Na twarzy miał odcisk buta. Ojciec walczy o sprawiedliwość za zmarłego syna
Jacek miał 28 lat. Gdy wyszedł z klubu, rzuciło się na niego pięciu młodych mężczyzn. Katowali go nawet wtedy, gdy już nie dawał oznak życia. – Widziałem go później. Na twarzy miał odbity ślad adidasa. Jak mocno musieli po nim skakać? – pyta Zenon Hryć, ojciec chłopaka.
Na monitoringu z klubu w Jastrzębiu-Zdroju widać, jak Jacek z drinkiem w ręku idzie przez parkiet. Przypadkowo wpada na tańczącą dziewczynę. Przeprasza ją i odchodzi. Jego zachowanie nie podoba się towarzyszącym dziewczynie mężczyznom. Gdy stoją przed klubem, widzą, że wychodzi z niego Jacek. W pięciu zaczynają go katować.
- Miał spłaszczoną głowę. To się działo na betonie. Tak go atakowali, tak po nim skakali, że na twarzy miał później odciśnięty ślad adidasa – mówi Zenon Hryć. Na miejsce przyjeżdża pogotowie. Ratownik stwierdza, że Jacek nie żyje.
Pięciu mężczyzn zostaje zatrzymanych. Najmłodszy ma wówczas 21 lat. Dwóch 23 lata, jest też 25-latek i 35-latek. Wszyscy byli pijani. Jeden z nich – Dawid K. - zostaje oskarżony o zabójstwo i grozi mu dożywocie. – Prokuratorowi powiedział, że szedł za Jackiem z myślą, żeby go zabić – mówi załamany ojciec chłopaka. Pozostali odpowiadają za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
W czasie ostatniej rozprawy zeznawał biegły z zakresu medycyny ratunkowej. Mówił, że gdyby karetka jechała na sygnale, szybciej dotarłaby do skatowanego Jacka. Na imejscu pojawił się lekarz i stwierdził zgon. Gdyby w zepsole karetki był ratownik, musiałby reanomować chłopaka. Nie ma bowiem uprawnień do orzekania śmierci. Biegły stwierdził, że to mogłoby uratować Jacka.
– Nie wierzę w to. Lekarz, który był na miejscu powiedział, że Jacek już wtedy nie żył. Nic nie dało się zrobić. Ci, którzy to zrobili, próbują teraz zrzucić swoją winę na ratowników, a to oni przecież mi syna zabili. To rozmywanie odpowiedzialności – mówi Hryć.
Sąd zdecydował o areszcie dla zatrzymanych mężczyzn. Na razie do 31 lipca. We wtorek odbędzie się kolejna rozprawa w sprawie śmierci Jacka. – Opuściłem ostatnią i okazało się, że prokurator wystąpił o ukaranie mnie, bo za dużo piszę o sprawie śmierci Jacka na Facebooku. Zaraz się okaże, że zamiast zamknąć pięciu, którzy go zabili, zamkną mnie jednego. Dla państwa na pewno wyjdzie taniej – mówi zrozpaczony ojciec chłopaka.
Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko pięciu mężczyznom, ale inaczej przedstawia zeznania Dawida K. - Nie zaprzeczył, że brał udział w zdarzenia. Mówił, że kopał. Do zabójstwa się nie przyznał - mówi prok. Jacek Rzeszowski z Prokuratury Rejonowej w Jastrzębiu-Zdroju.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl