duda. - Mamy do czynienia z sytuacją groteskową. Jak wybierze się kolejnych pięciu sędziów, będzie to zgroza - mówi WP prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista ze Szkoły Wyżej Psychologii Społecznej (SWPS).
20.11.2015 | aktual.: 20.11.2015 22:01
8 października poprzedni rząd byłej premier Ewy Kopacz, wybrał pięciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego w miejsce tych, których kadencja wygasa jeszcze w tym roku. Tym działaniom sprzeciwiało się Prawo i Sprawiedliwość.
Natomiast trzej sędziowie, którzy zostali wybrani na następców osób, których kadencja wygasa 6 listopada, nie zostali zaprzysiężeni przez prezydenta Andrzeja Dudę. Dodatkowo, 2 i 8 grudnia mija czas sprawowania funkcji dla kolejnych dwojga sędziów TK.
Niezaprzysiężenie sędziów TK przez prezydenta komentuje prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z SWPS. - Prezydent nie ma żadnych kompetencji, aby wpływać na kształt TK. Konstytucja wskazuje, że sędziów Trybunału wybiera Sejm, a by mogli orzekać, ich ślubowanie musi przyjąć prezydent - mówi.
Konstytucjonalista dodaje, że prezydent nie ma żadnego wpływu na skład Trybunału. Andrzej Duda, jak sugeruje prof. Chmaj, uniemożliwiając złożenie ślubowania wcześniej wybranym sędziom, blokuje wykonywanie przez nich czynności sędziowskich, ale nie pozbawia ich statusu sędziów TK. - Mamy do czynienia z sytuacją groteskową. Jak wybierze się kolejnych pięciu sędziów, będzie to następna zgroza. Trybunał będzie miał wtedy dwudziestu sędziów, a konstytucja jasno precyzuje, że ma być ich piętnastu - zaznacza.
Według Chmaja, to nie jest tak, że Platforma Obywatelska dokonała politycznego skoku na Trybunał. - PO poleciła tylko trzech kandydatów, natomiast po jednym rekomendowali PSL i SLD. Nie możemy mówić o zawłaszczeniu Trybunału przez jedną siłę polityczną - zaznaczył.
Dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że prezydent nie odebrał ślubowania od sędziów zebranych przez Sejm poprzedniej kadencji, ze względu na liczne wątpliwości prawne, które znalazły wyraz we wniosku kierowanym do Trybunału Konstytucyjnego - zarówno przez przeciwników ustawy, czyli PiS, jak i zwolenników, czyli PO.
Błyskawiczne tempo przyjęcia nowelizacji
Sejm w miniony czwartek głosami klubów PiS i Kukiz'15, przyjął nowelizację ustawy o TK. Posłowie trzech ugrupowań: PO, PSL i Nowoczesnej, opuścili salę sejmową w trakcie posiedzenia. Głosowało więc 268 posłów, wszyscy byli "za". Nowelizacja została przyjęta jednogłośnie i trafiła do Senatu.
PO skomentowało przyjętą nowelizację ustawy jako "haniebny zamach na TK" i nazwało ją "dewastacją państwa prawa". Natomiast PiS w odwecie stwierdziło, że to PO dokonała ataku na Trybunał w poprzedniej kadencji Sejmu, który zmienił ustawę o TK i wybrał pięciu sędziów, w miejsce tych kończących kadencje w 2015 r., na długo, zanim wygasły.
Debata nad nowelizacją ustawy o TK odbyła się w nocy z czwartku na piątek i trwała cztery godziny. W dyskusji był poruszony wątek, dotyczący ponownego wyboru pięciu sędziów TK. Do ustawy zgłoszono poprawki, m.in. wprowadzającą 4-letnią kadencję prezesa TK.
Ostatecznie Senat przyjął bez poprawki nowelizację ustawy o TK, która wprowadza zasadę, że kadencja sędziego TK rozpoczyna się w dniu złożenia ślubowania wobec prezydenta RP i następuje ona w 30 dni od dnia wyboru. Ustalono także, iż w trzy miesiące od wejścia zmian w życie, wygaszone będą kadencje Andrzeja Rzeplińskiego i Stanisława Biernata - nie jako sędziów, ale jako prezesa i wiceprezesa TK.
Naruszenie Konstytucji?
Zdaniem dr. Piotrowskiego zakończenie kadencji prezesa i wiceprezesa TK stanowi rozwiązanie nie dające się pogodzić z zasadą podziału władz i z niezależnością Trybunału. - Zasady te mają kluczowe znaczenie w demokratycznym państwie prawnym. Większość parlamentarna nie może po prostu usunąć urzędujących prezesów Trybunału z ich stanowiska. Jeśli by przyjąć, że taka możliwość większości parlamentarnej przysługuje, oznaczałoby to, że Trybunał zmienia się w coś w rodzaju komisji sejmowej. To jest trudne do zaakceptowania - mówi.
Zgodnie z decyzją Senatu, prezesa Trybunału prezydent będzie powoływać na trzy lata, spośród co najmniej trzech kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne TK.
Nowelizacja stanowi również, że w przypadku sędziów TK, których kadencja upływa w 2015 roku, termin na zgłaszanie kandydatów na ich następców wynosi 7 dni od wejścia tego przepisu w życie. Oznacza to wybranie nowych pięciu sędziów.
Jak twierdzi prof. Chmaj, jeżeli w dalszym ciągu będą uchwalone takie ustawy, jak ta podpisana przez prezydenta, rola Trybunału Konstytucyjnego bardzo wzrośnie. Z uwagi na to, że pomiędzy prezydentem a rządem - większością parlamentarną - nie ma sporów ideologicznych, tym bardziej tak się stanie - podkreślił.
Nowa ustawa, zdaniem Chmaja, w znacznej części ma działanie prawa wstecz. - Likwiduje przepis przejściowy, który tak naprawdę nie obowiązuje. Nie wygasza też kadencji pięciu sędziów, bo już nie może, ale pozwala na wybór kolejnych pięciu. Ta ustawa jest aktem, który narusza naczelne zasady Konstytucji - dodaje.
Zdaniem dr. Piotrowskiego, z dotychczasowego orzecznictwa TK wynika, że pośpiech sam w sobie nie jest jeszcze przesłanką uznania ustawy za niezgodną z Konstytucją, pod warunkiem, że w toku postępowania ustawodawczego respektowane były założenia pluralizmu, tzn. że zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy ustawy, mieli szanse na przedstawienie swoich poglądów i argumentów.
Według eksperta, te szanse były, ale jak powiada Trybunał, z punktu widzenia związku między szybkim tempem prac a jakością ustawy, trzeba to oceniać w toku wszystkich późniejszych postępowań, które oceniają merytoryczną wartość przepisów ustawy.
Piotrowski dodaje, że podczas prac ustawodawczych nie sięgnięto i nie skorzystano z opinii biura analiz sejmowych. - Tu chyba zabrakło niezbędnej analizy zgodności z Konstytucją - mówi.
- Ta nowelizacja wychodzi poza zakres problemu stworzonego przez parlament poprzedniej kadencji i to rozszerzenie zakresu oznacza, że mamy do czynienia ze zmianami odnoszącymi się do ustrojowej pozycji TK. A to, bez dyskusji, nie powinno być wprowadzane w takim trybie, czyli bez debaty czy opinii ekspertów. Te zmiany w szczególności polegają na zasadniczym wzmocnieniu roli prezydenta w stosunku do TK, czego nie przewiduje i na co nie pozwala konstytucja - dodaje.