Opinie ws. wyroku Kwaśniewski kontra "Życie"
Szefowie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Centrum Monitoringu Wolności Prasy cieszą się z wyroku Sądu Najwyższego, uchylającego nakaz przeproszenia Aleksandra
Kwaśniewskiego przez dziennik "Życie" za artykuł "Wakacje z agentem". Orzeczenie krytykuje prasoznawca, prof. Bohdan Michalski.
Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczpospolitej Polskiej Jerzy Domański nie chciał komentować środowego wyroku SN. "Sąd miał prawo rozstrzygnąć tak, jak uważał" - powiedział.
Nie można mówić o odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych, jeśli fakty podane przez dziennikarzy nie odpowiadają prawdzie, ale dochowują oni zasad rzetelności i staranności - brzmiała konkluzja wywodu Sądu Najwyższego.
"Ten precedens szalenie mi się podoba. To jest wyrok, który podbudował moje poczucie demokracji w tym kraju" - tak orzeczenie SN skomentowała prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyna Mokrosińska. Zwróciła uwagę, że SN zaakcentował element dziennikarskiej rzetelności jako istotny czynnik pracy redakcji. Jej zdaniem, po tym wyroku sądy być może zmienią podejście do spraw wytaczanych dziennikarzom.
Prezes Centrum Monitoringu Wolności Prasy Andrzej Krajewski uważa, że środowy wyrok SN jest dobry i ważny dla polskich mediów. "Osoby publiczne muszą się liczyć z tym, że ich życie jest poddawane wnikliwszej kontroli niż zwykłych ludzi. Trzeba też pamiętać, że mają one wystarczająco dużo możliwości, by bronić swych praw. Nie muszą nawet iść do sądu. Sądy są dla prywatnych ludzi, którzy wobec potęgi gazety muszą czasem bronić się przed jej zarzutami" - podkreślił.
Jego zdaniem, SN na pewno miał na uwadze orzecznictwo trybunału w Strasburgu. "Wiadomo było, że 'Życie' skierowałoby tam tę sprawę i orzeczony w Polsce nakaz przeprosin prezydenta na pewno by się tam nie utrzymał" - powiedział Krajewski.
Prof. Bohdan Michalski z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert w dziedzinie prawa prasowego, ocenia wyrok SN jako precedensowy, bo odmienny od dotychczasowej linii orzecznictwa, ale - jego zdaniem - błędny. Uważa on, że nie można zgodzić się z poglądem, iż dziennikarz nie będzie odpowiadał za podanie nieprawdziwej informacji, jeśli udowodni, że dochował staranności. Michalski zapowiedział zarazem, że opublikuje glosę, czyli krytyczny komentarz do tego wyroku.
"Prawo prasowe mówi o obowiązku zachowania szczególnej staranności przez dziennikarza. To obowiązek, a Sąd Najwyższy zrobił z tego kontratyp - czyli okoliczność wyłączającą odpowiedzialność dziennikarza za naruszenie dóbr osobistych. Ten wyrok w ogóle stawia pod znakiem zapytania przyszłość całej ochrony dóbr osobistych w polskim prawie" - powiedział.
Jerzy Domański, który werdyktu SN nie chciał komentować, zaznaczył jednocześnie, że ma swoją wyrobioną opinię w sprawie samego postępowania "Życia" w sporze z Aleksandrem Kwaśniewskim.
"Moim zdaniem 'Życie' nie miało wtedy racji, tekst i ich zachowanie było sprzeczne z dziennikarską sztuką, a intencje i powody publikacji nie miały nic wspólnego z chęcią poszukiwania obiektywnej prawdy. Było to klasyczne działanie polityczne i ideologiczne, szukanie sposobu spostponowania osoby niewygodnej, którą był dla nich prezydent" - powiedział Domański.
Sąd Najwyższy zwrócił w środę sądowi II instancji sprawę wytoczoną "Życiu" przez prezydenta Kwaśniewskiego. Uwzględniając kasację "Życia", SN uchylił wyroki Sądu Okręgowego w Warszawie z 2000 r. oraz Apelacyjnego z 2001 r. Nakazywały one dziennikowi przeprosiny prezydenta za podanie w 1997 r., że od 5 do 15 sierpnia 1994 r. przebywał w Cetniewie razem z oficerem wywiadu ZSRR i Rosji Władimirem Ałganowem. Sprawa wróci do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. (an)