PolskaMSWiA nie wpuściło do Polski uczestników rajdu Bandery

MSWiA nie wpuściło do Polski uczestników rajdu Bandery

Wyłudzenie wiz było powodem odmowy zgody na wjazd do Polski ukraińskich uczestników rajdu kolarskiego śladami Stepana Bandery - poinformował wiceszef MSWiA Tomasz Siemoniak. Rajd tego dnia miał wjechać do Polski. Organizatorzy zapowiedzieli odwołanie od tej decyzji. Jak dodał, od początku "w tej sprawie nie było dobrej woli", a wnioski o wizy nie odpowiadały rzeczywistemu celowi pobytu kolarzy na terenie Polski.

MSWiA nie wpuściło do Polski uczestników rajdu Bandery
Źródło zdjęć: © PAP | Darek Delmanowicz

07.08.2009 | aktual.: 07.08.2009 20:02

- Przekazano pismo Bieszczadzkiego Towarzystwa Cyklistów potwierdzające, że te osoby mają być na imprezach rowerowych w Polsce, ale chodziło o zupełnie inne imprezy i zupełnie inne terminy niż rajd Bandery. W żadnej innej formie oficjalnej nie powiadomiono polskich władz, że taka zorganizowana grupa zamierza w tym celu na terenie Rzeczypospolitej przebywać - wyjaśnił.

Siemoniak podkreślił, że decyzja o odmowie została podjęta przez funkcjonariuszy Straży Granicznej na przejściu granicznym w Medyce, "w zgodzie z polskim prawem i prawem Unii Europejskiej", a polskie władze nie oceniają poglądów uczestników rajdu.

Podkreślił, że u podstaw decyzji o odmowie wjazdu leży pełne przekonanie, że jest ona w interesie dobrych stosunków polsko-ukraińskich, "uczciwej pamięci o historii", a także "wyzwań przyszłości" - w kontekście wspólnej organizacji Euro2012.

- Przecież starając się o polską wizę nie mogliśmy powiedzieć, że jedziemy na rajd śladami Stepana Bandery - przyznał organizator rajdu Pawło Sawczuk. Zapowiedział jednak odwołanie do sądu od decyzji polskich władz. - Mamy nadzieję, że wygramy i będziemy mogli kontynuować nasz maraton - oznajmił. Poinformował, że uczestnicy przedsięwzięcia wracają już do domu.

W nocy z czwartku na piątek wicepremier Grzegorz Schetyna rozmawiał z ministrem spraw wewnętrznych Ukrainy Jurijem Łucenką. Poinformował go o możliwej odmowie zgody na wjazd dla uczestników rajdu. Jak dodał Siemoniak, obaj ministrowie podkreślili, że zależy im na jak najlepszych stosunkach polsko-ukraińskich i na unikaniu "zbędnych napięć".

Wiceminister spraw zagranicznych Grażyna Bernatowicz zapewniła, że Polska podtrzymuje pełne poparcie dla euroatlantyckich aspiracji Ukrainy. - Zapraszamy wszystkich Ukraińców do Polski, którzy taką wolę posiadają. Temu celowi ma służyć podpisana niedawno umowa o małym ruchu granicznym, nasze ciągłe wsparcie na rzecz ułatwień wizowych dla Ukraińców, jak również Partnerstwo Wschodnie, którego celem jest to, by obowiązek wizowy został zniesiony - powiedziała Bernatowicz.

Wyraziła "głęboką nadzieję, że ten drobny incydent" nie naruszy podstaw polsko-ukraińskich stosunków.

Agencja Interfax-Ukraina poinformowała, że ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyjaśnia powody, dla których nie wpuszczono do Polski uczestników rajdu. - Sprawą zajmują się pracownicy naszych konsulatów w Polsce, lecz nie mamy obecnie informacji o jakimkolwiek naruszeniu godności naszych obywateli - oświadczył cytowany przez agencję rozmówca z biura prasowego MSZ w Kijowie.

Bieszczadzkie Towarzystwo Cyklistów w Ustrzykach Dolnych nie zapraszało organizatorów rajdu śladami Stepana Bandery do Polski - poinformował jego prezes Krzysztof Palmowski. Towarzystwo zaprosiło osoby, które zaproponował Klub Kolarzy Przyjaciół Przyrody "Ruch" ze Lwowa, a nie fundacja Eko Miłosierdzie, organizator rajdu. Z lwowskim klubem cykliści z Ustrzyk współpracują od 2001 roku.

Uczestnicy rajdu przez kilka godzin czekali na odprawę po stronie ukraińskiej. Po polskiej stronie w okolicy przejścia z plakatami i transparentami zgromadzili się protestujący przeciwko rajdowi.

Protestujący trzymali transparenty z napisami: "Stop faszyzmowi Bandery", "Banderowcy i ich zwolennicy precz z Polski", "Faszyści i ludobójcy spod znaku OUN i UPA są wychwalani przez Związek Ukraińców w Polsce", "Stop Tour de Bandera". Podróżnym rozdawali także ulotki z życiorysem Bandery. W piątkowej pikiecie brali udział m.in. członkowie Stowarzyszenia Orląt Przemyskich i Młodzieży Wszechpolskiej.

- Kim był Bandera, Polacy na Kresach wiedzą dobrze. Bandera osobiście wydawał rozkazy mordowania Polaków. Dlatego jak można tolerować propagowanie tej osoby - powiedział uczestnik pikiety Stanisław Żółkiewicz ze Stowarzyszenia Orląt Przemyskich. Wśród Ukraińców przekraczających granicę zdania na temat młodzieżowej imprezy rowerowej były podzielone. Uczestnicy pikiety rozeszli się, kiedy nadeszła wiadomość o niewpuszczeniu do Polski uczestników rajdu. Rozchodząc się mówili, że takiej decyzji oczekiwali od polskich władz.

Rajd "Europejskimi śladami Stepana Bandery", w którym bierze udział kilkunastu nastolatków, wystartował 1 sierpnia sprzed pomnika Bandery w Czerwonogradzie na Ukrainie. Planowana przez Polskę trasa miała biec m.in. przez Przemyśl, Sanok, Kraków i Oświęcim. 12 sierpnia rowerzyści zamierzali dotrzeć na Słowację. Finisz planowano na 24 sierpnia (Dzień Niepodległości Ukrainy) w Monachium, przy grobie Bandery.

Patron rajdu był przywódcą jednej z frakcji OUN, której zbrojne ramię, Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), dokonywało od wiosny 1943 roku na Wołyniu i w Galicji Wschodniej czystek etnicznych na ludności polskiej, mordując od 100 do 150 tys. osób.

Rajd wzbudził sprzeciw m.in. środowisk kombatantów i kresowian. Protestowali: Światowy Kongres Kresowian, który wysłał w tej sprawie pismo do wicepremiera, szefa MSWiA Grzegorza Schetyny, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i krakowskie środowiska kombatanckie oraz Sanockie Stowarzyszenie "Wiara Tradycja Rozwój".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)