NIK już dziś rozpoczyna kontrolę w PKW
NIK dziś rozpocznie kontrolę w Państwowej Komisji Wyborczej - zapowiedział to Polskim Radiu prezes Najwyższej Izby Kontroli, Krzysztof Kwiatkowski. Wcześniej informowano, ze kontrola ma zacząć się w styczniu przyszłego roku.
Kwiatkowski powiedział, że kontrola obejmie prawidłowość przygotowania do rozstrzygnięcia przetargów w obszarze informatyki. Dodał, że kontrolerzy będą się interesować nie tylko przetargiem na system informatyczny, wykorzystywany przy liczeniu głosów w wyborach samorządowych, ale też rozstrzygniętym w listopadzie przetargiem na platformę wyborczą 2.0, mającą obsługiwać wszystkie wybory organizowane przez PKW. Został on unieważniony, po czym rozpisano przetargi na systemy dla poszczególnych wyborów. Kontrola ma między innymi wyjaśnić, jak do tego doszło.
Krzysztof Kwiatkowski przypomniał, że po pierwszym przetargu Krajowa Komisja Odwoławcza nakazała poprawienie specyfikacji warunków zamówienia, przygotowane w Krajowym Biurze Wyborczym. Prezes NIK powiedział, że wnioski z kontroli zostaną przedstawione do końca marca. Kontrolerzy mają ustalić, jak doszło do tego, że system informatyczny nie zadziałał w czasie wyborów.
Prezes NIK powiedział, że Izba postanowiła przyspieszyć kontrolę, planowaną na początek stycznia, gdyż chce, aby opinia publiczna jak najszybciej się dowiedziała, dlaczego tak trudno policzyć wyniki wyborów. Kontrola będzie miała charakter priorytetowy. Kwiatkowski przypomniał, że po problemach z liczeniem głosów w wyborach samorządowych w 2002 roku, NIK przeprowadziła kontrolę i sformułowała zalecenia pokontrolne. Zdaniem prezesa Izby, nie wyciągnięto z nich żadnych wniosków.
Krzysztof Kwiatkowski podkreślił, że dla obywatela równie ważny jest prawidłowy przebieg wyborów, jak i uzyskanie informacji o ich wynikach. Jeśli takich informacji nie ma, to podważa to wiarygodność całego procesu wyborczego.
Prezes NIK dodał, że było z góry wiadomo, iż system informatyczny do liczenia głosów będzie skomplikowany i trzeba go wcześniej przetestować. Tymczasem przed wyborami były na to tylko dwa miesiące.