Treść listu nie została ujawniona. - Nie komentujemy prywatnej korespondencji dyplomatycznej - powiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Mike Hammer, cytowany przez "Washington Post".
Grunt pod rozmowy
W minionym tygodniu Bosworth przebywał z wizytą w Phenianie, żeby przygotować grunt pod wznowienie sześciostronnych rozmów w sprawie rozbrojenia nuklearnego Korei Płn. Był to pierwszy bezpośredni i oficjalny kontakt między dwoma krajami, odkąd Obama w styczniu objął urząd prezydenta.
Po odwiedzeniu Korei Północnej Bosworth pojechał do Korei Południowej, Chin, Japonii i Rosji, gdzie pokrótce zreferował wyniki swych rozmów w Phenianie.
Wyjątkowo szybki list
Jak przypomina "Washington Post", "Bosworth zręcznie unikał w zeszłym tygodniu w Seulu pytań dziennikarzy o list". "Spytany o to, czy przywiózł korespondencję od Obamy, odparł: Jeśli chodzi o przesłanie od prezydenta Obamy do Północnych Koreańczyków, to ja jestem tym przesłaniem" - relacjonuje gazeta.
Następnie zauważa, że "raczej niezwykłe jest, by amerykański prezydent wysyłał północnokoreańskiemu dyktatorowi prywatny list w tak wczesnym okresie swojego urzędowania". "Zarówno prezydent Bill Clinton, jak i George W. Bush wysłali w końcu listy do Kima, lecz nastąpiło to po szeroko zakrojonych działaniach dyplomatycznych na rzecz powstrzymania nuklearnych ambicji Korei Północnej" - pisze "Washington Post".