Mają już mnóstwo podpisów. Wielka mobilizacja Rodziny Radia Maryja
Rodzina Radia Maryja wkrótce dostarczy tysiące podpisów do resortu kultury w obronie Muzeum "Pamięć i Tożsamość" w Toruniu, które może zostać zamknięte. Coraz bardziej realna staje się zapowiedź wielkich, ogólnopolskich protestów.
Minęło kilkanaście lat, odkąd słuchacze toruńskiej radiostacji organizowali się na ogromną skalę. Wtedy z powodzeniem walczyli o koncesję dla TV Trwam na pierwszym multipleksie.
Teraz Rodzina Radia Maryja chce powstrzymać działania rządu, który może odebrać toruńskim redemptorystom Muzeum Pamięć i Tożsamość w Toruniu, nazywane przez niektórych "muzeum Rydzyka".
Resort kultury złożył już pozew do sądu, ale sprawa jeszcze nawet nie wystartowała, ponieważ utknęła na etapie dostarczania pierwszych dokumentów. Zakonnicy spodziewają się jednak, że nawet jeśli pozew nie trafi na wokandę, dostaną kolejny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakie nastroje panują w Kijowie? "Czuć gniew na sojuszników"
Redemptoryści już wcześniej sugerowali, że trzeba będzie zorganizować wielkie manifestacje, ale zaczęli od zbiórki podpisów w obronie muzeum. Mają one trafić do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wiadomo już, że odzew jest spory.
Mobilizacja w całym kraju
Łukasz Mierzejewski, radny PiS Sejmiku Województwa Mazowieckiego, który zaangażował się w zbiórkę w Radomiu, zapowiada, że podpisy to dopiero "pierwsza forma aktywności" Rodziny Radia Maryja w tej sprawie. - Chcemy pokazać ministerstwu, jak wielu jest obywateli, którzy obawiają się zamknięcia muzeum - mówi w rozmowie z WP.
- Rodzina Radia Maryja jest tak zdeterminowanym środowiskiem, że to będzie konkretny wynik. Nie stanie na 20 czy 30 tys. podpisów. Myślę, że kolejnym krokiem może być manifestacja ogólnopolska. Może ten pomysł pojawi się odgórnie - zapowiada.
- Jest bardzo duży odzew ze strony parafii, ale przede wszystkim ze strony osób świeckich. Wielu ludziom jest przykro, że muzeum Jana Pawła II stało się obiektem walki władzy - podkreśla radny.
Mierzejewski informuje, że obecnie zebranych jest znacznie więcej niż półtora tys. podpisów z samego Radomia i okolic. - 18 marca będę chciał osobiście złożyć zebrane przez nas podpisy w ministerstwie - mówi.
Według naszych informacji w kraju może być już zebranych co najmniej kilkadziesiąt tys. podpisów i niedługo będą one docierały do resortu kultury.
Syndrom "oblężonej twierdzy"
Inne spojrzenie na całą sprawę ma Arkadiusz Brodziński, lider organizacji Polska Laicka, która od lat opowiada się za wyraźnym rozdziałem Kościoła od państwa. To torunianin, od lat przyglądający się inwestycjom redemptorystów w Toruniu i rozwojowi Radia Maryja. Jego zdaniem w zbiórce podpisów chodzi przede wszystkim o wytworzenia syndromu tzw. oblężonej twierdzy.
- Ludzie odpowiedzialni za Rodzinę Radia Maryja doskonale wiedzą, że nieuzasadnione poczucie zagrożenia w jakiejś społeczności jest najlepszym sposobem na jednoczenie się wobec wyimaginowanego wroga - komentuje Brodziński.
- Pan Tadeusz Rydzyk jest mistrzem manipulacji i doskonale wykorzystuje wiarę i religię do własnych celów. Chodzi o kolejną mobilizację jego wyznawców. Teraz są zbierane podpisy, ale nie mam wątpliwości, że po jakimś czasie nastąpi kolejna zbiórka pieniędzy. Tak się ten biznes redemptorysty z Torunia kręci od lat - uważa lider organizacji Polska Laicka.
Kontrowersje wokół Muzeum "Pamięć i Tożsamość"
Muzeum znajduje się w zachodniej części Torunia, na terenach zajmowanych przez redemptorystów. Jest otoczone wzniesionymi przez nich "dziełami" - uczelnią, monumentalnym kościołem, ciepłownią z wodami geotermalnymi oraz parkiem.
Muzeum wzbudzało kontrowersje, jeszcze zanim wbito pierwszą łopatę w ziemię. Najpierw ojciec Rydzyk szykował zbiórkę na jego powstanie i razem ze współbraćmi otrzymał za bezcen grunty Skarbu Państwa pod inwestycję. Wojewoda z PiS z ówczesnym prezydentem Torunia błyskawicznie załatwili wszystkie formalności. Zrezygnowano z przetargu, zakonnicy dostali ziemię w użytkowanie wieczyste.
Zbiórki nie trzeba było organizować, bo na inwestycję nieświadomie złożyli się wszyscy Polacy. W 2018 r. rząd PiS ogłosił, że da pieniądze na muzeum. Na początku łączna dotacja rządowa miała wynieść 75 mln zł. Potem ciągle ją zwiększano i ostatecznie stanęło na 224 mln zł.
PiS przegrało jednak wybory w 2023 r. Toruńscy zakonnicy od razu po nich ściągnęli do siebie czołowych notabli z PiS i uroczyście otworzyli wraz z nimi muzeum, chociaż nie było skończone. Krótko potem ogłosili, że skonfliktowali się z wykonawcą i nie mogą dokończyć części muzealnej budynku, więc nie wiadomo, kiedy będzie można ją zwiedzać.
Pieniędzy brakuje przede wszystkim na wystawę stałą, czyli to, co najważniejsze w każdym muzeum. Oficjalnie więc zwiedzania nie ma, choć zakonnicy organizują tam m.in. warsztaty dla emerytek, a także koncerty oraz pokazy filmowe, za które pobierają opłaty.
Po dojściu do władzy rząd Donalda Tuska wstrzymał dotację na dokończenie muzeum. Duchowni chcieli szukać środków na własną rękę i jednocześnie sądzić się z wykonawcą robót, co może potrwać jeszcze kilka lat.
Koszt utrzymania muzeum spoczywa jednak nadal na państwie, bo umowy podpisane za rządów PiS zostały tak skonstruowane, że oficjalnie to muzeum państwowe
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski