"Nie znam wszystkich senatorów PiS". Zaskakujące wyznanie marszałka Stanisława Karczewskiego
- Mówią, że pójdziemy siedzieć? No i dobrze, to pójdziemy. Tak teraz wygląda dialog polityczny w Polsce - ubolewa Stanisław Karczewski w długiej rozmowie z Robertem Mazurkiem w Dzienniku Gazecie Prawnej. Marszałek Senatu przyznaje także, że... nie zna wszystkich senatorów PiS. - No mylą mi się nazwiska, co robić - załamuje ręce Karczewski. Opowiada także o alkoholu...
- Ludzie nie podają panu ręki? - pyta dziennikarz marszałka Senatu. Ten przyznaje, że "zdarza się". - Jakoś kilka miesięcy temu, przed wakacjami, byłem w Polsacie. Skończyła się rozmowa i mijałem się z Jackiem Rostowskim [b. ministrem finansów w rządzie PO-PSL - przyp. red.], który miał być następnym gościem. Wyciągnąłem do niego rękę, a pan minister odpowiedział, że takim ludziom jak ja to on dłoni nie podaje - przyznaje Karczewski.
Jak dodaje marszałek: - Wie pan, ja byłem w domu zupełnie inaczej wychowany. Zresztą zdumiony byłem nie tylko ja, ale i pani redaktor Gawryluk, która potem przepraszała mnie telefonicznie, że coś takiego spotkało mnie w jej programie. Oczywiście nie mam do niej żadnych pretensji.
Polityk PiS przyznaje, że nie podano mu ręki nawet... w kościele. - Był znak pokoju, wyciągnąłem rękę, a stojąca obok kobieta celowo mi swojej nie podała. No cóż, do komunii poszła, więc jakoś z Panem Bogiem była pojednana, a ze mną nie. Bywa i tak - ubolewa rozmówca DGP. I dorzuca, że także jego dawny znajomy z podwórka napisał mu na Facebooku, że nie podałby mu ręki.
- Koleżanka mojej żony ze studiów, z jednej grupy na medycynie, mówi, że się dziwi Stasiowi, że w takiej faszystowskiej partii działa - opowiada marszałek Senatu.
- A Urbanowi podałby pan rękę? - pyta Mazurek Karczewskiego. Marszałek odpowiada: - Gdyby stał obok mnie w kościele, to tak.
Polityk PiS przekonuje, że bycie lekarzem "przełamuje bariery". - Przecież ja szczerze nie znoszę Urbana, ale gdyby był pacjentem, zrobiłbym dla niego absolutnie wszystko, bo lekarz nie patrzy, czy chory podziela jego poglądy, sympatie polityczne, wyznanie. Pacjent to pacjent, każdemu pomagam tak samo - tłumaczy Karczewski.
Alkohol i polityka
Rozmówcy pozwalają sobie także na "luźniejsze" tematy. - Kto pije więcej, politycy czy chirurdzy? - pyta Robert Mazurek Stanisława Karczewskiego. Polityk odpowiada, że... "trudno zważyć". I decyduje się na odważne wyznanie: - Nie stroniłem od alkoholu, ale żona spowodowała, że nie poszedłem w piciu o krok dalej, krok za daleko.
- Pan jest z pokolenia wódki? - dopytuje dziennikarz. - Generalnie mocnych alkoholi - odpowiada marszałek Senatu. - Wie pan, pacjenci przynosili te koniaki, napoleony, brandy i to się piło. Owszem, rozdawało się znajomym, ale też się piło.
Mazurek pyta także Karczewskiego o wypowiedzi polityków PiS uznawanych za kontrowersyjnych: - Widzi pan Krystynę Pawłowicz i myśli: "Hm, pani profesor naprawdę buduje wspólnotę"?
- Nie myślę tak, bo ona naprawdę dzieli - krytykuje posłankę jej partyjny kolega. A posłowi Dominikowi Tarczyńskiemu marszałek Senatu radzi "wyciszyć emocje".
W rozmowie z Robertem Mazurkiem Karczewski przyznaje także, że... nie zna wszystkich senatorów PiS. Gdy dziennikarz ujawnia, że zna maksymalnie dziesięciu senatorów, marszałek odpowiada: - Powiem coś, ale niech pan tego - błagam pana - nie pisze. Ja sam nie znam wszystkich.
- Nie zna pan senatorów PO? - dopytuje dziennikarz.
A marszałek szczerze wyznaje: - Gorzej, ich znam, bo oni są już którąś kadencję. Nie znam senatorów PiS...
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl