Pogoda. Nadchodzą ekstremalnie silne burze. "Spodziewany grad 5‑8 cm"
Po upalnym weekendzie, kiedy w niedzielę zanotowano aż 37,7 st. C, poniedziałek ma być jeszcze niespokojniejszy. Najnowsze prognozy pokazują, że czekają nas gwałtowne burze z gradem. "Spodziewajmy się też niszczycielskich porywów wiatru dochodzących do 130 km/h" - alarmują Łowcy Burz.
Pogoda. To był upalny weekend - podkreślają zgodnie synoptycy. W Polsce odnotowano temperatury sięgające prawie 40 stopni. Chodzi o trzy miejscowości: Krzyż (38,1 stopni), Radzyń (38,0 stopni) oraz Świnoujście (37,6 stopni). Ale afrykański żar rozlał się niemal po całym kraju, bo termometry pokazywały m.in.: Poznań (37,3 st. C), Wrocław (37 st. C), Warszawa (35,2 st. C), Gdańsk (34,2 st. C), Kraków (34,1 st. C), Gdańsk (34,2 st. C) oraz w Lublin (32,2 st. C).
Synoptycy IMGW informują, że nadzwyczajnie ciepło było także w nocy. "To była tropikalna noc. Nasz organizm nie regenerował się w odpowiedni sposób" - przyznają.
Pogoda na poniedziałek. Niszczycielskie porywy wiatru
Jak podkreślają Polscy Łowcy Burz, w poniedziałek nieco się ochłodzi, a nad krajem przechodzić będą gwałtowne burze. "Spodziewamy się wystąpienia bardzo silnych, a nawet ekstremalnie silnych zjawisk w południowo-zachodniej, południowej, częściowo centralnej i wschodniej Polsce" - informują.
Wyliczenia modeli numerycznych wskazywały początkowo, że burze zaczną się już od samego rana. Najnowsze dane wskazują jednak, że niespokojnie będzie od godzin popołudniowych aż po samą noc. "Najsilniejszym burzom mogą towarzyszyć niszczycielskie porywy wiatru o prędkości w porywach dochodzącej do 120-130 km/h" - czytamy.
Grzegorz Zawiślak z Polskich Łowców Burz i Polish Storm Chaser podkreśla, że tworzyć się będą bardzo niebezpieczne komórki burzowe i pojawi "silny potencjał do powstawania gigantycznego gradu". - Może on przekraczać w średnicy 5-8 cm. To będzie gradowo-wiatrowy incydent - ostrzega.
Te obawy potwierdzają prognozy IMGW. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej przewiduje, że wyda na poniedziałek ostrzeżenia 2. stopnia dla woj. mazowieckiego, lubelskiego, świętokrzyskiego, podkarpackiego, małopolskiego, łódzkiego i śląskiego. Nieco mniejsze zagrożenie (1. stopnia) ma z kolei dotyczyć woj. dolnośląskiego, wielkopolskiego i podlaskiego.
Ochłodzenie w stosunku do tego, co działo się w Polsce w weekend nie znaczy, że temperatury nagle gwałtownie spadną. Alerty przed upałami wciąż mają dotyczyć m.in. woj. wielkopolskiego, łódzkiego, dolnośląskiego, opolskiego, śląskiego, świętokrzyskiego, małopolskiego, podkarpackiego, lubelskiego i mazowieckiego.
Wysoka temperatura może powodować odwodnienie, a nawet przegrzanie organizmu. Bezpośrednim zagrożeniem życia jest udar słoneczny lub cieplny. Aby uniknąć zdrowotnych problemów podczas upałów przestrzegajmy poniższych zasad:
- ogranicz do minimum przebywanie na pełnym słońcu
- pij dużo niegazowanej wody
- jeśli nie musisz, to nie wychodź z domu
- noś nakrycie głowy
- stosuj kremy z filtrem UV
- noś okulary przeciwsłoneczne
- unikaj wysiłku fizycznego
- nie zostawiaj dzieci i zwierząt w aucie
- nie pij alkoholu, bo odwadnia organizm
Pogoda. Od wtorku spokojniej
Po przejściu frontu i wymianie mas powietrza (ze zwrotnikowego na atlantyckie) od wtorku pogoda w całym kraju uspokoi się i do najbliższego weekendu gwałtownych burz (na całym obszarze Polski) nie powinniśmy się obawiać.
"Jest jednak nadzieja, że przez tych kilka kolejnych dni do niedzieli, od czasu do czasu popada przelotny deszcz" - informuje Biuro Prognoz Cumulus. "Do czwartku przelotny deszcz upodoba sobie głównie północną Polskę, w piątek zachodnią, a w niedzielę wschodnią część kraju. Jednak nie będą to opady zbyt intensywne, bo ich dobowa suma nie powinna przekraczać od 4 do 6-7 litrów wody na metr kwadratowy powierzchni, co przy obecnej suszy będzie przysłowiową 'kroplą w morzu'" - dodaje.
Cały obszar naszego kraju znajdzie się w chłodniejszej, bardziej rześkiej masie powietrza atlantyckiego, stąd temperatura w ciągu dnia oscylować będzie w okolicach 20 kreski.