Norweskie plaże usłane tysiącami martwych ryb
Na plaży niedaleko Tromso na północy Norwegii pojawiło się ok. 20 ton martwych śledzi. Naukowcy próbują ustalić, co spowodowało śmierć tak ogromnej ilości ryb - donosi brytyjski dziennik "The Guardian".
Zdaniem Jensa Christiana Holsta z Norweskiego Instytutu Badań Morskich, na wyjaśnienie tego zjawiska może składać się wiele czynników.
Mogły je tam zagonić drapieżniki: mintaje, dorsze albo orki. Przypuszczenia te potwierdza Aril Slotte, czołowy biolog instytutu. Jego zdaniem, jedyne co można powiedzieć na pewno, to że ryby nie znalazły się na plaży z własnej woli. Slotte przyznaje jednak, że nigdy nie widział takiej ilości martwych ryb wyrzuconych na brzeg.
Jak twierdzą naukowcy, możliwe jest także, że przyczyną wyrzucenia tak ogromnej ławicy na brzeg mógł być brak tlenu w dotychczasowym miejscu przebywania ryb, co zmusiło je do migracji. Ryby popłynęły w miejsce zbyt napowietrzone, to zaś okazało się dla nich śmiertelnym zagrożeniem.
Inna teoria zakłada, że śledzie mogły trafić na plażę z powodu sztormu, jaki nawiedził Norwegię w Boże Narodzenie.
Niektórzy odczytują to jako jeszcze jeden znak, potwierdzający przepowiednię Majów, że koniec naszej ery nastąpi 21 grudnia 2012 roku. Już na początku tego roku w Stanach Zjednoczonych z nieznanych powodów spadły na ziemię stada ptaków.