"Małe" orędzie, 44, szogun i terminator. Polityka w 140 znakach
308 milionów. Tylu użytkowników liczy Twitter. Są wśród nich papież Franciszek, Barack Obama, Lady Gaga, Kevin Spacey i Oprah Winfrey. Twitter szybko stał się dla nich naturalną drogą komunikacji. David Remnick, redaktor naczelny prestiżowego "The New Yorkera", określił ostatnio Twittera jako "pochłaniający tunel czasoprzestrzenny". Z drugiej strony przyznaje jednak, że kiedy relacjonuje głośne sprawy, to właśnie na Twitterze śledzi rozwój wydarzeń na bieżąco. Zresztą nie tylko on. Politycy już dawno dostrzegli potencjał tego medium społecznościowego i wkładają coraz więcej wysiłku, aby zgłębić jego tajniki. Nie zawsze im to jednak wychodzi.
07.08.2015 | aktual.: 16.12.2015 17:19
Twitter stanowi dziś dla polskich polityków bardzo popularne narzędzie kontaktu nie tylko z mediami, ale także z elektoratem, współpracownikami, czy nawet z przeciwnikami politycznymi. Jak podaje dr Tomasz Gackowski z Uniwersytetu Warszawskiego przez niektórych określanych jest nawet mianem Złotego Graala komunikacji XXI wieku. – W końcu każdy ćwierkać może – dodaje medioznawca z UW.
– Politycy to grupa, która bardzo sprawnie wykorzystuje Twittera. Pozwala im łatwo i szybko wyrażać swoje poglądy – mówi Wirtualnej Polsce Anna Miotk, dyrektor komunikacji Polskich Badań Internetu. Socjolog Dominik Batorski z Uniwersytetu Warszawskiego dodaje, że wielu z nich wykorzystuje serwisy społecznościowe jako narzędzie budowania własnego wizerunku. Coraz ważniejsze.
Twitter pełni wiele funkcji. - Konta polityków na Twitterze mają za zadanie poprawić komunikację na linii władza-obywatel i umożliwić prowadzenie w pełni kontrolowanej narracji. Wreszcie skracają dystans, ocieplają wizerunek, pozwalają stać się bliższymi, bezpośrednimi w stosunku do każdego obywatela-internauty - mówi WP dr Gackowski.
Jak wynika z raportu Sotrender z kwietnia tego roku, politycy bardzo aktywnie uczestniczą w życiu na Twitterze, zwłaszcza w okresie przedwyborczym. Wśród najczęściej ćwierkających znaleźli się między innymi Radosław Sikorski, Janusz Palikot, Jerzy Buzek, Ryszard Kalisz i Paweł Graś.
Natomiast najbardziej angażujące tweety, czyli te mające najwięcej polubień i odpowiedzi, zamieszczali kandydaci na urząd Prezydenta RP. Stawkę zdecydowanie zdominował Andrzej Duda. Na drugim miejscu uplasował się Bronisław Komorowski, na trzecim – Paweł Kukiz. W związku z ich aktywnością, spora część debaty publicznej, związanej z wyborami prezydenckimi, toczyła się właśnie na Twitterze. Kandydaci dostrzegli potencjał Twittera na długo przed majowym głosowaniem. - Andrzej Duda swoją bazę w mediach społecznościowych budował konsekwentnie już co najmniej od jesieni 2014 roku - stwierdza ekspertka od badań internetu, Anna Miotk.
Możliwość szybkiego i prostego zamieszczania wiadomości doceniają przedstawiciele wszystkich opcji politycznych. Chociaż, jak podkreślają eksperci, dominuje prawica. - Twitter jest mocnym narzędziem w rękach prawej strony politycznej. Wiodące stacje mają raczej orientację liberalną, dlatego środowiska konserwatywne, nie mając takich narzędzi do ekspresji swoich poglądów, stworzyły silne i zintegrowane społeczności w sieci - mówi Wirtualnej Polsce Miotk. - Ale nie brakuje też podobnych przykładów z lewej strony - dodaje ekspert PBI. Wśród najaktywniejszych polityków lewicy można wymienić chociażby Janusza Palikota, Ryszarda Kalisza i prezydenta Słupska, Roberta Biedronia. Zwłaszcza ten ostatni spotyka się na Twitterze z wieloma dowodami sympatii.
Niektóre wpisy działaczy partyjnych odbijają się szczególnie głośnym echem. Jak podkreśla Miotk politycy są świadomi tego, że są stale obserwowani przez dziennikarzy i użytkowników internetu. Często więc celowo chcą wywołać wokół siebie trochę szumu.
Jak choćby Jacek Kurski, którego wpis dotyczący zaprzysiężenia prezydenta Dudy stał się jednym z najczęściej komentowanych. Z ust twitterowiczów nie schodzi: "Krew jego dawne bohatery a imię jego czterdzieści i cztery. Prezydentura wraca w godne ręce dokładnie 1944 dni po śmierci Lecha Kaczyńskiego".
W tym miesiącu rekordy popularności bije także wpis byłego już szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gen. Stanisława Kozieja. Pożegnał się z użytkownikami Twittera, zamieszczając zdjęcie kubka przedstawiającego go w japońskim ubiorze wraz ze słynną już wstawką "Chodź Szogunie!", a także z podpisem: "Moim twitterowiczom – Szogun”. Jego wpis został odebrany bardzo pozytywnie. „Odchodzi godnie”, „I to się nazywa kończyć z klasą”, „Pokazał, co to znaczy umieć się z siebie śmiać”. Takie głosy przeważają w mediach społecznościowych.
Na Twitterze nie zawsze jest jednak tak miło. Po zaprzysiężeniu prezydenta Andrzeja Dudy równie gorącym tematem co sama uroczystość, były komentarze polityków na jej temat w mediach społecznościowych. A zwłaszcza jeden. Wiele osób skrytykowało wpis Cezarego Tomczyka o „małym” orędziu. W rozmowie w programie „Gość poranka” w TVP Info rzecznik rządu przyznał się do błędu i przypomniał, że „uznając, że chwila rzeczywiście nie jest odpowiednia”, wpis usunął. Ale, jak podkreślają eksperci, na Twitterze nic nie ginie.
Zaćwierkał "Witam serdecznie" i zamilkł na pięć lat...
W lutym tego roku kontrowersje wzbudził wpis kandydatki na prezydenta Magdaleny Ogórek: „Proszę poprosić majstra, żeby trzymał poziom. Terminator”. W marcu najpopularniejszym tweetem był ten Jarosława Gowina, krytykujący wydanie tygodnika „Newsweek”, uderzającego w Andrzeja Dudę. W październiku natomiast najczęściej cytowany był ironiczny wpis Sławomira Nowaka dotyczący zmiany czasu: „Dopominającym się trollom przypominam o zmianie czasu na zimowy”. Żaden z nich nie pobił jednak popularności pierwszego z kilku tweetów Mariusza Błaszczaka. Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS zaćwierkał: „Witam serdecznie!”, a później zamilkł aż na pięć lat.
Na Twitterze politykom niejednokrotnie zdarzają się wpadki. Kilka dni temu Adam Szejnfeld opublikował wywiad, którego udzielił „Tygodnikowi Pilskiemu”. I nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że europoseł zamieścił na swoim profilu wersję roboczą rozmowy. Sugeruje w niej dziennikarzowi, aby ten zamienił pytanie o to, co zrobił dla mieszkańców regionu pilskiego na to, jak minął mu pierwszy rok pracy jako parlamentarzysty europejskiego.
Wpadki zdarzały się także jednemu z najbardziej aktywnych na Twitterze polityków – Radosławowi Sikorskiemu. Były minister spraw zagranicznych swego czasu zamieścił wpis, w którym skrytykował przywódców powstania warszawskiego, a sam zryw określił mianem „narodowej katastrofy”, czym wywołał lawinę negatywnych komentarzy.
– Internauci są bezlitośni wobec wpadek merytorycznych, zwłaszcza tych językowych - potwierdza Anna Miotk z PBI. - Do tej pory w sieci jest udostępniany zrzut ekranu z wypowiedzią Radosława Sikorskiego, zawierającą błąd ortograficzny – dodaje ekspertka.
Politycy muszą pamiętać, że coraz częściej dyskusja zamiast w realu, toczy się w mediach społecznościowych. Jest to tendencja widoczna nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Tegoroczne badania Twiplomacy pokazują, że 86 proc. spośród rządów krajów jest już obecnych na Twitterze. 172 głowy państw mają także osobiste konta. Jedynie reprezentanci 27 krajów, głównie afrykańskich i wysp Pacyfiku, nie funkcjonuje na tym portalu. Czy możemy już mówić o istnieniu e-państwa?
Amanda Siwek, Wirtualna Polska