Polscy dziennikarze uwolnieni z rąk Al‑Kaidy. Jeden z nich opowiedział, co się stało w Syrii
• Dwaj dziennikarze zostali porwani w połowie listopada w Syrii
• Do porwania doszło po tym, jak mężczyźni przekroczyli granicę z Turcją
• Dziennikarze byli przetrzymywani w ciemnych piwnicach
• Sąd szariacki zadecydował o uwolnieniu, mężczyźni wrócili do Turcji
• Trafili do więzienia za nielegalne przekroczenie granicy
28.12.2015 | aktual.: 28.12.2015 16:12
Dwaj dziennikarze w połowie listopada udali się do Syrii, by zrealizować zdjęcia do niezależnego filmu o Państwie Islamskim. W niedzielę wieczorem wrócili rejsowym lotem ze Stambułu do Warszawy, po tym jak w Wigilię zostali uwolnieni z rąk syryjskiej Al-Kaidy.
Informacja o porwaniu nie była podawana publicznie ze względu na bezpieczeństwo porwanych.
Porwani dziennikarze to reporter i filmowiec Marcin Mamoń oraz fotograf i operator kamery Tomasz Głowacki. Informacja o uprowadzeniu nie była podawana publicznie ze względu na ich bezpieczeństwo.
- Przyjechaliśmy do Syrii realizować pewien duży projekt dla zachodnich mediów. Niedługo po przekroczeniu granicy z Turcją zostaliśmy porwani przez syryjską Al-Kaidę i przez sześć tygodni byliśmy przetrzymywani w ciemnych piwnicach - powiedział Marcin Mamoń.
Jak wyjaśnił: "uwolnienie nastąpiło w wyniku równoległych działań polskiego rządu i diaspory czeczeńskiej na całym świecie, koordynowanych z Krakowa przez mojego przyjaciela Szamila, który w 1998 roku uwalniał piątkę Polaków z Czeczenii, oraz przez moją żonę, która znalazła się w środku tego wszystkiego".
- Czeczeni, którzy nas poszukiwali, natychmiast zorientowali się, że porwała nas Jabhat al Nusra, czyli syryjska Al-Kaida. Postawili przed działającym w Syrii sądem szariackim sprawę naszego porwania. Al-Kaida złamała prawo islamskie, ponieważ przyjechaliśmy na zaproszenie jednego z komendantów czeczeńskich, a według prawa szariatu każdy muzułmanin powinien nam jako gościom zapewnić bezpieczeństwo i nietykalność w miejscu, gdzie się znaleźliśmy. Sąd szariacki zadecydował, że powinniśmy być wolni i Al-Kaida musiała się podporządkować temu wyrokowi - zrelacjonował dziennikarz.
- W Wigilię Al-Kaida oświadczyła nam, że jesteśmy wolni, a w pierwszy dzień świąt zostaliśmy oddani w ręce Czeczenów, którzy wnieśli sprawę do sądu. Czeczeni z kolei przekazali nas na granicę Syrii z Turcją i dzięki kolejnym ludziom dobrej woli trafiliśmy do Turcji, a tam - do kolejnego więzienia za nielegalne przekroczenie granicy. Dzięki polskiej dyplomacji trwało to tylko dwie doby. Było to też bardzo ciekawe doświadczenie - powiedział Marcin Mamoń. Podkreślił "profesjonalizm polskiego rządu, a szczególnie koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego".
Prokuratura Apelacyjna w Krakowie wszczęła śledztwo w sprawie bezprawnego pozbawienia wolności polskich dziennikarzy - poinformował rzecznik PA prok. Piotr Kosmaty.
W ramach śledztwa Prokuratura Apelacyjna nadzoruje także działania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - W większości postępowanie ma charakter niejawny, dlatego prokuratura nie będzie podawała bliższych informacji o sprawie - podkreślił prok. Kosmaty.