Rozmawialiśmy z Władysławem Frasyniukiem tuż po jego zwolnieniu
Reporter WP Krzysztof Janoś rozmawiał z Władysławem Frasyniukiem, który został zwolniony po krótkim przesłuchaniu przez prokuraturę. Jak relacjonuje swoje zatrzymanie?
Frasyniuk relacjonował, że jeden z policjantów był zamaskowany i nagrywał jego zatrzymanie kamerą. Jak sam mówi, zatrzymano go przed 7 rano i zawieziono do prokuratury w Oleśnicy. Tam przyjechał prokurator z Warszawy. - Spotkaliśmy się w połowie drogi - skomentował.
- Nie pozwolono mi na nic prócz tego, że mogłem się ubrać. Policjanci przestraszyli się psów, które zaczęły szczekać - mówi naszemu reporterowi. Komentując zatrzymanie, stwierdził, że zaskoczyło go to, że skuto go kajdankami do tyłu.
Władysław Frasyniuk usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej trzech policjantów. - Podobno trzech funkcjonariuszy odzyskało przytomność po 6 miesiącach i zeznało, że to dla nich wielka trauma - ironizował.
- Odmówiłem składania wyjaśnień - powiedział WP Frasyniuk. Przesłuchanie było lakoniczne.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Zatrzymanie to pokłosie incydentu, do którego doszło w czerwcu 2017 r. na warszawskim Krakowskim Przedmieściu, podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej. Kilkadziesiąt osób próbowało zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki, siadając na jezdni. Wśród nich był Władysław Frasyniuk. Został on siłą wyniesiony przez policję.
- Jak łamie się konstytucję, obywatel nie może milczeć - tłumaczył swoje manifestowanie.
Frasyniuk został przesłuchany w prokuraturze w Oleśnicy i około 8.40 został zwolniony. Przesłuchanie trwało 10 minut.
Wcześniej w rozmowie z WP żona Władysława Frasyniuka powiedziała, że policjanci pojawili się w ich domu we Wrocławiu około godz. 6:05. - Szykowałam się do pracy, miałam mokre włosy - mówiła.