Policja tłumaczy skucie Frasyniuka. "Zachowano godność osobistą"
Władysław Frasyniuk został zatrzymany po godz. 6 rano i w kajdankach pojechał do prokuratury. Zastanawiano się, czy taki środek przymusu był zasadny. Policja wydała właśnie oświadczenie w tej sprawie.
Jak czytamy, zatrzymanie Frasyniuka zarządziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Legendzie "Solidarności" postawiono zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej trzech policjantów. – Podobno trzech funkcjonariuszy odzyskało przytomność po 6 miesiącach i zeznało, że to dla nich wielka trauma – ironizował w rozmowie z WP.
Frasyniuk relacjonował, że podczas zatrzymania jeden z policjantów był zamaskowany i nagrywał jego zatrzymanie kamerą. Jak sam mówi, zatrzymano go po godz. 6 rano i zawieziono do prokuratury w Oleśnicy. Tam przyjechał prokurator z Warszawy. – Spotkaliśmy się w połowie drogi – skomentował. W komunikacie policji zaznaczono, że "wszystkie czynności zostały wykonane zgodnie z prawem".
Inaczej widział to Frasyniuk. – Nie pozwolono mi na nic prócz tego, że mogłem się ubrać. Policjanci przestraszyli się psów, które zaczęły szczekać – powiedział nam. Komentując zatrzymanie, stwierdził, że zaskoczyło go to, że skuto go kajdankami do tyłu. "Użycie kajdanek wynika z obowiązujących przepisów dotyczących doprowadzenia osoby zatrzymanej" – wyjaśniono.