Noworodek porzucony w plastikowej torbie. "Dzieci proszą, bym zabrał go do domu"

We wtorek przy polnej drodze w Paceco we Włoszech znaleziono plastikową torbę z noworodkiem. Chłopczyk był wychłodzony, ale żył. Trafił do szpitala. Karabinier, który brał udział w akcji ratunkowej przyznaje, że nigdy czegoś podobnego nie przeżył. - Mam troje dzieci. Gdy im opowiedziałem co się wydarzyło, poprosiły mnie, bym zabrał go do domu - opowiada.

Noworodek porzucony w plastikowej torbie. "Dzieci proszą, bym zabrał go do domu"
Noworodek porzucony w plastikowej torbie. "Dzieci proszą, bym zabrał go do domu"
Źródło zdjęć: © Carabinieri di Trapani
Violetta Baran

05.10.2022 20:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

We wtorek po południu rolnik z miejscowości Paceco w prowincji Trapani, postanowił popracować trochę na swoim polu. Gdy tam dotarł usłyszał płacz niemowlęcia. Zdziwiony zaczął miejsca, z którego dobiega. Była nim porzucona plastikowa torba przy polnej drodze. Leżał w nim noworodek.

Rolnik natychmiast wezwał służby: na miejscu pojawiło się pogotowie i karabinierzy. Okazało się, że noworodek jest zdrowy, tylko bardzo wychłodzony. Lekarze stwierdzili, że urodził się kilka godzin wcześniej - w torbie oprócz dziecka znaleźli jeszcze łożysko.

Dziecko trafiło do szpitala. Tam lekarze zdecydowali, że nazwą go Francesco Alberto. "Francesco, bo został odnaleziony w dzień świętego Franciszka z Asyżu i Alberto, jak karabinier, który pierwszy wziął dziecko w ramiona" - informuje "Corriere della Sera".

Włoski dziennik przeprowadził w środę rozmowę z karabinierem Alberto Marino, który brał udział w akcji ratunkowej Paceco.

Przeżył, bo jest wojownikiem

Mężczyzna relacjonuje, że pojechał we wtorek razem z ratownikami do szpitala. Zostawił tam chłopca. gdy dowiedział się, że wszystko z nim w porządku. Ma zamiar wkrótce go odwiedzić, "by zanieść mu trochę ubrań, trochę zabawek, nawet jeśli jest jeszcze może za mały na zabawki". - Powiedzieli mi, że waży trzy kilogramy i ma 50 centymetrów długości, jest piękny - odpowiada karabinier.

Jego zdaniem chłopiec przeżył tylko dlatego, że jest wojownikiem. Głośno płakał, by ktoś zwrócił na niego uwagę, w odludnym miejscu, w którym go porzucono. -

Nie chcę osądzać, bo nie wiem, co się za tym kryje. Każdy ma swoją historię i nie wiemy, co skłoniło jego matkę do porzucenia go - odparł pytany, czy potępia kobietę, która zostawiła dziecko w plastikowej torbie w odludnym miejscu.

Mężczyzna przyznał, że mimo, iż służy w karabinierach od 16 lat, nigdy nie przeżył podobnej historii. Gdy wrócił do domu opowiedział o tym, co mu się przydarzyło swojej rodzinie, w tym trójce dzieci w wieku 4, 6 i 10 lat. - Poprosiły mnie bym zabrał go do domu - opowiada Alberto Marino.

Przeczytaj także:

Źródło: corriere.it

Komentarze (27)