"PiS nie wykorzysta 11 listopada do kampanii"
12 listopada to bardzo dobry termin na wybory samorządowe. Nie widzę nierówności szans w tym, że w Święto Niepodległości w mediach będą mogli pokazywać się politycy PiS-u i przemawiać, a politycy opozycji nie - powiedział Krzysztof Putra, wicemarszałek Senatu i polityk Prawa i Sprawiedliwości w audycji "Sygnały Dnia PR1".
12.09.2006 | aktual.: 12.09.2006 10:35
Sygnały Dnia:Panie marszałku, dlaczego premier wyznaczył termin wyborów samorządowych na 12 listopada?
Krzysztof Putra:Myślę, że to jest bardzo dobry termin. Mamy końcówkę roku, wiadomo, że wybory samorządowe są w tym roku, poza tym dzisiaj toczy się bardzo taka ożywiona dyskusja o patriotyzmie. Trzeba pamiętać, że święto państwowe, Święto Niepodległości 11 Listopada, jest bardzo ważnym świętem, a tuż po tym świecie można dokonać aktu wyboru. Dla wszystkich ugrupowań, dla wszystkich komitetów wyborczych, wyborców są takie same szanse, równe szanse...
Opozycja uważa, że właśnie to święto narodowe Prawo i Sprawiedliwość chce wykorzystać, wtedy już będzie cisza wyborcza, ale 11 Listopada najważniejsi politycy w kraju będą uczestniczyć w uroczystościach. Tak się składa, że to są politycy PiS-u.
- Najważniejsi politycy zawsze uczestniczą w uroczystościach Święta Niepodległości, ale pamiętajmy, że każdy obywatel, każdy polityk uczestniczyć może w Święcie Niepodległości i jak rozumiem, każde ugrupowanie polityczne...
Ale nie widzi pan nierówności szans, to znaczy tego właśnie, że 11 Listopada będą mogli się pokazywać w mediach politycy PiS-u i przemawiać, a politycy opozycji nie?
- Nie widzę żadnej tutaj nierówności. Rozdzielmy – święto państwowe jest świętem państwowym, a wybory są wyborami.
Panie marszałku, czy z Samoobroną da się jeszcze PiS-owi współpracować?
- Myślę, że nie ma poważnego kryzysu konfliktu w koalicji. To raczej mamy do czynienia z normalną sytuacją w polityce, gdy są wybory, gdy mamy do czynienia z konstruowaniem najważniejszej ustawy, którą przyjmuje Sejm, czyli budżet państwa. Zawsze jest tak, że każdy podmiot polityczny, a szczególnie te, które wchodzą w skład koalicji partie chcą zaznaczyć swoją odrębność programową, chcą walczyć o wyborców i jest to rzecz naturalna. Demokracja to jest stały spór, spór o to, jak rządzić, a szczególnie jest to spór, gdy mamy do czynienia z koalicją. Jest rzeczą oczywistą, że nieco inny program ma Liga Polskich Rodzin, nieco inny ma Samoobrona i nieco inny Prawo i Sprawiedliwość i ten spór jest bardzo oczywisty. Pamiętajmy, że w tym sporze najważniejsza jest Polska, najważniejsze jest dobro wspólne. Budżet nie jest z gumy.
rel="nofollow">Przeczytaj całą rozmowę