Poseł PO przyjął pod dach uchodźców. Twierdzi, że TVP "przerabia Polaków na ksenofobów"
Poseł PO Marcin Święcicki zadeklarował w TVP Info, że może przyjąć do swojego domu uchodźców. Właśnie mija 5 miesięcy od czasu, gdy zamieszkało z nim i jego żoną muzułmańskie małżeństwo z Tadżykistanu.
– Sianie niechęci i uprzedzeń do innych religii jest niezwykle szkodliwe – powiedział w rozmowie z "Newsweekiem" poseł PO Marcin Święcicki. Były prezydent Warszawy uważa, że PiS rządzi przez strach i "niszczy wrażliwość ludzi, którzy chcieliby pomóc uchodźcom".
- Telewizja publiczna robi ludziom wodę z mózgu, przerabia Polaków na ksenofobów. To niemoralne! Oczekiwałbym bardziej stanowczego stanowiska episkopatu w tej sprawie – stwierdził. I po zadeklarowaniu w TVP, że jest gotowy przyjąć uchodźców, spełnił swoją zapowiedź.
Pięć miesięcy temu zamieszkali z nim 26-letnia Sitora i 28-letni Sanjar z Tadżykistanu. Pod koniec września urodziła im się córka, której dali na drugie imię Marysia. Jak podkreślają, w Polsce jest im dobrze. – Pomagają nam ludzie, którzy nas nie znają. Dostajemy ubranka dla dziecka. To zupełnie inaczej niż u nas w Tadżykistanie - twierdzi Sitora. I podkreśla, że nie spotkała ich tu jeszcze żadna przykrość.
Żona posła twierdzi, że mieszkanie z uchodźcami pokazało jej, jak niewiele ich różni od siebie. - Jestem pełna podziwu dla Sanjara. Jak widzę, jak on gotuje, sprząta, pomaga, to rewiduję swoje stereotypy o muzułmanach. Widzę u nich pełne równouprawnienie - stwierdziła w rozmowie z "Newsweekiem" Joanna Święcicka, była prezes warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej.
W Tadżykistanie byli zastraszani
– Nie są roszczeniowi, są wrażliwi na to, co się wokół nich dzieje, na domowe sprawy - dodał polityk PO. Gdy podjął decyzję o przyjęciu uchodźców pod swój dach, spotkał się ze zrozumieniem ze strony mieszkańców swojej ulicy. – Reakcje były bardzo pozytywne, niektórzy nawet bardzo się ucieszyli - stwierdził.
Sitora i Sanjar są dziennikarzami. Poznali się na konferencji w Duszanbe, stolicy Tadżykistanu. Sitora pracowała w telewizji powiązanej z Islamską Partią Odrodzenia Tadżykistanu, przez pewien czas była korespondentką z Moskwy. Gdy wróciła, dawne KGB oskarżyło ją o bycie podwójnym agentem i nakłaniało do podpisania fałszywych zeznań.
Gdy wyszła za Sanjara, który pracował dla państwowej telewizji TVT, jej mąż również zaczął mieć kłopoty. Ostatecznie został wyrzucony z pracy i usłyszał, że może już nie zobaczyć żony. Wtedy obydwoje postanowili uciec z kraju do Polski.
Źródło: "Newsweek"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl