Trwa ładowanie...
d496ost
Pisarz Jakub Ż. znieważył Andrzeja Dudę? Kamil Bortniczuk komentuje

Pisarz Jakub Ż. znieważył Andrzeja Dudę? Kamil Bortniczuk komentuje

Pisarz Jakub Ż. poinformował, że ma odpowiedzieć przed sądem za znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy. Chodzi o jego wpis, w którym stwierdził, że prezydent "jest debilem". Autorowi "Ślepnąć od świateł" grozi za to do trzech lat więzienia. Sprawę komentował w programie "Tłit" poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk (KP PiS). Pytany był m.in. o to, czy paragraf o znieważeniu prezydenta powinien nadal funkcjonować. - Myślę, że powinien. Kiedyś miałem inne zdanie na ten temat, ale rozwinęły się narzędzia służące do tego, żeby ludzi szaklować, oskarżać, obrażać, grozić. Taki przepis powinien w polskich przepisach pozostać, pytanie jak powinien być stosowany w praktyce (...). To pytanie do organów ścigania i sądu, który rozstrzygnie, czy ta sprawa zasługuje na to, żeby karać autora takich słów czy nie - mówił Bortniczuk. - Taki wpis kogoś znanego, kto powinien brać odpowiedzialność za swój język, biorąc pod uwagę liczbę osób, do których trafia, potem ma wpływ na postawy - wskazał poseł.

Znany pisarz Jakub Ż. poinformowałRozwiń

Transkrypcja:

Znany pisarz Jakub Ż. poinformował, że ma odpowiedzieć przed sądem za znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy. Chodzi o wpis tego pisarza, w którym stwierdził, że prezydent, tu cytat, "jest debilem". Takie sformułowanie padło we wpisie na Facebooku. Autorowi "Ślepnąc od świateł" grozi za to do 3 lat więzienia. No właśnie, jak pan ocenia tę sprawę, czy faktycznie taki akt oskarżenia powinien zostać postawiony? Również w kontekście tego, czy w ogóle tego typu paragraf powinien w Kodeksie Karnym o znieważeniu prezydenta właśnie cały czas funkcjonować? Myślę, że powinien. I kiedyś miałem inne zdanie na ten temat, ale obserwując - bo pamiętam chociażby przykład jakiegoś bezdomnego z dworca, który krzyknął to czy owo, pewnie będąc pijanym bądź pod wpływem jakiś innych środków odurzających. Potem mieliśmy do czynienia z serialem, ja wtedy byłem bardzo młodym człowiekiem, to było kilkanaście lat temu. Mieliśmy do czynienia z serialem telewizyjnym jak ten bezdomny jest ścigany po sądach. Ale od tego czasu społeczeństwo się rozwinęło, rozwinęły się narzędzia służące do tego, żeby ludzi szkalować, oskarżać, obrażać, a czasami nawet grozić. Mam tutaj na myśli właśnie internet, za pośrednictwem którego teraz komunikujemy się ze społeczeństwem, nawet w tym momencie dosłownie. Więc myślę, że taki przepis powinien w polskich przepisach pozostać. Pytanie jak on powinien być stosowany później już w praktyce. My w naszych programach... Prezydent jest Prezydentem Rzeczypospolitej i właśnie taki wpis kogoś znanego, kto jednak powinien brać odpowiedzialność za swój język, biorąc pod uwagę liczbę odbiorców, do których trafia, potem ma wpływ na takie postawy, o jakich mówiliśmy przez ostatnie minuty. My oczywiście w publicystyce politycznej takich sformułowań nie używamy. Ale czy artyści, na przykład pisarze, którzy przecież zajmują się pisaniem, nie mają prawa używać nawet tak kontrowersyjnych określeń - i możemy się z nimi, z tymi określeniami, absolutnie nie zgadzać - ale czy jednak wolność słowa nie powinna raczej, nie wiem, pozwalać na to, żeby takich określeń - podkreślam, nawet możemy się z nimi nie zgadzać - po prostu używać? Bo pan mówił o na przykład groźbach. Tutaj nie ma żadnej groźby, jest ocena. Podkreślam, może być dla wielu kontrowersyjna, może nie. Jednak padła i pisarz jest oskarżony. Czy tak powinno być, czy to nie jest zbyt radykalny krok wobec niego? To jest świetne pytanie, ale to nie jest pytanie do mnie, tylko do organów ścigania, ewentualnie do sądu, który rozstrzygnie, czy ta sprawa, którą bada, zasługuje na to, żeby karać autora takich słów, czy nie. Natomiast sam przepis, biorąc pod uwagę to, ile złych emocji, złych słów, obraźliwych treści wylewa się w internecie, wydaje mi się, że jest zasadny. Pytanie czy śledczy w ogóle pomogli sprawie. Bo ja na przykład o tym wpisie nigdy wcześniej nie słyszałem. Dzisiaj nawet zagraniczne media piszą o tej sprawie, bo czytałem nawet tekst na ten temat na stronie BBC. Pytanie czy prokuratura, czy śledczy nie wykazują się tu pewnego rodzaju nadgorliwością w pana ocenie? Tego nie wiem, ale jest bardzo wiele przypadków, o których byśmy nie słyszeli, gdyby nie to, że zaczęły zajmować się nimi organy ścigania czy media. Nie słyszeliśmy o tym, że jakaś podrzędna prasa w takim czy innym kraju pisze na przykład o "polskich obozach koncentracyjnych", gdyby nie to, że ktoś zaczął to nagłaśniać. I tu akurat nie wydaje mi się być kryterium. Media przez to, że interesują się pracą organów ścigania, bo przecież organy ścigania nie są gazetą i nie są od tego, żeby takie rzeczy nagłaśniać - nagłośniają to media. Opisując konkretną sprawę. Natomiast organy ścigania są zobowiązane działać w granicach prawa.
d496ost
d496ost
Więcej tematów