Odszkodowania dla ofiar okupacji Czechosłowacji
Ofiary okupacji Czechosłowacji z lat 1968-1991,
czyli od początku interwencji wojsk Układu Warszawskiego do
wycofania wojsk radzieckich, otrzymają odszkodowania rzędu
dziesiątek tysięcy koron - zdecydowała w środę Izba Poselska
czeskiego parlamentu.
Ustawa, którą muszą jeszcze zatwierdzić Senat i prezydent republiki, przewiduje odszkodowania w granicach od 30 do 150 tysięcy koron (od 4,5 do 22,5 tys. złotych). Pierwotnie autorzy ustawy - posłowie opozycyjnej prawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) - chcieli rozpiętości od 100 tys. do miliona koron (od 15 do 150 tys. złotych).
ODS, która ma w Senacie najsilniejszy klub (37 członków na łącznie 81 senatorów) chce na forum izby wyższej dokonać korekt wysokości odszkodowań.
Zgodnie z uchwaloną przez Izbę Poselską ustawą, najwyższe odszkodowania - 150 tysięcy koron - przysługiwać będą członkom rodzin osób, zabitych przez żołnierzy wojsk okupacyjnych. Ofiary zgwałceń oraz zranień z trwałymi następstwami otrzymają do 70 tys. koron, zaś inni fizycznie poszkodowani do 30 tysięcy.
Odszkodowania dotyczyć będą okresu od 20 sierpnia 1968 roku, gdy późnym wieczorem rozpoczęła się interwencja wojskowa przeciwko "praskiej wiośnie", do 27 czerwca 1991, kiedy ówczesną Czechosłowację opuścili ostatni żołnierze radzieccy.
ODS wyliczyła, że odszkodowania obciążą budżet państwa kwotą 600 mln koron (ok. 90 mln złotych). Jednak według posła rządzącej Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej Jirzego Vaclavka, z którego inicjatywy zredukowano skalę odszkodowań, potrzeba będzie na nie około 1,1 mld koron (ok. 165 mln złotych).
Niejasności panują wokół liczby osób, którym trzeba będzie wypłacić odszkodowania. Powodem jest klauzula tajności, jaką obciążone są do dziś niektóre materiały na ten temat.
ODS twierdzi, że w ciągu pierwszych 14 dni realizowania "bratniej pomocy" wojsk Układu Warszawskiego zabito 72 ludzi, 266 odniosło ciężkie rany, zaś 436 lekkie. Według ODS, zabijanie, ranienie i gwałcenie trwało aż do końca 1968 roku. W latach 1969-1991 przypadków takich było coraz mniej, ale zdarzały się nadal.
Zbigniew Krzysztyniak