Matka miała urodzić i zakopać dziecko. W sądzie unikała odpowiedzi na wiele pytań
Żył, kiedy był zakopywany w lesie. Wcześniej jego ciało zostało pokłute. Mowa o nowo narodzonym dziecku Lidii M. ze Zgierza. Kobieta stanęła przed sądem, razem z mężczyzną, u którego mieszkała, oraz koleżanką. Ich zeznania się nie pokrywają.
26.03.2018 | aktual.: 28.03.2022 10:07
Lidia M, Jerzy G. i Paulina S. stanęli przed łódzkim sądem. Matka nowo narodzonego chłopca jest oskarżona o zabójstwo dziecka.
O sprawie donosi "Fakt". Jerzy G., u którego mieszkała Lidia M., zeznał, że nic nie łączyło go z matką noworodka. Nie pytał jej też, kto jest ojcem dziecka. Jak relacjonował, 21 lutego 2017 roku zaczął się poród. - Urodziła chłopczyka. Wszędzie było pełno krwi. Chciałem dzwonić po pogotowanie, ale spytała: Co ty, niepoważny jesteś? - mówił.
Posłuchał Lidii M. i nie poinformował lekarzy. Co więcej, przyznał, ze dziecko urodziło się żywe. = Widziałem je. Dotknąłem, było ciepłe - zeznał. Bierze na siebie winę, na to, co się stało. W sądzie płakał i podkreślił że żałuje. Jednocześnie podkreślił, że matka dziecka go to tego namówiła.
Paulina S., koleżanka Lidii M., obwinia matkę noworodka, która, według niej, razem z Jerzym G. poszła do lasu zakopać ciało. Wzięła ze sobą grabie.
Co na to matka? Na wiele pytań nie chciała odpowiedzieć. Utrzymuje jednak, że chciała oddać dziecko, ale bała się rodzić w szpitalu. Co więcej, nie wie, kto jest ojcem dziecka. Winą obarcza Jerzego G., który, jak powiedziała, zdecydował o zakopaniu noworodka. Dodała, że nie wie, skąd wzięły się rany kłute na ciele jej syna.
Najprawdopodobniej użyto w tym celu nożyczek.
Źródło: "Fakt"