Patriotyzm walczy z seksualnym pożądaniem. Czy taka jest prawda o Polakach?
Przez pond 200 lat Polacy domagali się od sztuki, by wzmacniała poczucie jedności narodu szarpanego co rusz przez historię i geopolitykę. "Krakowiacy i Górale” wykonywali to zadanie sumiennie i z zapałem. Ale okazuje się, że to dzieło buzuje też od seksualności. Jak pogodzić wzniosły patriotyzm z pożądaniem?
To jeden z kanonicznych tekstów polskiej kultury, który nie przestaje cieszyć się ogromną popularnością. Praktycznie nie ma sezonu, żeby któraś z polskich scen teatralnych nie przygotowywała kolejnej premiery "Krakowiaków i Górali” Wojciecha Bogusławskiego. Tym razem pracuje nad tym zespół Teatru Muzycznego w Gdyni, a reżyserem najnowszej wersji klasycznego dramatu będzie Michał Zadara, znany z przypominania rodzimej klasyki sprzed lat, a nawet sprzed wieków.
Nie czyń krzywdy bratu
Czy sztuka może być społecznie użyteczna i czy jej zadaniem może być łączenie narodu? W Polsce za sprawą skomplikowanej historii działo się tak bardzo często, a wobec różnych rodzajów twórczości artystycznej chętnie wysuwano postulaty, by krzepiły serca i budowały mosty pomiędzy poróżnionymi grupami czy klasami społecznymi.
Takie zadania wypełniać miało patriotyczne malarstwo Jana Matejki, muzyka Chopina, powieści Henryka Sienkiewicza. Na płaszczyźnie rodzącego się dopiero polskiego teatru jednym z pierwszych dzieł tego typu była właśnie śpiewogra Wojciecha Bogusławskiego "Krakowiacy i Górale”.
Po jej premierze krytycy byli raczej zgodni, jeśli chodzi o interpretację tego dzieła. Jednoznacznie wysuwali na plan pierwszy aluzje patriotyczne, wolnościowe, narodowowyzwoleńcze i zjednoczeniowe. Nie było to specjalnie trudne. Po pierwsze można ich się doszukać rzeczywiście sporo w samym tekście, po drugie ogromne znaczenie miał kontekst historyczny, w którym tę ludową operę zobaczyć można było na scenie po raz pierwszy.
W marcu 1794 roku Polska była już po dwóch zaborach, a trzeci coraz wyraźniej widać było na horyzoncie. Kilkanaście dni po premierze rozpoczęło się Powstanie Kościuszkowskie. Trudno było w takim momencie odczytywać dzieło inaczej niż jako zachętę do walki o ojczyznę, na dodatek walki wspólnej. Nie bez kozery w samym tekście dramatu pojawiają się słowa: „Nie dajcie się gorszyć światu, nie ma zysku w takim boju, który czyni krzywdę bratu”.
Młynarski apeluje o jedność
Historia późniejszych wystawień scenicznych dzieła Bogusławskiego to w zasadzie dzieje wzmacniania takiej linii interpretacyjnej. Mało tego, bardzo często zdarzało się też, że autorzy kolejnych wersji dopisywali do tekstu fragmenty, które jeszcze bardziej kierowały "Krakowiaków i Górali” w stronę apelu o narodową jedność.
Najbardziej jaskrawym przykładem była wersja wystawiona przez Leona Schillera pod koniec 1946 roku, tuż przed referendum zorganizowany przez komunistyczne władze. Ze sceny niemal wprost padały apele o to, żeby pójść do urn i dokładne wskazówki, jak zagłosować dla wspólnego dobra wszystkich klas społecznych, tak jak to dobro rozumieli rządzący Polską w tamtym czasie komuniści.
W 1991 r., kiedy kraj wstrząsana był z kolej wewnętrznymi walkami obozu solidarnościowego, Krzysztof Kolberger wystawił wersję, w której na końcu pojawiała się dopisana przez Wojciecha Młynarskiego pieśń apelująca o narodową jedność.
Jedność bez Innych
Dziś takie odczytanie działa Bogusławskiego wydaje się nie tylko oczywiste, ale wręcz niezwykle potrzebne tym wszystkim, którym zależy na zasypywaniu podziałów, rozdzierających polskie społeczeństwo. Tych, którzy wierzą w sprawczą moc sztuki, może wręcz kusić wykorzystanie tego tekstu przed całą serią zbliżających się polskich wyborów.
Ale najnowsza inscenizacja klasycznego dramatu zupełnie nie bierze pod uwagę takich postulatów. Michał Zadara, reżyser który bardzo konsekwentnie nie dopisuje nic do klasycznych tekstów i nic w nich nie zmienia, postanowił w Gdyni zaprezentować "Krakowiaków i Górali” tak, jak zostali napisani.
Twórca gdyńskiej wersji dzieła Bogusławskiego zwraca raczej uwagę na zupełnie inne aspekty niż patriotyczne uniesienie. W przedpremierowych wywiadach jasno i wyraźnie mówił, że ten tekst jest przede wszystkim o miłości.